A więc wojna? Polacy pytają: drony nad naszym niebem, żołnierze jadą na front i zero odpowiedzi
Czy Polska właśnie wchodzi w stan wojny?
Nad Polską spadają drony. Władze informują, iż to rosyjskie maszyny, wystrzelone w stronę naszego kraju w czasie ataków na Ukrainę. W tym samym czasie polscy żołnierze kierowani są na front ukraiński, teoretycznie po to, by wspierać sojusznika i szkolić się w zwalczaniu zagrożeń. Pytanie jednak brzmi: skoro rosyjskie drony naruszyły polską przestrzeń powietrzną, to czy oznacza to, iż jesteśmy już w stanie wojny z Rosją?
To pytanie pada w setkach rozmów, komentarzy i nagłówków, ale odpowiedzi brak. Chaos informacyjny przypomina sytuację z początków pandemii COVID-19 – dużo haseł, mało faktów, jeszcze mniej dowodów.
Drony nad Polską – fakty czy propaganda?
Rządowe komunikaty są jednoznaczne: drony są rosyjskie, a Polska jest bezpieczna, ponieważ wojsko „zareagowało”. Problem w tym, iż do dziś nie wiadomo:
-
ile dronów faktycznie spadło na terytorium Polski,
-
gdzie dokładnie zostały odnalezione,
-
w jakim kierunku były wystrzelone i z jakiego terytorium wystartowały,
-
czy były uzbrojone i stanowiły realne zagrożenie.
Oficjalna narracja przypomina gotową kliszę – winna Rosja, reszta to „szczegóły operacyjne”, których obywatel nie powinien znać. Tylko iż te „szczegóły” decydują o tym, czy Polska została zaatakowana, czy też mamy do czynienia z incydentem, który powinien być rozpatrywany na poziomie NATO.
Żołnierze na froncie – wsparcie czy wciąganie Polski w konflikt?
Polski rząd otwarcie informuje, iż polscy żołnierze wyjadą na front ukraińskim. Oficjalnie nie będą braki udziału w walkach, a jedynie szkolić się i wspierają w zakresie obsługi sprzętu oraz obrony przeciwlotniczej. Ale czy ktoś wierzy, iż obecność naszych wojsk w strefie wojny może pozostać „neutralna”?
Polacy pytają wprost: skoro wysyłamy ludzi w mundurach poza granice kraju, to czy w praktyce nie oznacza to, iż stajemy się stroną konfliktu? Czy to jeszcze pomoc sojusznicza, czy już udział w wojnie?
Czy Rosja wypowiedziała wojnę Polsce?
Zgodnie z prawem międzynarodowym każde celowe uderzenie w terytorium innego państwa oznacza akt agresji. o ile więc rosyjskie drony faktycznie spadły na Polskę – bez względu na to, czy uderzyły w pola, lasy czy miasta – to oznacza, iż Rosja dokonała aktu agresji na członka NATO.
Wielki sukces czy wielka ściema? Czego boi się Joanna Agatowska?!
Dlaczego więc rząd nie mówi wprost: „Jesteśmy w stanie wojny”? Dlaczego słyszymy wyłącznie o „incydentach”, „naruszeniach przestrzeni powietrznej” i „działaniach obronnych”? Dlaczego nikt nie odpowiada jasno, czy Polska powinna uruchomić artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego?
Powtórka z COVID-a? Propaganda, chaos i kłamstwa
Polacy doskonale pamiętają, jak wyglądała komunikacja w czasach pandemii. Na początku powtarzano: „kto się nie zaszczepi, umrze”. Potem te same osoby przyznawały, iż informacje były „niepełne” albo „nieaktualne”.
Dziś sytuacja wydaje się niemal identyczna. Zamiast twardych faktów dostajemy powtarzane w kółko slogany. Zamiast dowodów – narrację, którą podają mainstreamowe media. Zamiast przejrzystości – zasłonę dymną, pod którą giną prawdziwe informacje.
Czy mamy uwierzyć, iż wszystkie drony były rosyjskie, skoro jeszcze niedawno pojawiały się doniesienia o pomyłkach, o ukraińskich rakietach spadających na Polskę i mylonych z rosyjskimi? Czy Polacy mają ślepo ufać, iż to, co dziś powtarza propaganda, za kilka lat nie okaże się kolejnym kłamstwem?
Dlaczego tyle pytań, żadnych odpowiedzi?
Najbardziej bulwersujące w całej sytuacji jest to, iż obywatel nie dostaje jasnej informacji. Zamiast tego ma uwierzyć w komunikaty, które są sprzeczne, niepełne i pozbawione faktów.
Polacy pytają:
-
Czy rząd ukrywa prawdę przed społeczeństwem?
-
Czy NATO faktycznie traktuje incydenty z dronami poważnie?
-
Czy obecność polskich żołnierzy na Ukrainie oznacza, iż staliśmy się stroną wojny?
-
Dlaczego informacje o liczbie dronów, ich kierunku i skutkach pozostają tajemnicą?
Każde z tych pytań pozostaje bez odpowiedzi. A im dłużej władza milczy, tym większe jest poczucie, iż obywatele są manipulowani.
Wojna informacyjna trwa
Nie ma wątpliwości, iż dziś trwa nie tylko wojna na froncie ukraińskim, ale także wojna informacyjna. Obywatele są bombardowani komunikatami, w których emocje zastępują fakty. Kto kontroluje przekaz, ten kształtuje nastroje społeczne.
Problem w tym, iż naród, który żyje w niepewności i strachu, staje się łatwy do sterowania. Strach przed dronami, strach przed Rosją, strach przed wojną – to doskonałe narzędzia, by wprowadzać kolejne decyzje polityczne, które normalnie spotkałyby się z oporem społecznym.
Zakończenie – potrzebujemy prawdy, nie propagandy
Polacy mają prawo wiedzieć, co naprawdę dzieje się nad ich głowami. Mają prawo do jasnych odpowiedzi: czy drony były rosyjskie, ile ich było i czy Polska została zaatakowana. Mają prawo do uczciwości ze strony tych, którzy podejmują decyzje o życiu i śmierci obywateli.
Jeśli władza znowu idzie drogą propagandy i półprawd, to ryzykuje, iż społeczeństwo przestanie ufać jakimkolwiek komunikatom – dokładnie tak, jak stało się po pandemii. A wtedy każda informacja, choćby prawdziwa, będzie traktowana jako kłamstwo.
Historia pokazała już nie raz: naród pozbawiony prawdy staje się narodem pozbawionym zaufania. A państwo bez zaufania obywateli to państwo słabe, podatne na manipulację i chaos.