Petrykora. Pod tym terminem kryje się charakterystyczny zapach deszczu. Nazwa pochodzi z języka greckiego: petra – kamień i chor – krew bogów. Jest to woń pyłków, bakterii i wirusów w cząsteczkach powietrza w ziemi, wypartych przez wodę deszczową. Używając parafrazy na użytek niniejszego tekstu, petrykora kojarzy mi się z wrześniem 1939 roku i w ogóle z okresem wojny… Bo w istocie, wrzesień 1939 przyniósł wyczuwalny zapach krwi; deszcz zbrodni, nieszczęść i rodzinnych dramatów. W tym znaczeniu, „petrykora” przyszła wtedy też do domu Kaniewskich z Jarocina…
Już od szkoły powszechnej cała piątka braci Kaniewskich z Jarocina z pasją oddawała się pracy społecznej i działała w nielegalnej wówczas drużynie skautowej. Poza domem, to właśnie harcerstwo było ich drugą szkołą patriotyzmu.
Zdzisław Kaniewski. Śmierć nad Anglią
Zdzisław Kaniewski urodził się 23 stycznia 1917 roku w Jarocinie. Absolwent jarocińskiego gimnazjum. W 1939 roku ukończył Szkołę Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie w stopniu porucznika ze specjalnością obserwator. Po agresji niemieckiej na Polskę w 1939 roku, wraz z 65. Eskadrą Bombową uczestniczył min. w akcjach bombardowania mostu zbudowanego przez Niemców na Narwi, oraz kolumny nieprzyjacielskich czołgów pod Rawą Mazowiecką. 18 września 1939 roku wraz z personelem eskadry przekroczył granicę polsko-rumuńską. Później przedostał się do Wielkiej Brytanii, gdzie zgłosił się do Polskich Sił Powietrznych. Został pilotem Dywizjonu Myśliwskiego 302. Podczas prowadzonych szkoleń z pilotażu zginął 14 września 1941 roku nad Radcote Bridge, w zachodniej Anglii. Miał 24 lata. Pogrzeb odbył się na cmentarzu w miejscowości Watchfield w pobliżu Oksfordu.
Celestyn Kaniewski. Skaut o numerze obozowym 1389 i 1587
Urodził się 27 marca 1900 roku. Już od początku ruchu skautowego w Jarocinie w 1913 r., podobnie jak jego starszy brat Kazimierz był członkiem I Drużyny Skautowej im. Władysława Jagiełły, gdzie przeszedł szkolenie wojskowe co doskonale wykorzystał w 1918 roku, kiedy zaciągnął się w szeregi jarocińskich powstańców aby walczyć z pruskim zaborcą w powstaniu wielkopolskim, a później jako żołnierz Armii Wielkopolskiej. Kiedy rozpętała się II wojna św., Celestyn jako jedyny z piątki braci został w Jarocinie, podobnie jak ojciec wyuczył się zawodu krawieckiego i pomagał rodzicom pracując w warsztacie w domu rodzinnym przy ulicy Ignacego Paderewskiego 10. Dom Kaniewskich stał się wówczas obiektem zainteresowania i obserwacji miejscowego kominiarza Eduarda Güntera, który jako członek V kolumny prowadził działalność antypolską i wysługiwał się Fischerowi von Mollardowi, właścicielowi majątku w Parzęczewie, zadeklarowanemu naziście. To zaowocowało wyrzuceniem rodziny Kaniewskich z domu w kwietniu 1940 r. W zamian wskazano im pokój w domu Leona Bilskiego przy ul. Św. Ducha 18. Sytuacja zmusiła ojca Celestyna do zamieszkania u bliskiej rodziny Lamprechtów w Witaszycach. Niestety, ale to był początek koszmaru rodziny Kaniewskich i samego Celestyna. W wyniku fałszywego oskarżenia wspomnianego Niemca Günthera, Gestapo aresztowało Celestyna pod zarzutem zdarcia flagi niemieckiej zawieszonej na domu Niemca. Droga jego cierpień rozpoczęła się od przesłuchań w jarocińskim Gestapo, później Fort VII w Poznaniu. Dalsze śledztwo i tortury. Wszystko znosił po męsku i z godnością. Niespodziewanie, 15 sierpnia 1940 r. został wywieziony do obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie. Tam, jarociński skaut jest już tylko numerem 1587. Gehenna Celestyna Kaniewskiego kończy się w obozie Ravensbrück, gdzie trafia w marcu 1942, i dostaje kolejny numer obozowy 1389. Dotychczas silny psychicznie, twardy, pełen nadziei i wiary, w jednym z ostatnich listów do rodziny Celestyn napisał: „Wiele się u mnie zmieniło” - to była zapowiedź zbliżającego się tragicznego końca. W lipcu 1942 roku, ojciec otrzymał z obozu dokument stwierdzający śmierć syna w dniu 3 lipca 1942 roku.
Kazimierz Kaniewski. Śmierć spotkał w Persji
Był najstarszy z braci. Urodził się 1 marca 1897 roku w Jarocinie. Ukończył Gimnazjum Marii Magdaleny w Poznaniu, gdzie należał do tajnej patriotycznej organizacji Tomasza Zana. Po maturze wybuchła I wojna św. i jako ochotnik zaciągnął się do armii niemieckiej. 11 listopada 1918 roku znowu jako ochotnik wstąpił do formujących się w jarocińskich koszarach kompanii powstańczych. Jesienią 1919 r. został oficerem łączności Grupy Operacyjnej generała Konarzewskiego. Walczył z bolszewikami na froncie wschodnim jako oficer 2. Dywizji Piechoty Legionów i w 14 Dywizji Piechoty Wielkopolskiej. Jesienią 1921 roku rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Poznańskim. Odbył aplikację sądową i w marcu 1923 r. zdał egzamin sądowy. W 1930 r. został sędzią Sądu Okręgowego w Toruniu. Dwa lata później rozpoczął karierę adwokata w Poznaniu. W 1931 r. ożenił się z Klarą z domu Maliszewską w Działdowie. 24 sierpnia 1939 r. został zmobilizowany, walczył w obronie Warszawy a 19 września przekroczył granicę z Węgrami, gdzie został zmuszony złożyć broń. W 1940 roku przedostał się do Jugosławii, następnie był Belgrad, Bułgaria, Turcja. Później trafił na wzgórze Latrun (położone przy drodze prowadzącej do Jerozolimy), do Ośrodka Zapasowego Brygady Strzelców Karpackich. Tam, 2 lipca 1940 roku został pomocnikiem dowódcy Kompanii Gospodarczej Ośrodka Zapasowego Brygady Strzelców Karpackich 1245 w Latrun. W swoim pamiętniku pod datą 16 listopada 1941 r. zapisał: „Gen. Sikorski był u nas na inspekcji w obozie w „Sidi Bishe”. Niestety, kapitan Kazimierz Kaniewski nie doczekał końca wojny. 27 lipca 1942 roku z powodu udaru cieplnego zmarł w Szpitalu nr 16 w Kermanshah w Persji. Został odznaczony Orderem Virtuti Militari V klasy, Krzyżem Walecznych i kilkoma innymi odznaczeniami wojskowymi. Spoczął na cmentarzu wojskowym w Chanaqin (iracka prowincja Dijala).
Zbigniew Kaniewski. Według IPN zaginął bez wieści
Urodził się 20 marca 1911 roku. Po ukończeniu jarocińskiego gimnazjum wstąpił do seminarium duchownego. Święcenia kapłańskie przyjął 11 czerwca 1938 roku w Katedrze w Poznaniu. Wiemy, iż po wybuchu wojny jako ksiądz zaangażował się w działalność w ruchu oporu. Został aresztowany przez Gestapo 2 listopada 1942 roku i jak podają źródła IPN-u, zaginął bez wieści. Niepotwierdzone informacje wskazują, iż został zamordowany przez Niemców w więzieniu w miejscowości Końskie w Generalnej Guberni…
Epilog
W styczniu 1945 roku, Marcin Kaniewski wrócił do własnego domu w Jarocinie, gdzie zamieszkał z czteroma córkami. Wciąż czekał na synów: Zdzislawa, Celestyna, Kazimierza i Zbigniewa… Gdy już wiedział, iż czekanie jest daremne, żył wspomnieniami o swoich bohaterskich synach, którzy oddając swoje życie godnie wypełnili swój obowiązek wobec Ojczyzny. Cześć Ich Pamięci!
W 2014 roku Rada Miejska w Jarocinie podjęła decyzję aby rondo znajdujące się w pobliżu ulicy Marii Curie Skłodowskiej nosiło imię „Braci Kaniewskich”, a w jego pobliżu odsłonięto też obelisk z pamiątkową tablicą.
Uroczystość na rondzie odbyła się w sobotę, 6 września, dokładnie w 75. rocznicę wkroczenia wojsk niemieckich do Jarocina. Minutą ciszy uczczono pamięć patronów, ale i wszystkich poległych jarociniaków oraz członkini rodziny Kaniewskich - Izabeli Fręśko-Wilczakiewicz, jednej z trzech fundatorek pamiątkowej tablicy która nie doczekała tego wydarzenia.
Na uroczystości obecna była rodzina Kazimierza Kaniewskiego, który jako jedyny się ożenił oraz rodziny trzech sióstr - Stanisławy, Stefanii i Anieli. Liczną reprezentację mieli też jarocińscy regionaliści. Wartę przy obelisku pełnili harcerze, uczniowie klas o profilu wojskowym z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 w Jarocinie oraz poczet sztandarowy Szkoły Podstawowej nr 4 w Jarocinie. Poświęcenia dokonał ojciec Lesław Szymborski, ówczesny gwardian jarocińskiego klasztoru franciszkanów. ZDJĘCIA z tej uroczystości, która odbyła się 11 lat temu, możecie zobaczyć w naszej GALERII.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Jarociniacy w środku sowieckiego piekła... W 86. rocznicę agresji Armii Czerwonej na Polskę [ZDJĘCIA]
Obozowe buty przyniosły śmierć. Stanisław Wyremblewski z Jarocina chciał pomóc koledze w obozie. Zginął śmiercią męczeńską
Tajemnice jarocińskiego nauczyciela. choćby rodzina nie wiedziała, kim był naprawdę Józef Gołaś [ZDJĘCIA]