W czasie konfliktu zbrojnego na Ukrainie powstało wiele mitów i legend, które niekoniecznie mają cokolwiek wspólnego z rzeczywistością. Bez wątpienia najbardziej absurdalna historia wiąże się z „bohaterskimi” obrońcami Wyspy Węży. Zaraz na początku konfliktu do mediów przedostała się rozmowa ukraińskiego dowódcy z rosyjskimi agresorem. Kapitan rosyjskiego okrętu miał zażądać od Ukraińców wywieszenia białej flagi, ale zamiast tego usłyszał wulgarną odpowiedź: „Russkij wojennyj korabl idi na ch*j”. Po tej ripoście wszyscy obrońcy z Wyspy Węży mieli zginąć.
Władze ukraińskie natychmiast zbudowały wokół tego wydarzenia tragiczny mit, rzekomo polegli bohaterowie zostali pośmiertnie odznaczeni, a poczta ukraińska wydała okolicznościowe znaczki z dobitnym hasałem bojowym: “Russkij wojennyj korabl idi na ch*j”. Jednak coś w tej całej historii od samego początku budziło poważne wątpliwości, głównie dlatego, iż prócz nagrania z krótkim dialogiem strona ukraińska nie przedstawiła żadnych dowodów, natomiast strona rosyjska stanowczo zaprzeczała, aby taka wersja wydarzeń miała miejsce. niedługo okazało się, iż bohaterowie z Wyspy Węży „zmartwychwstali” i zostali wymienieni na jeńców rosyjskich. Pomimo absurdalności całej sytuacji władze ukraińskie ponownie odznaczyły „bohaterów”, tym razem już żywych.
Nie od dziś wiadomo, iż prawda na wojnie umiera pierwsza, a propaganda podtrzymująca morale ma olbrzymie znaczenie. Z jednej strony trudno się dziwić Ukraińcom, iż odwoływali się do sprawdzonych narzędzi, z drugiej strony można mieć poważne zastrzeżenia, co do sposobu ich używania, bo to po prostu wyglądało groteskowo. Po blisko trzech latach historia zatoczyła koło i wróciła farsą, a światowe media obiegła informacja, której nijak nie dało się przykryć bohaterstwem. W czwartek 2 stycznia 2025 roku agencja AFP podała, iż Ukraińskie Państwowe Biuro Śledcze (DBR) wszczęło dochodzenie w sprawie całego szeregu nadużyć, jakie miały miejsce w brygadzie im. Anny Kijowskiej.
Do czasu wybuchu afery brygada była uważana za elitarną, między innymi dlatego, iż jej żołnierze byli szkoleni we Francji i tam też otrzymali zaopatrywanej tam najwyższej klasy broń oraz sprzęt wojskowy. Okazało się jednak, iż zamiast dzielnie obrony ojczyzny, w brygadzie dochodziło do nadużycia władzy i dezercji, co wprost wynika z oświadczenia rzeczniczki DBR Tetiany Sapian. Na długo przed wybuchem tego skandalu władze ukraińskie zmagały się podobnymi aferami, głównie związanymi z korupcją. W pewnym momencie administracja Joe Bidena zagroziła nawet, iż zawiesi pomoc finansową i militarną, jeżeli strona ukraińska nie zrobi porządku we własnym gnieździe. Efektem tej groźby był seria dymisji, ale jak widać problemy nie zniknęły.
Uważni i odważni obserwatorzy życia politycznego na przestrzeni dziejów, ostrzegali przed nadmiernym zaangażowaniem Polski w konflikt na Ukrainie, przywołując zarówno historyczne niezabliźnione rany, jaki i bieżące problemy Ukrainy, państwa do szpiku kości przesiąkniętego korupcją i biznesami oligarchów. W wojennej atmosferze żaden racjonalny argument nie był w stanie się przebić do szerszego grona odbiorców, ale to się na szczęście zmienia. Polacy coraz częściej widzą, iż młodzi Ukraińcy bardziej garną się do szturmowania polskich galerii, niż żołnierzy Putina. Gdy w Polsce zrodził się pomysł, aby stworzyć ukraiński legion złożony z przebywających w naszym kraju młodych Ukraińców, pomysłodawcy błyskawicznie się zorientowali, iż nic z tego nie wyjdzie, bo zwyczajnie zabrakło chętnych.
Mamy bardzo złe doświadczenia z Rosją i nikt przy zdrowych zmysłach nie trzyma strony Putina w tym konflikcie, ale też kompletnie zapomnieliśmy, iż Ukraina to jest państwo, które w całej swojej krótkiej historii nie było w stanie zbudować choćby zrębów państwowości i co gorsza przy próbach budowy odwołuje się do kultu Bandery, ludobójcy odpowiedzialnego za rzeź wołyńską. Czas najwyższy popatrzeć rozsądnie na to, co się dzieje za naszą wschodnią granicą, zamiast wierzyć w bajki, mity i legendy z Wyspy Węży innych pól bitewnych.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!