Były szef NATO mówi o początku wojny na Ukrainie. Żałuje jednej rzeczy. "Większość była przeciwna"

wiadomosci.gazeta.pl 1 dzień temu
Zdjęcie: Fot. NTB/Thomas Fure/via REUTERS


Gdyby NATO zareagowało wcześniej i udzieliło Ukrainie większe wsparcie, być może udałoby się zapobiec rosyjskiej inwazji - stwierdził w rozmowie z "Financial Times" Jens Stoltenberg. Były sekretarz generalny Sojuszu odniósł się ponadto do czerwonych linii wytyczanych przez Rosję oraz wydatków sojuszników na obronność.
Jens Stoltenberg żałuje jednej rzeczy: - jeżeli jest coś, czego żałuję i co widzę teraz bardzo wyraźnie, to to, iż powinniśmy byli znacznie wcześniej zapewnić Ukrainie o wiele większe wsparcie wojskowe - powiedział w rozmowie z "Financial Times". Były sekretarz generalny NATO wskazał ponadto, iż po rosyjskiej inwazji Sojusz powinien był szybciej dostarczyć Kijowowi zaawansowaną broń. - Biorę na siebie część odpowiedzialności - podkreślił.


REKLAMA


Dyskusje o broni dla Ukrainy: Stoltenberg przyznał, iż wysyłanie śmiercionośnej broni Kijowowi było wewnątrz NATO przedmiotem poważnej debaty. - Przed inwazją większość sojuszników była temu przeciwna. Bardzo bali się konsekwencji - wyjaśnił. Były szef Sojuszu podkreśla, iż jest dumny z tego, co udało się osiągnąć, ale utrzymuje jednocześnie, iż szybsza reakcja zapewniłaby więcej korzyści. - Być może udałoby się choćby zapobiec inwazji lub przynajmniej znacznie utrudnić Rosji to, co zrobiła - spekulował.


Zobacz wideo Grzegorz Braun wchodzi w konfrontacje w sprawie pomocy dla Ukrainy


Czerwone linie Kremla: Na początku konfliktu NATO zwracało uwagę na czerwone linie wytyczane przez Rosję. Stoltenberg wskazuje, iż od tamtego czasu Sojusz wielokrotnie mówił jednak Władimirowi Putinowi: "sprawdzam". - Przekroczyliśmy wiele z nich, a Putin nic nie zrobił. W rzeczywistości jeżeli chciałby eskalować i użyć broni masowego rażenia, i tak stworzyłby sobie odpowiedni pretekst - ocenił były szef NATO.
Wydatki na obronność: Stoltenberg wspomniał, iż w 2018 roku wytyczne dotyczące przeznaczenia 2 procent PKB na obronność spełniało tylko czterech sojuszników. W 2024 roku będzie ich już 23. - To dobra wiadomość. Zła jest taka, iż to nie wystarczy - zaznaczył. W jego ocenie Sojusz wciąż jest "w tyle", a środki przeznaczane na obronność będą musiały wzrosnąć. Nie podał jednak szczegółów. - Mogę z całą pewnością powiedzieć, iż jeżeli sojusznicy chcą osiągnąć obiecany potencjał, będzie to znacznie więcej niż 2 procent - wskazał tylko.


Na początku października funkcję szefa Sojuszu objął były premier Holandii Mark Rutte. Więcej na jego temat w artykule Anny Widzyk: "NATO ma nowego szefa. Nazywają go 'zaklinaczem Trumpa'. Kim jest Mark Rutte?".Sprawdź źródło: "Financial Times"
Idź do oryginalnego materiału