106 miliardów złotych dla Ukrainy . Polska zapłaciła, ale nikt nie pyta, gdzie są te pieniądze
Polska udzieliła Ukrainie pomocy wartej około 106 miliardów złotych w latach 2022–2023. To gigantyczna kwota, która – gdyby została wydana w Polsce – mogłaby odmienić system ochrony zdrowia, poprawić bezpieczeństwo socjalne i realnie zmienić życie milionów obywateli. Tymczasem wciąż nie znamy dokładnego rozliczenia, nie wiemy, ile środków trafiło na realną pomoc, a ile wsiąkło po drodze – w struktury oligarchiczne, prywatne kieszenie albo w czarną dziurę wojennej gospodarki.
Dlaczego polski rząd nie zadaje podstawowych pytań?
To pytanie wraca coraz częściej w debacie publicznej:
dlaczego polskie władze nie domagają się pełnego raportu o wydatkowaniu polskich pieniędzy?
Dlaczego nikt nie pyta, ile z tej gigantycznej sumy zostało rozkradzionych?
Bo przecież mówimy o państwie, które:
-
nie ma pieniędzy na skrócenie kolejek do lekarzy,
-
podnosi podatki i opłaty,
-
tnie wydatki socjalne,
-
wprowadza coraz więcej obciążeń dla obywateli,
-
jednocześnie wysyła miliardy za granicę bez publicznej kontroli.
Czy to normalne, iż Polacy czekają choćby 2–3 lata na wizyty u specjalistów, gdy setki milionów z polskich podatków mogą spokojnie płynąć na wille oligarchów, ukraińskie układy biznesowe i mechanizmy korupcyjne, o których mówił sam ukraiński Narodowy Urząd Antykorupcyjny?
Ukraina przyznaje: korupcja pożera miliardy
Ukraińskie instytucje antykorupcyjne alarmują nie od dziś:
korupcja w czasie wojny nie tylko nie zniknęła – ona wzrosła.
-
Aresztowania za łapówki przy poborze
-
Afery w wojsku
-
Zakupy żywności po zawyżonych cenach
-
Przepłacone zamówienia na sprzęt
-
Afery w ministerstwach
-
Klany oligarchiczne, które nic nie straciły na wojnie
Jeśli w samym Kijowie potrafią „wyparować” setki milionów dolarów z państwowych zakupów, to kto ma gwarancję, iż pieniądze z Warszawy trafiły tam, gdzie trzeba?
Polacy mają prawo wiedzieć, czy z 106 miliardów złotych wszystko zostało wydane uczciwie.
Na razie nie ma na to żadnej odpowiedzi.
Milczenie polityków – celowe czy wygodne?
Rząd w Warszawie – poprzedni i obecny – nie chce dotykać niewygodnego tematu.
Dlaczego?
Bo zadanie pytania o rozliczenia oznaczałoby:
-
konflikt z Kijowem,
-
ryzyko potwierdzenia gigantyczskiej korupcji,
-
przyznanie, iż Polska nie kontrolowała przepływu środków,
-
polityczną katastrofę dla tych, którzy podpisywali pomoc bez zabezpieczeń.
Politycy boją się tego pytania bardziej niż odpowiedzi.
Polacy płacą, oligarchowie żyją jak wcześniej
Gdy Polacy stoją w kolejkach do specjalistów,
gdy brakuje pieniędzy na onkologię,
gdy likwiduje się oddziały w szpitalach,
gdy seniorzy walczą o przetrwanie od pierwszego do pierwszego –
na Ukrainie kolejne raporty pokazują to samo:
układy, protectoraty, wille, kolumny czarnych SUV-ów, prywatne rezydencje nie zniknęły choćby na chwilę.
Wielu ukraińskich oligarchów wojna nie osłabiła — przeciwnie, ich majątki wciąż istnieją, a wpływy trwają.
Czas na jedno wielkie pytanie: gdzie są te pieniądze?
106 miliardów złotych to nie drobne.
To:
-
10 nowych szpitali klinicznych,
-
3000 karetek,
-
20 lat finansowania hospicjów,
-
albo remont wszystkich dróg wojewódzkich w Polsce.
A jednak nikt nie domaga się raportu, nikt nie publikuje szczegółowego dokumentu, nikt nie pyta o odpowiedzialność.
Kiedy rząd zapyta: gdzie są pieniądze Polaków?
Bo Polacy mają prawo wiedzieć:
-
czy środki przeznaczone na pomoc nie trafiły w ręce ludzi, którzy od 20 lat żyją z korupcji,
-
czy miliardy nie zniknęły na prywatnych kontach,
-
czy nie finansujemy przypadkiem stylu życia ukraińskich elit,
-
czy pomoc była kontrolowana i rozliczona.
To nie jest brak solidarności.
To podstawowa troska o pieniądze podatników.
Bez rozliczeń nie ma zaufania.
Bez kontroli nie ma odpowiedzialności.
Bez pytań nie ma demokracji.









![„Mickiewicz w pieśniach”. Koncert na 170-lecie śmierci wieszcza [zdjęcia]](https://tarnow.ikc.pl/wp-content/uploads/2025/12/170-rocznica-sierci-mickiewicza-fot.-Artur-Gawle0001.jpg)

