Latem 1859 r. wydarzyło się na świecie niezwykłe zjawisko. W całej Europie i Ameryce Północnej doszło do awarii sieci telegraficznych. Nocne niebo rozświetliły spektakularne zorze polarne widoczne od Kanady po Nową Zelandię. Początkowo uważano, iż jest to forma błyskawicy na dużej wysokości. Prawdziwa przyczyna była jednak inna. Angielski astronom-amator Richard Carrington zaobserwował rozbłysk spowodowany przez koronalny wyrzut masy (CME).
Przeciążył on pole magnetyczne Ziemi, powodując awarie sprzętu elektrycznego. Była to jedna z najbardziej intensywnych burz magnetycznych na Ziemi w historii. Dziś takie potężne burze magnetyczne nazywa się zjawiskiem Carringtona. Są one tak silne, iż mają potencjał, by wywołać globalną katastrofę. Uszkodzenie sieci energetycznych mogłoby bowiem doprowadzić do masowych blackoutów, które sparaliżowałyby obronność, medycynę, transport, komunikację, bankowość i wiele innych dziedzin życia.
Dlaczego jest to tak niebezpieczne? Bo Rosja pracuje właśnie nad bronią, która mogłaby spowodować porównywalne skutki.
Zagrożenie bronią elektromagnetyczną
Podczas zimnej wojny zarówno USA, jak i ZSRR badały pomysł wykorzystania eksplozji jądrowych do wytworzenia impulsu elektromagnetycznego (EMP) w celu sparaliżowania sił wroga.
Amerykanie w 1962 r. przeprowadzili test bomby termojądrowej o nazwie Starfish Prime. Wykazał on, iż eksplozja jądrowa może wygenerować silniejszy impuls elektromagnetyczny, niż pierwotnie przewidywano. „The Telegraph” pisze, iż skutki tego testu można było obserwować przez 10 lat, co podkreśla niszczycielski potencjał takich zjawisk — zatówno tych naturalnych, w postaci burz słonecznych, jak i celowo stworzonych przez człowieka. A to mogą wykorzystać różne mocarstwa.
— Następna wojna nie będzie taka, jaką sobie wyobrażamy — będzie toczyć się w spektrum elektromagnetycznym — mówi Jonathan Hollerman z Grid Down Consulting, specjalista zajmujący się badaniem impulsów elektromagnetycznych (EMP). Jak pisze serwis Na Fali Nauki, impulsy te to nic innego, jak nagła emisja energii elektromagnetycznej, która może uszkadzać urządzenia elektroniczne i elektryczne. Użyte jako broń, są w stanie zakłócać systemy elektroniczne przeciwnika oraz powodować awarie komunikacji czy infrastruktury krytycznej.
Tak on, jak i inni eksperci ostrzegają, iż kraje, skupiając się na opracowywaniu najszybszych i najnowocześniejszych samolotów, bagatelizują zagrożenie ze strony EMP. A może ono mieć katastrofalne konsekwencje.
Przeprowadzanie ataków przy pomocy impulsu elektromagnetycznego (EMP) wiąże się jednak z poważnymi wyzwaniami technicznymi. — Aby wyrządzić szkody na dużym obszarze, potrzebny jest wystarczająco wysoki poziom mocy, co jest trudne do osiągnięcia dzięki satelity — wyjaśnia Thomas Withington z Royal United Services Institute.
Bardziej prawdopodobne zastosowanie: wyłączenie infrastruktury kosmicznej
Niedawno w mediach pojawiły się informacje o tym, iż tajemniczy rosyjski satelita Kosmos 2553 krąży na orbicie cmentarnej wokół Ziemi. Wywołało to u niektórych obawy, iż Moskwa opracowuje platformę kosmiczną do wystrzeliwania pocisków rakietowych — być może choćby broni jądrowej — w celu zniszczenia ogromnej liczby ważnych satelitów wroga — pisze „Daily Mail”.
W rzeczywistości Rosja próbuje opracować nuklearną broń kosmiczną, która byłaby w stanie niszczyć satelity na niskiej orbicie okołoziemskiej dzięki eksplozji jądrowej. To mogłoby sparaliżować wiele satelitów rządowych i komercyjnych, umożliwiających wykonywanie wielu codziennych czynności — takich jak rozmawianie przez telefony komórkowe, płacenie rachunków czy surfowanie po internecie — pisze CNN, cytując trzy źródła z amerykańskiego wywiadu zaznajomione z informacjami na temat tej broni.
Departament Obrony USA i jego wywiad od lat śledzą rosyjskie działania zmierzające do opracowania szeregu broni antysatelitarnych, w tym EMP. Według urzędnika ds. obrony USA w ciągu ostatniego roku pojawiło się mnóstwo raportów wywiadowczych związanych z rosyjskimi wysiłkami na rzecz opracowania zdolności antysatelitarnych o napędzie jądrowym.
— Nasza ogólna wiedza o dążeniu Rosji do zdobycia tego typu zdolności jest efektem obserwacji trwających wiele miesięcy, jeżeli nie kilka lat. Dopiero w ostatnich tygodniach społeczność wywiadowcza była jednak w stanie ocenić z większym stopniem pewności, w jaki sposób Rosja dąży do realizacji tego celu — powiedział w lutym John Kirby, rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA.
John Kirby w Białym Domu, 9 stycznia 2024 r.
Eksperci twierdzą, iż ten rodzaj broni może potencjalnie zaszkodzić również małym satelitom, takim jak Starlink firmy SpaceX, który Ukraina wykorzystywała w wojnie z Rosją.
Według amerykańskiego urzędnika i innych źródeł byłaby to „broń ostatniej szansy” dla Rosji, ponieważ wyrządziłaby również szkody każdemu rosyjskiemu satelicie w sąsiedztwie. Nie wiadomo, jak daleko Moskwa posunęła się w rozwijaniu tej technologii. W ostatnich latach poniosła szereg porażek związanych z pracami nad technologią nuklearną.
Prace nad użyciem broni EMP na polu bitwy znajdują się jednak w zaawansowanym stadium rozwoju. Podczas gdy Chiny promują obrazy rojów dronów zdolnych do jednoczesnego ataku, Wielka Brytania opracowuje technologie EMP zdolne do ich masowego wyłączania.
Ochrona przed EMP: priorytet dla rządów
Za czasów pierwszej kadencji Donalda Trumpa ochrona przed EMP została uznana za priorytetową kwestię. Administracja Joego Bidena odeszła jednak od działań w tym obszarze.
Można się spodziewać, iż wraz z powrotem Trumpa do władzy temat ten ponownie stanie się najważniejszy dla jego administracji. Chociaż scenariusz ataku z użyciem broni EMP może wydawać się apokaliptyczny, istnieją praktyczne sposoby pozwalające zminimalizować jego skutki.
— jeżeli będziemy mogli gwałtownie odłączyć cenne transformatory, uda się je uratować — mówi James Arbuthnot, członek Izby Lordów Wielkiej Brytanii.