Magdalena Bradtke, była partnerka żużlowca Leona Madsena, zorganizowała w czwartek konferencję prasową pod stadionem Falubazu w Zielonej Górze. U jej boku stanął znany detektyw Krzysztof Rutkowski. "Konferencja jest po to, bo obawiam się o swoje bezpieczeństwo i życie" - wyjaśniła Bradtke.
Dania wydała przeciwko Bradtke Europejski Nakaz Aresztowania po tym, jak wyjechała z kraju z dziećmi. "Tylko dzięki polskim władzom dotąd nie została aresztowana i przekazana Danii" - tłumaczył Rutkowski. Madsen to zawodnik Stelmet Falubazu Zielona Góra i reprezentant Danii.
Dziesięć lat związku, rok w Danii
Bradtke przez dziesięć lat była w związku z Madsenem, ale dziewięć lat mieszkali w Polsce. "Do Danii wybraliśmy się tylko na roczną próbę. Wszyscy wiemy, iż sportowe życie Leona i tak było skupione na Polsce" - opowiadała była partnerka żużlowca. To właśnie w Danii miała się rozpocząć przemoc.
"Tam zaczął się nade mną znęcać psychicznie i fizycznie. Już w Danii zgłaszałam sprawy znęcania na policję" - relacjonowała Bradtke. Jak informuje przegladsportowy.onet.pl, duńska policja postawiła jej ultimatum: "albo wracam z oprawcą do domu, albo on zabiera dzieci i mnie oskarży o porwanie". Miała też świadomość, iż zgłaszanie przemocy domowej może skutkować odebraniem dzieci i przekazaniem ich rodzinie zastępczej.
Trzy rodzaje agresji i powrót
Bradtke zdecydowała się na powrót do Polski z powodu trzech rodzajów agresji. "Próbowałam poukładać sobie życie w Danii, ale było za dużo agresji fizycznej, psychicznej, a także ekonomicznej" - mówiła. Ostateczną przyczyną wyjazdu była rozmowa z córką Mariką po powrocie z przedszkola.
W lipcu ojciec Madsena zainstalował w samochodzie Bradtke aplikację śledząca, jak informuje przegladsportowy.onet.pl. "Leon już podejmował takie kroki. To był sygnał, iż planuje coś nielegalnego" - powiedziała Bradtke. Sprawę zgłosiła na polską policję, ale postępowanie jest zawieszone z powodu obywatelstwa sprawcy.
Konflikt z klubem żużlowym
Rutkowski skrytykował właściciela Falubazu za brak reakcji na sprawę. "Ciekawe jak właściciel zielonogórskiego klubu, główny sponsor, podejdą do tego skandalu, który jest wywołany przez osobę, która znęca się nad Magda i jej dziećmi" - pytał detektyw. Podczas konferencji nikt z przedstawicieli klubu nie pojawił się do dialogu.
"Starano się nas zagłuszyć poprzez odgłos motocykli, czy innych dźwięków. Każdy założył, iż żużlowiec jest bogiem i ma rację" - podkreślił Rutkowski. Organizacja wydarzenia pod stadionem Falubazu miała zwrócić uwagę na brak reakcji ze strony pracodawcy Madsena.
Źródła wykorzystane: "przegladsportowy.onet.pl"
Uwaga: Ten artykuł został zredagowany z pomocą Sztucznej Inteligencji.