Stany Zjednoczone mogą przegrać rywalizację z Chinami i stać się państwem podległym Pekinowi. Przewagi Chin są naprawdę znaczące, stąd konieczna jest wielka ostrożność. Mówił o tym Steve Mosher, założyciel Population Research Institute i znakomity amerykański znawca Chińskiej Republiki Ludowej.
Chiny dążą do światowej hegemonii, przekonywał Mosher w jednym ze swoich nagrań na youtube. Stwarzają Stanom Zjednoczonym wielopoziomowe zagrożenie. Kilka lat temu chińska armia opublikowała mapkę, w której pokazano miasta, jakie byłyby zniszczone w przypadku chińskiego ataku nuklearnego na USA, z szacunkowym wyliczeniem milionów ofiar. Chiny grożą też amerykańskim sojusznikom, na przykład Japonii, sugerując, iż mają prawa do wysp należących do Kraju Kwitnącej Wiśni. Grożą również Filipinom, Tajwanowi oraz Indiom. Chiny stwarzają też poważne zagrożenie wobec Rosji – za Uralem żyje tylko około 8 mln obywateli Federacji Rosyjskiej, a do części tego terenu Chińczycy mają historyczne roszczenia.
Oprócz takich werbalnych działań można też wskazać na szybką rozbudowę sił zbrojnych. Państwo Środka angażuje się w szpiegostwo cybernetyczne na wielką skalę, pozyskując w ten sposób zachodnie technologie, w tym technologie wojskowe. Jeszcze w latach 30. trzeba było fizycznie zdobyć jakiś sprzęt – na przykład myśliwiec czy drona – żeby móc go przebadać i ewentualnie skopiować na własny użytek. Dzisiaj nie jest to już konieczne, bo można ukraść plany technologiczne – i to zanim jeszcze dana broń czy pocisk zostanie faktycznie wyprodukowana. Tak stało się na przykład z myśliwcem F-35B. Amerykanie wydali gigantyczne pieniądze żeby go zaprojektować i zbudować. Zanim pierwszy myśliwiec wzbił się w powietrze, Chińczycy wykradli projekt i stworzyli własnego klona amerykańskiej maszyny, myśliwca J-31.
Chińczycy mają też ogromną bazę przemysłową, którą mogą wykorzystać – i rzeczywiście wykorzystują – do produkcji zbrojeniowej. Ponadto dzięki możliwości długofalowego planowania wynikającego z braku demokratycznej huśtawki wyborczej, mogą działać bardzo skutecznie, podczas gdy w Stanach Zjednoczonych dochodząca regularnie do władzy Partia Demokratyczna ma tendencję do znaczącego obniżania wydatków na wojskowość.
„Inne rodzaje wojny gospodarczej, w które Chiny angażują się przeciwko Stanom Zjednoczonym, obejmują manipulacje walutowe. Sztuczna dewaluacja ich waluty w celu uczynienia ich towarów tańszymi na arenie międzynarodowej i tańszymi w Stanach Zjednoczonych pozwala chińskim korporacjom konkurować z firmami amerykańskimi. Amerykańskie firmy są oczywiście często kuszone do wejścia do Chin z myślą, iż otrzymają niemal gwarantowany udział w chińskim rynku, zakładając, iż przekażą swoją najnowocześniejszą technologię chińskim korporacjom do powielenia” – napisał Mosher.
„Umowa ta okazała się katastrofą dla wielu amerykańskich firm z listy Fortune 500, które przekazały swoje najnowocześniejsze technologie tylko po to, by kilka lat później zostać wyciśniętymi z chińskiego rynku przez ich chińskich konkurentów. Chiny wykorzystują również operacje regulacyjne w celu utrudnienia amerykańskiego eksportu do Chin i amerykańskich firm w samych Chinach” – dodał.
Chiny są państwem ubogim w surowce i muszą importować wiele podstawowych towarów, w tym żelazo. Dlatego starają się przejmować kontrolę nad portami w różnych miejscach świata. Dotyczy to na przykład Dżibuti w Afryce albo portów w Kambodży czy na Sri Lance, co pozwala Chińczykom działać globalnie.
Wreszcie Chińczycy próbują też roztaczać swój softpower, przede wszystkim za sprawą Instytutów Konfucjusza, które nauczają w ten sam sposób o historii i kulturze Chin, w jaki naucza się samych Chińczyków w Państwie Środka.
„Zbrojenia, przewagi ekonomiczne, przewagi w cyberszpiegostwie, wysiłki na rzecz budowy softpower na świecie – to wszystko sprawia, iż Chiny są naprawdę groźnym przeciwnikiem. o ile nie będziemy ostrożni, w nadchodzących dekadach staniemy się państwem podległym Chinom” – podsumował.
Źródło: Population Research Institute
Pach