Niemcy przywracają pobór i ostrzegają przed Rosją. Europa znów mówi o armii obywatelskiej, ale nowa doktryna obronna Berlina uderza w dotychczasowe fundamenty NATO. Niemcy ogłosiły radykalną zmianę kierunku w polityce obronnej. W opublikowanej strategii bezpieczeństwa Rosję nazwano wprost „egzystencjalnym zagrożeniem” – zarówno dla samego Berlina, jak i dla całego Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Fot. Warszawa w Pigułce
To pierwsze tak mocne sformułowanie od dekad. Niemieckie władze przekonują, iż Moskwa może być zdolna do konwencjonalnego ataku na państwa NATO już za kilka lat – według szacunków: do 2029 roku.
Reakcja rządu kanclerza Scholza jest jednoznaczna. Niemcy zwiększają wydatki zbrojeniowe, rozbudowują struktury dowodzenia i przygotowują się do odbudowy armii obywatelskiej. Po latach zawodowej armii Berlin znów mówi wprost o konieczności powszechnej służby wojskowej.
Obowiązkowy pobór? Pierwszy krok już w 2025 roku
Od 2025 roku w Niemczech rusza program ochotniczej służby wojskowej, wzorowany na szwedzkim modelu. Rocznie ma obejmować 5 tysięcy młodych ludzi. Choć udział będzie na razie dobrowolny, każdy osiemnastolatek będzie musiał przejść badania i wypełnić ankietę dotyczącą gotowości do służby. Eksperci nie mają wątpliwości – to przygotowanie gruntu pod pełne przywrócenie poboru.
Rząd nie wyklucza, iż docelowo obowiązek obejmie również kobiety. Debata w Bundestagu już trwa, a według sondaży popiera to 36% niemieckiego społeczeństwa. Wśród osób po sześćdziesiątce – aż dwie trzecie. Dyskusja przestaje więc dotyczyć tylko armii. Coraz wyraźniej dotyka tożsamości państwa, jego relacji z obywatelami i poczucia zbiorowej odpowiedzialności za bezpieczeństwo.
Broń, technologia, kosmos
Niemieckie reformy nie ograniczają się do kwestii personalnych. Berlin planuje zwiększyć inwestycje w nowoczesne uzbrojenie, systemy obrony przeciwlotniczej oraz zdolności operacyjne w przestrzeni kosmicznej. Minister obrony Boris Pistorius podkreśla, iż bezpieczeństwo kraju nie może dłużej opierać się na założeniu, iż zagrożenie jest odległe lub wyłącznie hybrydowe.
Zmienia się również filozofia planowania obrony – nie chodzi już tylko o misje ekspedycyjne, ale o gotowość do obrony własnego terytorium. To przełomowy moment, który kończy erę iluzji, iż wojna konwencjonalna w Europie to przeszłość.
Efekt domina? NATO przygląda się uważnie
Decyzje Berlina nie pozostają bez echa w innych stolicach. W Brukseli, Oslo i Tallinnie rośnie presja, by także rozpocząć debatę o powrocie do poboru. Skandynawia już wcześniej wykonała podobny krok. Kraje bałtyckie, które graniczą bezpośrednio z Rosją, mają pobór od lat. Teraz pytanie brzmi, czy inne państwa – w tym Polska – również pójdą tą drogą.
Dla NATO to moment redefinicji roli armii w społeczeństwie. Do niedawna mówiono głównie o profesjonalizacji i mobilności. Dziś coraz więcej mówi się o rezerwach, odporności infrastruktury i liczbie zdolnych do walki obywateli.
Europa na granicy nowej epoki
W tle tej zmiany wybrzmiewa coś więcej niż strach przed Rosją. To świadomość, iż świat, w którym pokój był gwarantowany przez sojusze i deklaracje, już nie istnieje. Niemcy – przez dekady jeden z najbardziej ostrożnych członków NATO – teraz nadają ton nowej strategii.
Armia wraca do centrum debaty publicznej. Już nie jako element polityki zagranicznej, ale jako narzędzie przetrwania państwa. jeżeli Berlin zdecyduje się na pełne przywrócenie obowiązkowej służby wojskowej, może to otworzyć nowy rozdział w historii europejskiego bezpieczeństwa. Rozdział, którego wiele państw jeszcze kilka lat temu nie brało pod uwagę.
Źródło: forsal.pl/warszawawpigulce.pl