Bronco – rączy osiołek

glosswidnika.pl 1 tydzień temu

– Jestem dopiero drugi raz w Polsce, ale już zaczynam uwielbiać organizowane tu pikniki lotnicze i z pewnością mój pobyt w Świdniku nie będzie ostatnim. Świetna atmosfera, doskonała organizacja i co dla nas, pilotów jest najważniejsze, elastyczność wymagań stawianych nam przez organizatorów. U nas, we Francji, jesteśmy pod tym względem bardzo sztywni, często na wyrost – mówi Jean Luc „Chuck” Beyrie, były pilot myśliwski, jedna z gwiazd IV Świdnik Air Festival. „Chuck” zasiada za sterami oryginalnie wyglądającego samolotu OV-10 Bronco.

Przydomek Bronco pierwotnie odnosiło się do konia, który bryka, wierzga lub jest nieujeżdżony. Tymczasem OV-10 Bronco przypomina bardziej konia roboczego: silny, wszystko potrafi, nie do zajechania, ale ze średnim temperamentem. Skąd zatem pomysł n nazwę? Z umiejętności radzenia sobie na najtrudniejszych lądowiskach. Najlepszy pickup mógł na tym czymś jechać z prędkością do 7 mil na godzinę. OV-10 miał wylądować i wystartować. Samolot mógł to zrobić, ale pilot już nie. Maszyna trzęsła się tak gwałtownie, iż wzrok pilota zamazywał się. Piloci po takiej próbie czuli się jak uczestnicy rodeo po konkurencji ujeżdżania dzikich koni. Komitet nadający nazwy samolotom w zakładach North American długo nie debatował nad wyborem imienia kontynuującego tradycję „końskich” nazw – wygrał Bronco.

„Chuck” zachwala uniwersalne możliwości OV-10 Bronco: – Potrafił zrobić wszystko, czego wymagała od niego armia: wykryć przeciwnika, zaatakować go, dostarczyć zaopatrzenie do własnych oddziałów. Dlatego w czasie wojny Wietnamie był powszechnie używany przez armię amerykańską – opowiada „Chuck” i otwiera tylną część kadłuba, w której, na leżąco, mieściło się czterech spadochroniarzy.

Jean Luc „Chuck” Beyrie pochodzi z Nogaro w południowo-zachodniej Francji. Miejscowość ta opisywana jest w przewodnikach turystycznych jako miejsce urodzenia muszkietera D’artagana. Znajduje się w niej też aeroklub, bardzo popularny nie tylko wśród francuskich szybowników. Po studiach w Tuluzie przez 20 lat latał, między innymi na samolotach Dassault Mirage F1 i 2000. Na OV-10 Bronco należącym do Europejskiego Muzeum Myśliwców w Montelimar lata od 2006 roku.

OV-10B Z który oglądamy w Świdniku został zbudowany w roku 1971 jako jeden z partii 24 samolotów przeznaczonych na eksport do Niemiec. Był wykorzystywanych do nietypowego dla samolotów wsparcia pola walki holowania ruchomych celów. Co ciekawe, zainstalowania na nim dodatkowy wyposażonych w dodatkowy silnik odrzutowy montowany nad płatem, który miał poprawić osiągi w czasie holowania celów. Po zakończeniu eksploatacji w Luftwaffe został przekazany przez władze Ravensburga do zbiorów Europejskiego Muzeum Myśliwców w Montelimar. Jako jedyny lotny eksponat z 75 statków powietrznych posiadanych przez muzeum został jego ambasadorem.

Idź do oryginalnego materiału