Błyskotliwa "Pajęcza sieć" Ukraińców. Rój dronów z ciężarówek zaatakował strategiczne bazy w całej Rosji

wiadomosci.gazeta.pl 3 dni temu
Niedzielne uderzenie Ukraińców na bazy rosyjskiego lotnictwa strategicznego trudno nazwać inaczej niż błyskotliwe. W pieczołowicie przygotowanym i futurystycznym ataku ponad setka dronów wypuszczonych z ciężarówek zniszczyła lub uszkodziła co najmniej kilkanaście najcenniejszych samolotów Rosjan, a może i więcej.
Tego rodzaju atak do tej pory można było zobaczyć najczęściej na animacjach 3d pokazujących pomysły na wojny przyszłości przy użyciu dronów. Ewentualnie w grach. Zwykła ciężarówka cywilna zatrzymująca się niedaleko bazy wojskowej, otwierający się dach odsłaniający ukryte pojemniki z dronami, które następnie startują jeden po drugim i ruszają do ataku. Potem tylko chaos, pożary i wybuchy. Tylko teraz to zdarzyło się naprawdę.


REKLAMA


Pokazuje to na przykład ten filmik wykonany przez zdezorientowanego rosyjskiego cywila, który stojąc na parkingu opodal bazy lotniczej Bielaja na dalekim wschodzie Rosji, ze zdziwieniem zauważył drony wylatujące z pobliskiej naczepy i kierujące się nad lotnisko.


Dywersja na skalę filmową
W ciągu doby po ataku wiemy już, iż operację "Pajęcza Sieć" przeprowadzono pod kierownictwem Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Ukraińcy gwałtownie pochwalili się detalami. Operacja miała być szykowana przez półtora roku. Użyte w niej drony miały zostać przeszmuglowane do Rosji, gdzie ukraińscy agenci ukryli je w specjalnie zmodyfikowanych modułowych drewnianych domkach. Bezzałogowców miało być 150, ukrytych w przestrzeni pomiędzy metalowymi dachami a sufitami. Te ostatnie w jakiś sposób były odrzucane po dotarciu do celu, celem otwarcia drogi dronom. SBU pokazało zdjęcia z wnętrza magazynu, gdzie prowadzono te prace. Rosyjscy internauci bardzo gwałtownie wyśledzili, iż to obiekt w przemysłowej dzielnicy Czelabińska na Syberii. Oferowano go na wynajem za 350 tysięcy rubli miesięcznie. Najwyraźniej SBU była ostatnim najemcą.
Wyładowane dronami domki zapakowano po dwa na naczepy pięciu tirów. Dostarczenie ich do celu zlecono najpewniej nieświadomym niczego rosyjskim kierowcom, którzy po prostu przyjęli zlecenia przewozowe umieszczone na giełdzie w sieci. Według opisów z niedzieli mieli tego dnia dotrzeć do parkingów obok baz i czekać na odbiorcę. Jeden z nich po zorientowaniu się, iż z jego pojazdu wylatują drony, miał biegać po parkingu w panice i został aresztowany. Inny nie miał takiego szczęścia, bo jak wynika ze zdjęć, został uduszony na miejscu przez świadków, którzy najwyraźniej nie dali wiary, iż nie jest dywersantem. Według prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, wszyscy agenci ukraińscy zaangażowani w operację zdołali opuścić Rosję.
Same drony użyte do ataku wydają się być specjalną konstrukcją skonfigurowaną tylko do tej misji. Klasyczny układ z czterema wirnikami i podwieszone dwie niewielkie głowice. Całość mocno spłaszczona względem standardowych dronów uderzeniowych, żeby dobrze pasowały do ciasnej przestrzeni pod dachem. Jak wynika z nagrania udostępnionego przez SBU oprogramowanie do sterowania maszyn to Ardupilot, dobrze znane, powszechnie dostępne i często używane przez Ukraińców. Według rosyjskich komentatorów Ukraińcy utrzymywali łączność z dronami poprzez rosyjską sieć telefonii komórkowej. Drony po starcie kierowały się na zaprogramowany punkt wyczekiwania nad lotniskiem, gdzie kontrolę przejmował zdalnie człowiek, być może siedzący gdzieś w Ukrainie i precyzyjnie naprowadzał maszynę na cele za pośrednictwem mobilnego internetu. Z nagrania wynika, iż operatorzy starali się po prostu lądować na skrzydłach rosyjskich samolotów w rejonie, gdzie mają zbiorniki paliwa.


Uderzenie w strategiczne bazy
Celem ataków było pięć kluczowych baz rosyjskiego lotnictwa strategicznego. Olenja opodal Murmańska na dalekiej północy Rosji, Diagilewo i Iwanowo w centralnej części kraju, oraz Bielaja i Ukrainka na rosyjskim dalekim wschodzie. Rozrzucone po całej Rosji, a najdalsze oddalone od siebie o wiele tysięcy kilometrów. Nie wszystkie zostały jednak ostatecznie zaatakowane. Tir jadący do bazy Ukrainka z jakiegoś powodu nie dotarł do celu i najprawdopodobniej spłonął po drodze. W rosyjskiej sieci krąży nagranie wypalonego pojazdu, który ma na naczepie coś, co może być resztkami dwóch modułowych domków.
Pozostałe cztery przesyłki dotarły do swoich celów. Atak nastąpił około południa w niedzielę 1 czerwca. Według SBU ostatecznie udało się wysłać w powietrze 117 dronów. 30 brakujących to najpewniej te przeznaczone dla bazy Ukrainka. Dodatkowe 3 mogły zostać zatrzymane przez świadków. Na jednym z nagrań widać ludzi wdrapujących się na naczepę ciężarówki i robiących coś na dachu, najpewniej próbujących uszkodzić bezzałogowce, zanim odlecą. Jest możliwe, iż przygotowane przez Ukraińców domki z dronami miały też mechanizm samozniszczenia, bo na kilku nagraniach widać, jak po fakcie płoną. Być może te przeznaczone dla bazy Ukrainka były opóźnione i dlatego spłonęły w trasie.
Według SBU w zaatakowanych bazach zniszczonych lub uszkodzonych zostało 41 ciężkich maszyn Rosjan. Głównie bombowce strategiczne Tu-95 i Tu-22, a do tego latający radar i stanowisko dowodzenia A-50. Pełna i obiektywna weryfikacja skutków ataku jeszcze nie jest możliwa, bo nie pojawiły się zdjęcia satelitarne wszystkich zaatakowanych baz. Na razie jest jedno z satelity radarowego, pokazujące część bazy Bielaja.


Tam na pewno spłonęły doszczętnie 3 Tu-95, a kolejny może być uszkodzony. Do tego na położonych dalej miejscach postojowych prawdopodobnie uszkodzone zostały 3 mniejsze Tu-22M3. Jest też krótkie wideo, na którym widać stojące w innej części bazy najnowsze bombowce strategiczne Rosjan Tu-160, z których 2-3 wydają się dymić, choć nie płonąć. Być może nie były zatankowane i zostały tylko uszkodzone przez drony.


Dodatkowo z bazy Olenja jest krótkie nagranie rosyjskiego żołnierza, na którym wyraźnie widać 4 lub 5 palących się maszyn, najczęściej określane jako 3 Tu-95, transportowy An-22 i jeden niezidentyfikowany. Rosyjski portal "The Moscow Times" twierdzi też, iż w bazie Iwanowo spłonął cenny latający radar A-50, ale nie ma na to potwierdzenia na zdjęciach lub nagraniach.


Podsumowując, oznacza to na razie co najmniej 6 Tu-95 zniszczonych i 1-2 uszkodzone. Do tego 3 Tu-22M3 zniszczone i trzy uszkodzone Tu-160. Do tego pojedyncze zniszczone A-50 i An-22 oraz kilka innych niezidentyfikowanych maszyn zniszczonych lub uszkodzonych. Najpewniej pojawi się więcej zdjęć satelitarnych lepszej jakości, które pozwolą lepiej zweryfikować twierdzenia SBU o 41 trafionych rosyjskich maszyn.
Nie takie liczne, ale kosztowne straty
choćby jeżeli straty Rosjan zamkną się w tym co wymienione powyżej, to jest to poważny cios dla ich lotnictwa strategicznego. Nie ma pewności, ile mają sprawnych Tu-95, ale najczęściej podawane zachodnie szacunki mówią o 45-50 sztukach. To główni nosiciele rakiet manewrujących odpalanych na Ukrainę. Utrata ponad 10 procent Tu-95 będzie na pewno odczuwalnym problemem w utrzymaniu tempa ataków lotniczych na Ukrainę, choć ich nie zatrzyma. Sprawnych Tu-160 Rosjanie mają jeszcze mniej, bo kilkanaście. Tych nie używają w tej wojnie, bo są za cenne i drogie w użyciu, więc czekają w rezerwie na ewentualny poważniejszy konflikt. Tu-22M3 jest około 50-60, więc tu straty zabolą najmniej, ale też nie są to pełnokrwiste bombowce strategiczne i ich rola w tej wojnie jest ograniczona. jeżeli zniszczony został A-50 to będzie to poważnym ciosem, bo Rosjanie zaczęli wojnę z 6 sprawnymi. 2 Ukraińcy strącili, 2 uszkodzili w bazach wcześniej, a teraz kolejny jakoby został zniszczony. Czyli choćby jeżeli naprawili te 2 wspomniane, to aktualnie może mają 3 sprawne. To bardzo mało i za mało, aby efektywnie używać ich w wojnie przeciw Ukrainie. Każda sztuka jest niezwykle ważna.
Ważnym zastrzeżeniem jest to, iż choćby poważnych uszkodzeń wyłączających samolot z użycia na lata lub całkowicie, może nie być widać na zdjęciach i nagraniach tego rodzaju, jakimi na razie dysponujemy. To z natury dość delikatne maszyny, które nie muszą całkowicie spłonąć, aby stać się na długo bezużyteczne i wymagające znacznych nakładów na naprawy. Tym bardziej iż Tu-95 i Tu-22M już dawno nie są produkowane i możliwość ich poważnych napraw jest ograniczona. Linię produkcyjną zmodernizowanych Tu-160 udało się Rosjanom odtworzyć po rozpadzie ZSRR, więc tu będą mieli łatwiej, choć są to maszyny drogie z racji na swoje rozmiary i skomplikowanie.


Spektakularny atak na rosyjskie bazy pokazuje, jak ogromne możliwości daje rozwój bezzałogowców i ich nieszablonowe wykorzystanie. Ukraińska operacja na pewno wejdzie do annałów działań dywersyjnych i wywiadowczych. Choć nie zatrzyma kampanii ataków powietrznych na Ukrainę, co najwyżej ograniczy jeden ich wymiar, czyli klasyczne rakiety manewrujące odpalane z bombowców. Ukraiński atak wymusi natomiast na Rosjanach jeszcze większe inwestycje w ochronę baz. choćby takich, które wydawały się całkiem bezpieczne z racji odległości od Ukrainy. To dodatkowa korzyść. No i oczywiście kwestie propagandowe. Nie da się zaprzeczyć, iż to wielki ukraiński sukces, a rosyjska porażka. Zwłaszcza rosyjskich służb bezpieczeństwa, które nie wykryły tak złożonej operacji.


Zobacz wideo
Idź do oryginalnego materiału