"Aby zakończyć wojnę na Ukrainie, ujawnić jej podstawowe kłamstwo"

grazynarebeca.blogspot.com 3 miesięcy temu

AUTOR: TYLER DURDEN

PIĄTEK, STY 19, 2024 - 08:00 AM

Autorami są Ted Snider i Nicolai N. Petro za pośrednictwem The Libertarian Institute,

Zasadniczy argument używany do unikania negocjacji i dalszego wspierania wojny w Ukrainie opiera się na kłamstwie. To kłamstwo, powtarzane przez prezydenta Joe Bidena, polega na tym, iż kiedy Władimir Putin zdecydował się na inwazję, zamierzał podbić całą Ukrainę i "unicestwić" ją.

Getty Images

Jego fałszywość była wielokrotnie obnażana przez ekspertów wojskowych, którzy wskazywali, zarówno przed, jak i po inwazji, iż Rosja nie mogła mieć zamiaru podbić całej Ukrainy, ponieważ nie dokonała inwazji z wystarczającymi siłami, aby to zrobić. Był to najważniejszy powód, dla którego wysocy rangą ukraińscy urzędnicy, a choćby sam prezydent Wołodymyr Zełenski, przekonywali na kilka dni przed inwazją, iż do niej nie dojdzie.

Błędem, który popełniła większość ówczesnych analityków (w tym ci autorzy), było założenie, iż skoro wojska zmobilizowane przez Rosję nie wystarczają do okupacji Ukrainy na pełną skalę, to nie zanosi się na żadną operację wojskową, choćby ograniczoną. Dopiero później zachodni przywódcy polityczni obrócili ten błąd na swoją propagandową korzyść, upierając się, iż Rosja zawsze zamierzała najpierw zająć Kijów, potem całą Ukrainę, a ostatecznie choćby zaatakować NATO.

Jeśli jednak weźmie się pod uwagę podstawową logikę wojskową, fakt, iż Putin zaangażował w swoją kampanię tylko 120 000–190 000 ludzi i zmobilizował więcej zasobów dopiero kilka miesięcy później, po tym, jak Kijów odrzucił porozumienie pokojowe w Stambule, wskazuje, iż jego cele na Ukrainie były ograniczone i obracały się wokół zagwarantowania bezpieczeństwa ludności Donbasu i Krymu przed ukraińskimi atakami, a Rosji przed ekspansją NATO. Biorąc pod uwagę, iż Ukraina wiele lat wcześniej odcięła Krymowi wodę i elektryczność, wymagało to mostu lądowego do regionu; stąd bezprawne aneksje obwodów chersońskiego i zaporoskiego.

Mamy również pośrednie potwierdzenie, iż terytorium nie było jego celem z niepodważalnego źródła: sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga, który stwierdził, iż Putin najechał Ukrainę, aby zapobiec ekspansji NATO. To wyjaśniałoby, dlaczego gdy tylko cele te były w zasięgu ręki, gdy ukraińscy urzędnicy parafowali projekt porozumienia stambulskiego w marcu 2022 r., Putin wstrzymał atak i wycofał siły rosyjskie z Kijowa, zamiast ruszyć dalej w głąb Ukrainy.

To tło jest ważne, ponieważ argument za zwiększeniem zachodniego wsparcia wojskowego dla Ukrainy opiera się w tak dużym stopniu na twierdzeniu, iż Rosja zawsze zamierzała dalej się rozwijać, atakować NATO i odbudowywać imperium rosyjskie.

Ale, jak zauważył znany uczony John Mearsheimer, "nie ma żadnych dowodów w publicznych dokumentach na to, iż Putin rozważał, a tym bardziej zamierzał położyć kres Ukrainie jako niepodległemu państwu i uczynić ją częścią Wielkiej Rosji, kiedy wysłał swoje wojska na Ukrainę 24 lutego". Nigdy nie był to jeden z deklarowanych celów Putina, ani też nie był traktowany poważnie przez ukraińskich przywódców. Dawid Arachamia, szef ukraińskiego zespołu negocjacyjnego na Białorusi i w Stambule, ujawnił niedawno, iż "kluczową kwestią" dla Rosji jest to, iż Ukraina nie przystąpi do NATO, a "wszystko inne to po prostu retoryka i polityczna »przyprawa«".

Sam Putin konsekwentnie powtarza, iż "w tym konflikcie nie chodzi o terytorium... Chodzi o zasady leżące u podstaw nowego porządku międzynarodowego". Nie należy wierzyć mu na słowo, ale warto zadać sobie pytanie: czy gdyby ambicje Putina były terytorialne, poczekałby z aneksją Krymu do 2014 roku? Czy w czerwcu 2015 roku wyższa izba rosyjskiego parlamentu uchyliłaby tymczasowe upoważnienie Putina do użycia wojsk na Ukrainie? Czy sprzeciwiłby się referendom niepodległościowym w Doniecku i Ługańsku w 2014 roku?

Patrząc jeszcze dalej wstecz, jeżeli Putin naprawdę chciał włączyć część byłego Związku Radzieckiego, miał ku temu idealną okazję w sierpniu 2008 roku, kiedy wojska rosyjskie znajdowały się zaledwie godzinę jazdy samochodem od stolicy Gruzji, Tbilisi. Mógł po prostu uznać niepodległość Abchazji i Osetii Południowej, a następnie przyłączyć je do Rosji, ale tego nie zrobił. Analizując obecne zachowanie Putina, były zastępca podsekretarza obrony USA Stephen Bryen konkluduje, iż "Rosja nie ma zamiaru rozszerzać się poza obszar konfliktu na Ukrainie".

Fałszywa narracja o rosyjskich zamiarach spełniła swój zasadniczy cel, jakim było zmobilizowanie państw zachodnich do poparcia Ukrainy. Dalsze naleganie na to teraz grozi jednak bezpośrednim zaangażowaniem NATO w konflikt i zagraża przetrwaniu Ukrainy.

Jeśli wyzwanie, przed którym stoi Zachód w tym konflikcie, jest definiowane jako "egzystencjalne", to jaki wybór ma NATO, jak tylko wysłać własne siły wojskowe, aby zapobiec klęsce Ukrainy? Prezydent Biden zasugerował to samo, mówiąc: "Jeśli Putin zajmie Ukrainę, nie poprzestanie na tym. Ważne jest, aby widzieć tutaj dłuższą metę. Będzie szedł dalej... Wtedy będziemy mieli coś, czego nie szukamy i czego nie mamy dzisiaj: wojska amerykańskie walczące z wojskami rosyjskimi".

W pewnym momencie trzeba będzie podjąć decyzję, czy albo znacznie rozszerzyć zaangażowanie Zachodu, albo pozostawić Ukrainę na pastwę losu. Niestety, prośba prezydenta Bidena o dodatkowe finansowanie w wysokości 61 miliardów dolarów na 2024 r. nie daje żadnego z tych rozwiązań, ponieważ Ukraina potrzebuje co najmniej pięciokrotnie większej kwoty, aby wygrać, według jej najwyższego dowódcy wojskowego. Ponieważ ukraińska kontrofensywa już wyczerpuje się z powodu braku funduszy, braku broni i niezrównoważonych strat, Ukraina prawdopodobnie niedługo stanie w obliczu rosyjskiej kontrofensywy.

Zanim jednak dojdzie do takiego ataku, Rosja może zaproponować Ukrainie nowe warunki pokojowe, choć znacznie mniej korzystne niż te, które zaproponowała w marcu 2022 r. jeżeli Ukraina się sprzeciwi, Rosja wykorzysta swoją przytłaczającą przewagę i zajmie więcej terytorium, którego tak naprawdę nie chce (o czym dobrze się mówi, patrz były ukraiński dyplomata Rostisław Iszczenko), aby zmusić Ukrainę do stołu negocjacyjnego.

W tym momencie Zachód stanie przed brzemiennym w skutki wyborem: albo zaakceptować kapitulację Ukrainy, albo wysłać wojska NATO. Każdy z tych scenariuszy może doprowadzić do ostrych podziałów w NATO, ponieważ Węgry, Słowacja i Turcja zasygnalizowały, iż chcą pokojowego rozwiązania konfliktu, a nie jego eskalacji.

Jedyną rzeczą, której eskalacja nie może zagwarantować, jest porażka Rosji. Dzieje się tak dlatego, iż potwierdzając narrację Putina, iż NATO zamierza zniszczyć Rosję, jego poparcie zarówno w Rosji, jak i na całym świecie prawdopodobnie gwałtownie wzrosłoby. Bardziej podzielony Zachód stanąłby więc w obliczu bardziej zjednoczonej Rosji, tym razem otwarcie wspieranej przez kraje BRICS, a także wielu innych głównych aktorów międzynarodowych, którzy w tej chwili znajdują się na uboczu. To skutecznie odwróciłoby sytuację w amerykańskiej strategii wykorzystywania Ukrainy do powstrzymywania globalnych ambicji Chin. Zamiast tego Rosja i jej sojusznicy wykorzystywaliby Ukrainę do powstrzymywania globalnych ambicji Stanów Zjednoczonych.

To w dużej mierze pierwotna fałszywa narracja Zachodu o celach Rosji na Ukrainie doprowadziła nas do tego ponurego wyniku; Bezpieczeństwo europejskie osłabło, widmo wojny nuklearnej, zniszczenie Ukrainy i podważenie globalnej pozycji Ameryki. Już raz został użyty do storpedowania porozumienia stambulskiego, które mogło zakończyć wojnę, zanim zginęły setki tysięcy ludzi. Aby negocjacje pokojowe stały się akceptowalną alternatywą dla wzajemnego unicestwienia, ten fałsz musi zostać zdemaskowany i odrzucony.



Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.zerohedge.com/
Idź do oryginalnego materiału