Bracia Marcin i Franciszek Trojankowie

regionszamotulski.pl 2 lat temu

Bracia Marcin i Franz Trojankowie

Dziwne i pogmatwane są losy Polaków, Wielkopolan, choćby w tej samej rodzinie. Prześledźmy to na przykładzie dwóch braci, z których jeden będzie wielkim polskim patriotą a drugi stanie się patriotą niemieckim. To zresztą spowoduje, iż zerwą ze sobą braterskie więzi i po 1938 r. już się nie zobaczą… Dopiero wiele lat po ich śmierci (Marcin zmarł w 1955 r., Franciszek w 1957) dwa odłamy rodziny nawiążą kontakt i stworzą więź, która trwa do dziś!

Obaj bracia przyszli na świat w czasach zaboru pruskiego w dość licznej rodzinie rolników z Chełmna i Konina pod Pniewami (wówczas Pinne). Marcin urodził się 9 października 1886 r., a Franciszek tego samego dnia, ale 5 lat później. Ich matką była Agnieszka z domu Skrzypczak (1859-1897), a ojcem Marcin Trojanek (1859-1938). Po śmierci matki i ponownym ożenku ojca dzieci z pierwszego małżeństwa zaczynają swe dorosłe samodzielne życie poza domem rodzinnym.

Pierwszy będzie Marcin, który w 1904 r. pojedzie do Westfalii do Langenbochum koło Recklinghausen, gdzie będzie pracować w kopalni jako górnik i w tej profesji dojdzie do stanowiska sztygara. Franciszek przyjedzie do Marcina, a ten weźmie go do swojej brygady, najpierw jako pomocnika i ucznia elektryka w kopalni. Podobnie będzie z siostrami Marcina; starsza Józefa i młodsze Celina (Cecylia) i Stanisława (Stasi), które początkowo będą zatrudnione w kopalni przy sortowaniu węgla, w szatni i pralni dla górników. Pracują wszyscy bardzo ciężko, ale bez większych urazów, o które w kopalni w tamtych czasach nie było trudno.

Układają sobie życie, gdyż na myśl im nie przyszło, iż wojna, która wybuchnie 1 sierpnia 1914 r., w ostatecznym rozrachunku doprowadzi do rozpadu Cesarstwa Niemiec i do powstania w 1918 r. obok wielu innych państw niepodległej Polski. Józefa wyjdzie za mąż za poznanego jeszcze w Pniewach Stanisława Lisa z Goraju koło Międzychodu i wyjedzie do Mainz (Moguncji), podobnie będzie ze Stanisławą i Cecylią-Celiną, które pójdą swoimi drogami.

Franciszek – Franz, jak będą wszyscy mówić do niego, a i on wolał, gdy tak na niego wołano i tak ma we wszystkich niemieckich dokumentach, jest świadkiem na ślubie Marcina z Władysławą z domu Melonek. 11 listopada 1910 r. w Langenbochum i Recklinghausen na ich ślubie były wszystkie siostry, przyjechał też ich ojciec z macochą Agnieszką. Marcin i Agnieszka już zostaną w Niemczech, zamieszkają w Düsseldorfie obok Franza, który przeniesie się tam z Langenbochum, tam umrą i zostaną pochowani (1938 i 1958).


Ślub Marcina Trojanka i Władysławy z domu Melonek, 1910 r.


Franz będzie pracować w fabryce produkującej maszyny, broń i amunicję oraz silniki dla armii niemieckiej. Armia ta gwałtownie się zbroi, gdyż realizowane są przygotowania do wojny – tak naprawdę to Niemcy marzyły, by pokonać europejskie potęgi kolonialne i odebrać im kolonie w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Franz jest za wojną, uczy się francuskiego i włoskiego. Gdy w 1915 r. wstąpi do armii, będzie równolegle tłumaczem w 10 kompanii 69 regimentu piechoty i muszkieterem. W wojsku czuje się jak ryba w wodzie, jest odważny, walczy na froncie francuskim, w Afryce, w Europie Wschodniej (Warmia i Mazury), zostaje dwukrotnie ranny: raz we Francji i drugi raz na froncie włoskim.

W lutym 1915 r., czyli już w czasie I wojny światowej, w Düsseldorfie Franz bierze ślub ze starszą od niego o dwa lata Antonią Anną Beder z Blesen (Bledzewa koło Międzyrzecza) i 14 października 1915 r. zostaje ojcem Heleny Antoniny, w rodzinie nazywanej Leni.

Militarne fascynacje Franza irytują Marcina, który jako górnik jest chroniony przed pójściem do wojska, gdyż armia niemiecka bardzo potrzebuje surowców na prowadzenie wojny. Marcin pracuje, a Franciszek walczy, jest pod urokiem wojny i militarnych zapędów Niemiec, Gdy się spotkają, starszy brat przypomina mu, gdy się spotkają, iż jest Polakiem. Franz jednak już wybrał. Za swoją odwagę na polach bitew 25 listopada 1916 r. (to okres zwycięstw Niemiec) otrzymuje Krzyż Żelazny II klasy, z czego jest bardzo dumny. Nie bardzo rozumie, dlaczego Marcin nie wyraża entuzjazmu z tego powodu i dlaczego swoim dzieciom nadaje patriotyczne, polskie imiona; Aleksander, Bolesław, Wanda i Teresa.


Franz Trojanek w mundurze niemieckiego piechura, 1916 r. oraz z żoną Antonią Anną Beder i córką Heleną, Düsseldorf 1924 r.


Franz dziwi się, iż Marcin, choć ma doskonałą pozycję zawodową i ekonomiczną w Niemczech, gdy ledwo Polska odzyskuje niepodległość, zawozi rodzinę do Szamotuł, gdzie kupuje spory kawał ziemi, buduje dom, a sam jeździ do Francji i Niemiec, by zarabiać na wydatki związane z tą budową i utrzymaniem rodziny. We Francji w latach 1922-23 i 1931 pracuje jako górnik w kopalni Marles (Mines de Marles) w Lens, jest też członkiem Związków Zawodowych Górników we Francji.

Praktycznie bracia zrywają kontakty. W 1928 r. żona Franza umiera, a wdowiec po roku bierze ślub z Anną Otylią Münchberg z Blesen, która będzie wychowywać Leni i wspólne dziecko z Franzem – syna Hansa, urodzonego w Dusseldorfie 10 listopada 1930 r. Natomiast Marcin mieszka w Szamotułach, tutaj wraz z żoną Władysławą wychowują dzieci na dobrych Polaków. Gdy w 1938 roku umiera w Düsseldorfie ich ojciec, Marcin przyjedzie z Polski na jego pogrzeb i to będzie ostatnie spotkanie Marcina z Franzem (Franciszkiem).

Franciszek, inwalida wojenny, był zatrudniony jako pracownik cywilny w fabryce zbrojeniowej w Düsseldorfie. W czasie II wojny światowej przymusowo pracowało tam wiele osób z państw okupowanych, m.in. Polacy, Francuzi, Włosi, Grecy. Ponieważ Franz biegle posługiwał się biegle językiem niemieckim, francuskim i włoskim, reprezentował jako tłumacz władze fabryki wobec tych robotników przymusowych. Wiadomo też, iż jako specjalista energetyk i tłumacz jeździł po okupowanej Europie z ekipami, które na miejscu naprawiały wyprodukowane w Düsseldorfie urządzenia. Być może również bywał na terenie okupowanej Polski, na pewno był kilka razy w Bledzewie (ale miasto należało wtedy do Niemiec i dopiero po Jałcie i Poczdamie stało się polskim Bledzewem), gdzie odwiedzał swojego syna Hansa, który właśnie do Bledzewa – jako miasta niezagrożonego nalotami – został przeniesiony z Düsseldorfu wraz z całą szkołą. Hans uczył się w Bledzewie aż do 1944 r., kiedy to w sytuacji zbliżającego się frontu, w obawie przed dostaniem się w ręce Armii Czerwonej, woleli wrócić do Düsseldorfu i trafić do stref okupacyjnych państw zachodnich.


Krzyż Żelazny i Ausweis (potwierdzenia nadania orderu), 1916 r.


Wydawało się, iż może Franciszek przyjedzie do Polski w 1955 r., gdy w wyniku pylicy umarł Marcin. Okazało się jednak, iż obawiał się możliwości aresztowania jako obywatel Niemiec Zachodnich. Zmarł w 1958 r. w Düsseldorfie i tam został pochowany obok swoich rodziców.

W 2005 r. Hans z żoną Ilse wznawiają kontakty z rodziną w Polsce, spotykają się z potomkami Marcina na uroczystości jubileuszu 50-lecia swojego ślubu. Do Burgbergu 13 października 2006 r. pojechali Trojankowie z Polski: Grzegorz (wnuk Marcina) i Mateusz (prawnuk). Od tej pory kontakty są bardzo bliskie, po śmierci Leni (1964), Ilse (2018) i Hansa (2021) utrzymują je ich dzieci i wnuki. Efektem tego jest przekazanie dokumentów i pamiątek po rodzinie Franciszka do Polski. Wśród wielu pamiątek jest Krzyż Żelazny oraz patent potwierdzający jego otrzymanie.

Grzegorz Trojanek

Rodzice: Marcin i Agnieszka z domu Skrzypczak, Pniewy, 1896 r.

Siedzą od lewej: Franciszek i Marcin Trojankowie, stoi ich znajomy, Recklinghausen, 1909 r.

Franciszek w armii pruskiej, 10 kompania 69 Regimentu Piechoty, 1916 r.

Krzyż Żelazny Franza Trojanka

Kartoteka Marcina Trojanka, potwierdzająca jego członkostwo we francuskich związkach zawodowych w kopalni w Marles, 1922 r.

Wehrpass (przydział wojskowy) Franza Trojanka z 9 marca 1943 r.

Paszport Anny Trojanek – drugiej żony Franza, 1944 r.

Franz Trojanek z drugą żoną Anną Cecylią Münchberg, 1951 r., Düsseldorf

Idź do oryginalnego materiału