Brytyjczycy kręcą nosem na pomysł Macrona. Chcą działać "z impetem" ws. Ukrainy

natemat.pl 7 godzin temu
Brytyjski rząd bardzo ostrożnie podchodzi do pomysłu prezydenta Francji, by w Ukrainie zacząć od miesięcznego, częściowego zawieszenia broni. Sceptyczni są także Ukraińcy. Mówienie o obstrukcji planu Macrona byłoby jednak przesadą, bo jest to po prostu jedna z kilku propozycji działania w sprawie pokoju.


Wielka Brytania zdystansowała się od propozycji prezydenta Francji Emmanuela Macrona dotyczącej ograniczonego, miesięcznego zawieszenia broni między Rosją a Ukrainą. Również Kijów wyraził zastrzeżenia co do zaprzestania walk bez gwarancji bezpieczeństwa.

Wbrew sensacyjnym doniesieniom niektórych mediów nie oznacza to ani kłótni, ani pogrzebania pomysłu Macrona. Od początku był to jeden z pomysłów na rozpoczęcie procesu pokojowego. Przypomnijmy: plan Macrona zakłada częściowy, miesięczny rozejm. Częściowy, czyli bez walki w powietrzu i na morzu, bez uderzeń w infrastrukturę. W kolejnych etapach procesu pokojowego na Ukrainę zostaliby wysłani żołnierze z Europy.

Problem z tym pomysłem jest taki, iż średnio podoba się on zarówno Brytyjczykom, jak i Ukraińcom. Premier Wielkiej Brytanii wyczuł szansę na wzmocnienie pozycji kraju i optuje za szybkim zakończeniem działań wojennych, za podjęciem zdecydowanych kroków. Plan Macrona zakłada raczej "wygaszanie" konfliktu.

I nie podoba się też Ukraińcom, którzy – nauczeni doświadczeniem – są przekonani, iż Rosjanie wykorzystają ewentualną przerwę w działaniach wojennych na przegrupowanie, wzmocnienie sił i umocnienie sołdatów na pozycjach, albo przygotowanie ataków. Trudno nie przyznać im racji.

Również minister sił zbrojnych Wielkiej Brytanii Luke Pollard ostrzegł w poniedziałek przed przerwą w walkach na Ukrainie. Zaznaczył, iż umożliwiłoby to Rosji przegrupowanie sił.

"Ukraińcy naprawdę obawiają się, iż każda krótka przerwa w wojnie po prostu da Rosjanom czas na ponowne uzbrojenie, przegrupowanie sił i ponowną inwazję" – powiedział w rozmowie ze Sky News.

Co dał szczyt w Londynie w sprawie Ukrainy?


Różnice zdań pojawiły się natychmiast po "pokazowym" szczycie w Londynie. Miał on jednak bardziej propagandowy cel. Największe mocarstwa Europy starały się pokazać jedność i opracować wspólny plan działań. Była to reakcja na katastrofalne zakończenie spotkania prezydentów Donalda Trumpa i Wołodymyra Zełenskiego.

Prezydent Macron powiedział, iż jego pomysł zawieszenia broni "potwierdziłby intencje Rosji". Z kolei premier Keir Starmer chciałby iść "z impetem", więc jego rząd podchodzi do pomysłu Macrona z rezerwą.



Na londyńskim szczycie premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer podkreślił, iż Europa nie zamierza wycofywać się ze wsparcia dla Ukrainy. – Będziemy kontynuować dostawy broni i zwiększać presję ekonomiczną na Rosję – zapowiedział. Wielka Brytania przeznaczy 1,6 miliarda funtów na kolejne pakiety uzbrojenia, w tym 5 tysięcy pocisków przeciwlotniczych.

Premier Wielkiej Brytanii na konferencji prasowej złożył jasną deklarację: – W razie rozejmu na Ukrainie Wielka Brytania jest gotowa wysłać żołnierzy i samoloty, by zapewnić przestrzeganie umowy. Starmer zaznaczył także, iż Francja i Wielka Brytania mogą odegrać kluczową rolę w dalszym wzmacnianiu ukraińskich sił zbrojnych.

Starmer powiedział po szczycie, iż Europa "musi wykonać ciężką pracę", zaś ten "wysiłek musi mieć silne poparcie USA". Warto zaznaczyć, iż europejski plan zakłada również, iż Zełenski podpisze umowę z USA o podziale części zysków z eksploatacji złóż.

Widać zresztą, iż administracje Zełenskiego i Trumpa powoli wracają do tego pomysłu. Czy to się uda? Czas pokaże.

Idź do oryginalnego materiału