Ale jak sobie przypomniałem swój pierwszy felieton z pierwszego numeru IB wydanego w styczniu 2003 roku… i to, ile ich potem było. I jakie sprawy / osoby / tematy lotem koszącym dotykałem… I wreszcie, jak sobie pomyślałem, iż drugi raz już się nie zdarzy, bo nie będzie drugiego setnego numeru i taka okazja się nie trafi, to jednak usiadłem z laptopem na kolanach. A dlaczego na kolanach, a nie na biurku – bo biurko zawalone jest 99 wydrukowanymi numerami IB i nie ma na nim miejsca na nic więcej.

Ale zanim zacząłem pisać, po raz kolejny przeglądnąłem to o czym przez 23 lata różni autorzy – w tym i ja – pisali. Z nieukrywanym podziwem dostrzegam teraz wielki wpływ tego wydawnictwa na cywilizowanie światka skupionego wokół szeroko rozumianych technologii bezwykopowych, na poprawianie relacji zamawiający – wykonawca, na zrozumienie czym i jak i po co stosować przeróżne technologie, na promowanie najlepszych praktyk i standardów, na edukację wreszcie. A największą wartością tego wydawnictwa jest nieprzerwane niczym taszczenie kaganka oświaty już od ponad dwóch dekad i docierania pod strzechy.
No dobra, tylko nie o historii miałem pisać, a o teraźniejszości i przyszłości jakiejś. Tylko czy w dobie tak gwałtownie zmieniającego się świata, czy w dobie AI ma sens dalsze trwanie na rynku wydawnictwa, które w tej chwili trzymacie w ręku i czytacie?
Zanim odpowiecie sobie na to pytanie, to zastanówcie się nad tym czy świat renowacji bezwykopowych zmienia się, a o ile tak, to czy bardzo i w których aspektach. Czy AI jest w stanie zastąpić tych gości, którzy z mozołem nasączają wykładzinę i potem pilnują by proces utwardzania przebiegał prawidłowo. Czy w trybie zdalnym możliwe jest przygotowanie jakiejkolwiek inwestycji na żywym organizmie jakim są systemy wodociągowo-kanalizacyjne. Wreszcie – skąd dowiemy się o kolejnych rekordowych instalacjach, super firmach, nowoczesnych materiałach i …Tytanach za to wręczanych.
I nie bez kozery zadałem te pytania.
Bo jak sobie na nie odpowiemy, to dojdziemy do przekonania, iż nie tylko dzisiaj, ale i przez kolejne 20 lat będzie o czym pisać. Może nie o nowych technologiach, bo w branży no-dig akurat za dużo innowacji nie widać – no może drony jakieś się pojawią. Może nie o nowych materiałach – co najwyżej coś nowego się pojawi do napraw wielkoskalowych przewodów magistralnych. Może nie o problemach z brakiem prawidłowego planowania i pieniędzy na rynku, bo po co stale o tym samym pisać. Może nie o kolejnych nowelizacjach ustawy prawo zamówień publicznych, bo to nudne i bezproduktywne. O pozasądowych metodach rozstrzygania sporów – może tak, ale to też już jest zgrana kart(k)a.
Ale zawsze warto będzie pisać o ludziach, którzy tę branżę tworzą i nią żyją. Którzy się poświęcają i utożsamiają z rozwojem i postępem (jaki by on nie był). I którzy po prostu są. Bo to ludzie branży bezwykopowej są najważniejszym i niemożliwym do podmiany zasobem. To oni mają nowe pomysły i wdrażają innowacyjne rozwiązania, dzięki którym branża stale się rozwija. To dzięki ich zaangażowaniu, wiedzy i kompetencjom możliwy będzie dalszy sukces i pozytywne postrzeganie branży jako takiej. To dzięki nim budowane są trwałe relacje biznesowe i towarzyskie, co ma niewątpliwy wpływ na efektywność i jakość współpracy pomiędzy wszystkimi interesariuszami.
Ale nie zapominajmy o tych, dzięki którym Inżynieria Bezwykopowa jest topowym wydawnictwem i obowiązkową pozycją na półkach wszystkich w jakikolwiek sposób związanych z podziemnymi infrarurami. Tu mała dygresja – wziąłem z mego biurka do ręki pierwszy numer wydania IB i porównałem z 99 numerem. No powiem Wam, iż szacun wielki dla Pawła i jego Zespołu za to do jakiego poziomu doprowadzili gazetkę. I niech tak trzymają – ten poziom i jakość przez kolejne 20 lat, albo i choćby dłużej.
Bo branża inżynierii bezwykopowej bez IB byłaby jak Adam bez Ewy, zamek bez klucza, samochód bez silnika czy też koniec bez początku.
Podsumowując – z okazji setnego wydania dziękuję za już i życzę, by wena twórcza nie opuszczała autorów, a grono czytelników stale się powiększało. Zespołowi redakcyjnemu niesłabnącego zapału, wielu inspirujących tematów i nowych kategorii Tytanów.
No i prywatnie teraz trochę – Pawle – i kto by pomyślał, iż to się tak rozwinie. No powiem Ci – porobiło się! |













