Arkana Wagnera

ekskursje.pl 1 tydzień temu

W komciach pod poprzednią notką pojawiła się teza o Zachodzie, który rzekomo „popierał Chorwację” podczas rozpadu Jugosławii. Wielce mnie to zasmuciło, bo pokazuje potęgę rosyjskiej propagandy.

Niby wszyscy widzimy, iż Zachód nie chce wojen, najchętniej udaje iż nic nie widzi, udaje iż wierzy w „zielone ludziki nie wiadomo skąd” itd. Ale jednocześnie istnieją ludzie przekonani, iż akurat 30 lat temu Niemcy i Amerykanie marzyli o wojnie na Bałkanach, bo tak nienawidzili Serbów – jedni „od początku”, drudzy ponoć „od Clintona” (skądinąd powszechnie znanego z wielkiej chęci do wojowania z Rosją i Serbią).

W rzeczywistości Zachód był początkowo przerażony perspektywą rozpadu Jugosławii. Zachodni dyplomaci wywierali naciski na Słowenię i Chorwację najpierw żeby w ogóle nie robiły referendów niepodległościowych – a potem żeby chociaż opóźniły publikowanie wyników, żeby kupić parę miesięcy na bezsensowne próby uratowania federacji.

Kiedy zaczęła się pełnoskalowa wojna, początkowo piętnowano „nacjonalistów z obu stron”. Serbowie ściągnęli na siebie międzynarodowe potępienie za sprawą zbrodni wojennych – od których tę wojnę adekwatnie zaczęli, bo pierwszą dużą bitwą było oblężenie przygranicznego Vukovaru.

W mieście przez 88 dni działał szpital, w coraz straszniejszych warunkach: bez prądu, wody, podstawowych leków. Polakom przypominało to Powstanie Warszawskie. W dniu kapitulacji 18 listopada 1991 budynek szpitala zajęły wojska serbskie. Pacjentów i personel poddano selekcji, część wywieziono w nieznanym kierunku.

W mieście w 1992 pojawiły się wojska pokojowe ONZ. gwałtownie odkryto masowy grób, którego Serbowie choćby nie próbowali ukryć. Twierdzili, iż to grób z drugiej wojny, ale analiza ciał i znalezionych przy nich przedmiotów dała jednoznaczne wyniki.

Zachód został zmuszony do ścigania zbrodni wojennych po raz pierwszy od czasu Norymbergi. A rezultaty przesunęły opinię publiczną przeciwko zbrodniarzom – co z kolei zmusiło zachodnich polityków do niechętnego porzucenia wygodnego pieprzenia o „ekstremistach z obu stron”. Nigdy jednak niestety nie było to „wspieranie Chorwacji” w sensie choćby choćby takiego „too little, too late”, jakie teraz dostaje Ukraina.

Tak jak teraz Rosja, ówczesna Serbia zwróciła przeciwko sobie opinię publiczną na Zachodzie po prostu przyzwalaniem na zbrodnie wojenne – zwłaszcza na działalność różnych sadystycznych psychopatów w rodzaju niejakiego Arkana. Nie musieli tego robić, tak jak Rosja mogłaby trochę powstrzymywać różnych swoich „Wagnerów”.

Czemu tego nie robią, to Tak Ogólnie Fascynujące Pytanie. Moja odpowiedź jest taka, iż w Jugosławii Serbia była mini-Rosją. Zjednoczenie południowych Słowian było początkowo jedną z wielu demokratycznych idei Wiosny Ludów, ale – jak w wielu innych przypadkach – w praktyce gdy doszło do jej wcielania w życie, okazało się to podbijaniem sąsiadów przez Serbów. Po prostu szybciej załapali się na własne państwo.

Jak wielu obcokrajowców, lubiłem Jugosławię Jako Ideę. W samym kraju nie była aż tak popularna. Nie-Serbowie czuli się dyskryminowani. Gdy w 1990 mieli po raz pierwszy okazję dać temu wyraz, zagłosowali na niepodległościowe partie, a potem w referendach za niepodległością.

Czasem się pojawia pytanie „a gdyby Ślązacy”. Uznaję je idyjotycznem, bo w demokratycznym kraju mniejszości czują się dobrze, więc nie mają takich potrzeb. Chcę żeby czuły się dobrze, no bo wszystkim obywatelom Rzeczypospolitey życzę dobrze (tak definiuję patriotyzm).

Polityczna zbieżność serbsko-rosyjska wynika – poza cyrylicą i prawosławiem – po prostu z tego, iż w obu przypadkach mieliśmy rozsypanie się imperiów, dużego i małego. Belgrad stał się nagle stolicą znacznie mniejszego państwa.

Mieszkańców Belgradu to wkurza, tak jak mieszkańców Moskwy wkurza to, iż już nie władają Estonią. W normalnych krajach potrafimy sformułować ofertę typu „z nami lepiej”, ale cyryliczni sami wiedzą, iż to nieprawda. Słoweńcom jest lepiej bez Serbii, tak jak Estończykom bez Rosji.

Jestem świadom różnic, ale zwracam uwagę na podobieństwo mechanizmu. Najpierw przyzwolenie na zbrodnie wojenne (ordery dla zbrodniarzy, wybieranie ich do parlamentu, ukrywanie przez Hagą itd.), a potem lament „czemu wszyscy są przeciw nam?”. Plus debilne teoryjki dorabiane na różnych podkastach, a to iż „Zachód zawsze był przeciw Rosji”, a to iż „Zachód zawsze był za Chorwacją”.

Niestety, jak widać, niczym „Jedi mind tricks” działa to na słabe umysły.

Idź do oryginalnego materiału