2004 r. był punktem zapalnym dla imperialnych ambicji Putina. Podczas ekspansji na Europę Wschodnią Zachód całkowicie zignorował zagrożenie ze strony Rosji

news.5v.pl 1 tydzień temu

20 lat temu, 1 maja 2004 r., dziesięć państw Europy Wschodniej przystąpiło do Unii Europejskiej. W przygranicznych miastach świętowanie z tej okazji rozpoczęło się jeszcze przed północą i były transmitowane na żywo. Jeden z najpiękniejszych gestów można było zobaczyć w Nowej Goricy na granicy Włoch i Słowenii, gdzie ogrodzenia graniczne zostały zastąpione krzewami róż. Miało to niemal proroczy wydźwięk — róże są piękne, ale potrafią też mocno ukłuć.

Akcesję do UE poprzedziły długie i trudne negocjacje. Kandydaci musieli spełnić „kryteria kopenhaskie”, czyli udowodnić, iż są w stanie dotrzymać kroku innym członkom bloku — od rządów prawa po gospodarkę rynkową. Kraje te musiały dowieść, iż nie będą obciążeniem dla UE. Referenda odbyły się we wszystkich państwach, gdzie odsetek głosów za przystąpieniem wahał się od 67 proc. (Estonia, Łotwa) do 94 proc. (Słowacja).

W dniu przystąpienia entuzjazm na Zachodzie, jak i w pewnym stopniu także na Wschodzie był ograniczony. W niektórych nowych państwach członkowskich UE nie było widać wielkiej euforii z okazji upragnionego zjednoczenia Europy.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Ówczesny prezydent Niemiec Johannes Rau z okazji rozszerzenia UE przemawiał w polskim parlamencie. Wielu Polaków nie było z tego powodu zadowolonych. Członkowie partii nacjonalistycznej demonstracyjnie opuścili salę obrad, a ich lider oświadczył:

— To, co mamy świętować, jest powodem do żałoby, a nie do radości, bo warunki będą dyktowały nam przede wszystkim Niemcy.

Zignorowanie Europy Środkowej i Wschodniej

Oskarżenie, które mówi, iż UE jest nieudanym podmiotem niwelującym różnice narodowe i próbującym połączyć coraz więcej narodów w sposób imperialny, jest błędne.

Jednak podczas rozszerzenia UE, nie było alternatywy dla zmiany państw Europy Wschodniej i Środkowej, które żyły pod sowiecką dyktaturą przez niemal pół wieku. Te kraje nie pragnęły niczego więcej niż w końcu dogonić wolny i odnoszący sukcesy gospodarcze Zachód.

Sam termin „rozszerzenie na wschód” pokazuje podejście Zachodu do państw Europy Wschodniej. Tak samo można by nazwać zjednoczenie Niemiec ekspansją Republiki Federalnej na wschód. Czechosłowacki pisarz Milan Kundera napisał w swoim słynnym eseju „The Hijacked West” w 1984 r., iż Zachód myli się, postrzegając Europę Środkową, jako bezkształtną, przednowoczesną strefę.

W rzeczywistości Europa Środkowa była integralną częścią europejskiej cywilizacji, często bardziej nowoczesną niż Zachód. Nie było tam wojen religijnych, natomiast panowała tolerancja, a czasem choćby wielokulturowa rzeczywistość. Tam również powstała pierwsza konstytucja w Europie (Polska).

LAVANDEIRA JR / PAP

Demonstracja z okazji rozszerzenia Unii Europejskiej w Santiago de Compostela w Hiszpanii, 30 kwietnia 2004 r.

Jednak wydarzenia te zostały całkowicie zignorowane. Rozszerzenie UE było raczej postrzegane jako hojny transfer polityczny dla Wschodu, co dowodzi tego, iż główną wadą bloku jest jego historyczna i kulturowa ignorancja i niewrażliwość.

Jednocześnie upór w niektórych kwestiach wśród wschodnich państw członkowskich UE wynika również z faktu, iż uniemożliwiono im samostanowienie od początku II wojny światowej w 1939 r. do 1989 r. To, iż wschodni Europejczycy są czasami oporni, jest również konsekwencją tego, iż przez dziesięciolecia byli impregnowani kulturą sowiecką.

Zaufanie, które trudno zrozumieć

W 2004 r. panowała trudna dziś do zrozumienia pewność siebie i naiwność. Ludzie wierzyli, iż od 1989 r. nastała era pokoju. Nie zdawali sobie sprawy z tego, iż Rosja nie jest częścią Europy oraz iż dawny konflikt między europejską różnorodnością a rosyjską autokracją może stać się jeszcze bardziej nie do pogodzenia wraz ze zwrotem na zachód państw Europy Środkowej.

Rozszerzenie UE na wschód opierało się na iluzji, iż Europa i Rosja mogą stworzyć spacyfikowany, niemal posthistoryczny obszar paneuropejski. Problemy wydawały się zatem jedynie techniczne i do pewnego stopnia czysto wewnętrzne.

Wymiar polityki zagranicznej był całkowicie nieobecny, dlatego nie zastanawiano się nad tym, iż dobrze byłoby również zorganizować się przeciwko zagrożeniom zewnętrznym. Podczas rozszerzenia UE na wschód kraje miały nadzieje na wiele europejskich Czerwonych Kapturków, ale przeoczyły rosyjskiego wilka.

Bruksela mówiła o tym przez dekadę, ale kilka to zmieniło. Teraz UE ma wiele powodów do tego, aby przekształcić się w gracza geopolitycznego. Mogłoby to pomóc rozładować trwający w UE wewnętrzny konflikt Wschodu z Zachodem oraz wspólnie zwalczać wroga, jakim jest Rosja.

Idź do oryginalnego materiału