17.07.2025 Borszcz Ukraiński po Lubelsku – rozmowa z Khrystyną Chyr

radio.lublin.pl 13 godzin temu

Anna Kovalova:

Dlaczego w górskich wsiach brakowało ikon i jak radzili sobie z tym mieszkańcy? Dowiedzą się Państwo już za chwilę. Witam, przy mikrofonie Anna Kovalova.

Miałam okazję uczestniczyć w warsztatach pisania ikon na szkle – barwnych, ludowych obrazów, które dawniej stawiano w oknie, by chroniły dom i rodzinę. Nie tworzyli ich mistrzowie, ale zwykli ludzie, malując święte postaci wśród kwiatów i zwierząt. Powstawały z tego, co było pod ręką, a ich intensywne kolory i złote zdobienia miały dodawać otuchy i radości. Więcej o tym opowie Khrystyna Chyr, instruktorka sztuki ludowej.

Khrystyna Chyr:

To jest typowa ikona ludowa, której nie malowali żadni mistrzowie, tylko po prostu zwykli ludzie. Dlaczego tak było? Ponieważ w górach nie było wielu kościołów czy cerkwi, więc musieli radzić sobie sami. Przykładali wzór do okna i w taki sposób rysowali ikony. Taka ikona ludowa była bardzo popularna zarówno w Polsce, jak i w Ukrainie. W domach mieli specjalny kącik, gdzie stało dużo ikon z różnymi świętymi. W ten sposób ludzie chcieli zapewnić sobie opiekę. Oczywiście Kościół ani cerkiew tego nie pochwalały — nazywano to „bohomazem”. Jest choćby taka historia z polskich gór, iż pewien ksiądz zmusił wszystkich mieszkańców, aby jednego dnia pozbierali te ikony i po prostu zrzucili je na ostre skały do rzeki. Wszystko wtedy się potłukło, a przez długi czas w rzece można było znaleźć kawałki szkła. Trochę smutne, bo choć nie uznawano tego za prawdziwą ikonę, ludzie naprawdę wierzyli i chcieli się w ten sposób modlić do Boga.

Uczestniczka 1:

Maluję ikonę Świętej Rodziny na szkle — bardzo mi się to spodobało, to interesująca technika. Lubię szkło, lubię ikony. Chciałam poznać tę technikę i zobaczyć, jaki będzie efekt całości. Wymaga to rzeczywiście dużo czasu i wysiłku. Wiem, iż będzie we wrześniu będą kolejne warsztaty, więc już jestem trochę przygotowana. Myślę, iż następnym razem pójdzie mi szybciej. Może przygotuję się sama, może wybiorę własny wzór. jeżeli będę miała możliwość — na pewno skorzystam.

Anna Kovalova:

Czy są na przykład miejsca w Ukrainie albo w Polsce, gdzie można zobaczyć, jak kiedyś wyglądała ikona na szkle?

Khrystyna Chyr:

Tak, w Ukrainie zachowało się ich całkiem sporo. Najlepiej można je zobaczyć w różnych skansenach, na przykład w Kijowie, w Muzeum Pyrogowie, albo we Lwowie w Skansenie „Szewczenkowski Gaj”. Są też teraz szkoły, gdzie profesjonalnie uczy się malowania ikon na szkle. Jest wielu mistrzów — można ich spotkać na przykład na festiwalu w Lublinie „Re:tradycja”, gdzie można też kupić takie ikony. Podobnie w Polsce jest to dość popularne, a także w Słowacji i Czechach, ponieważ tradycja ta najbardziej rozwinęła się tam, gdzie są góry.

Uczestniczka 2:

Kolorystyka jest idealna, letnia, po prostu wesoła. Trochę przypomina Matkę Bożą Zielną. Bardzo mi się podoba, będę kontynuować w domu.

Uczestnik 3:

To jest ikona Świętego Jerzego, który zabija smoka — tak mi się wydaje. kilka mam do powiedzenia, bo to narzeczona wybrała mi wzór. Może ze względu na tego białego konia.

Anna Kovalova:

Co jest charakterystyczne dla ukraińskiej ikony na szkle? Czy jest jakaś różnica między polską a ukraińską?

Khrystyna Chyr:

Tak naprawdę nie ma dużej różnicy między polską a ukraińską ikoną na szkle. Charakterystyczne jest jednak to, iż jest w nich dużo kolorów — zawsze były radosne. Często pojawiało się „złotko”. Oczywiście nie było to prawdziwe złoto, bo skąd ludzie mieliby je wziąć, skoro w kościołach do ikon używano prawdziwego złota? Korzystali więc z tego, co mieli pod ręką. Złoto i srebro były dość powszechnie stosowane. Oprócz samej postaci na ikonie, wokół pojawiało się dużo ornamentów roślinnych i zwierzęcych — bo to właśnie otaczało ludzi na co dzień i było dla nich ważne. Dbali o to, żeby rośliny rosły, a zwierzęta żyły, bo od tego zależało ich życie.

Anna Kovalova:

Warsztaty były bardzo interesujące i przy okazji ja też napisałam własną ikonę. Moją, ludową ikonę mogą Państwo zobaczyć na stronie internetowej naszego radia: www.radiolublin.pl w zakładce audycji: ”Borszcz ukraiński po Lubelsku”. Dziękuję Państwu za dziś, do usłyszenia za tydzień Anna Kovalova.

Fot. nadesłane

Idź do oryginalnego materiału