Coś ostatnio mamy zalew pomysłów związanych z określeniem Bretton-Woods! Niedawno pisałem o amerykańskim pomyśle swoistego krypto-Bretton-Woods, a teraz chcę poinformować o pomyśle byłego greckiego ministra finansów Yanisa Varoufakisa. W przeciwieństwie do pomysłu amerykańskiego jest on faktycznie ideowo powiązany z tą sławetną konferencją. Varoufakis proponuje „ożywienie” pomysłu Johna Maynarda Keynesa, polegającym na stworzeniu osobnej waluty rozliczeniowej. Nie miałoby to jednak być przejęcie jeden do jednego pomysłu Keynesa. Varoufakis proponuje parę modyfikacji. Ciekawostką jest, iż artykuł ukazał się pierwotnie w języku chińskim na portalu Quancha!
Tak na marginesie – tam zapoznałem się z nim po raz pierwszy. Oczywiście nie znam chińskiego, ale od czego jest sztuczna inteligencja. Tłumaczenie na polski było mało przekonywujące, ale tłumaczenia na niemiecki i angielski wydawały się być dobre. Nie miałem jednak do nich zaufania i z omówieniem tego artykułu zaczekałem aż ukazał się on po angielsku na stronie Varoufakisa. Okazało się, iż czekałem niepotrzebnie, bo tłumaczenia były doskonałe. Oto ten artykuł.
Początek tłumaczenia.
Autor: Yanis Varoufakis
Donald Trump sprawił, iż żadna rozsądna osoba nie może się już łudzić, iż globalny biznes może funkcjonować jak zwykle. Wszyscy powinniśmy się z tego cieszyć, choćby jeżeli jesteśmy wściekli na szokujące zachowanie, decyzje i narracje Trumpa.
Światowa gospodarka albo zostanie przywrócona do równowagi, albo załamie się w sposób, który może sprawić, iż kryzys z 2008 roku będzie wyglądał jak bajka. Jedynym pytaniem, które warto zadać, jest zatem: Kto i co może zrobić, by zniwelować nierównowagę niszczącą Globalną Większość (kraje rozwijające się) i budzącą realne widmo faszyzmu w Globalnej Mniejszości (zachodnie gospodarki)?
Wiemy, kto jest niezdolny do wkroczenia do akcji i przyczynienia się do przywrócenia równowagi na świecie: Unia Europejska. Powodu, dla którego UE sama się wykluczyła, należy szukać w architekturze jej wspólnej waluty (euro), a następnie w niezłomnej odmowie UE wykorzystania burzliwego kryzysu euro jako okazji do federalizacji decyzji fiskalnych i inwestycyjnych. W rezultacie UE weszła w długoterminową, trwałą stagnację gospodarczą, a także polityczne rozdrobnienie.
Wiemy również, kto nie chce pomóc w przywróceniu równowagi na świecie: Stany Zjednoczone. Podczas gdy sekretarz skarbu USA Scott Bessent opowiada banialuki o przywróceniu równowagi w handlu i przepływach kapitałowych, administracja Trumpa, dla której pracuje, jest zainteresowana jedynie sprzecznymi celami, z jednej strony obniżeniem wartości dolara, a z drugiej przyciągnięciem jeszcze większych ilości kapitału do Stanów Zjednoczonych – sprzeczność, którą można rozwiązać jedynie poprzez masowy przymus, któremu USA brakuje zarówno siły, jak i dyscypliny do wdrożenia.
Kto pozostaje? Odpowiedź brzmi: Chiny. Już w kwietniu 2009 r., na spotkaniu G20 w Londynie, którego celem była globalna koordynacja polityki pieniężnej w celu powstrzymania północnoatlantyckiego załamania finansowego, chińska delegacja z zadowoleniem przyjęła pomysł powrotu do konferencji w Bretton Woods z 1944 r. i ożywienia propozycji Johna Maynarda Keynesa (znanej jako Międzynarodowa Unia Rozliczeniowa, ICU). Niestety, w 2009 roku Stany Zjednoczone odrzuciły sugestię Pekinu, w dokładnie taki sam sposób, w jaki odrzuciły propozycję Keynesa w 1944 roku. Reszta jest smutną historią ostatnich szesnastu lat: świat, którego nierównowaga wzrosła i w tej chwili wymyka się spod kontroli.
Biorąc pod uwagę, iż UE nie może, a USA nie będzie pomagać w zapanowaniu nad wyniszczającą nierównowagą, to co mogą zrobić Chiny? Moja odpowiedź brzmi: Ustanowić nowe Bretton Woods bez USA i UE, rozpoczynając od BRICS+, a następnie przyjmując inne kraje, gdy korzyści płynące z tego nowego systemu staną się oczywiste. Abym nie został źle zrozumiany, moja propozycja nie polega na tym, iż Chiny powinny stać się alternatywnym globalnym hegemonem poprzez wskrzeszenie faktycznego systemu z Bretton Woods (tak jak funkcjonował on w latach 50. i 60. XX wieku). Nie, moja propozycja jest taka, iż Chiny powinny zbudować prawdziwie wielostronny system, w ścisłej współpracy z partnerami BRICS+ – Nowy Bretton Woods odzwierciedlający propozycję Keynesa z 1944 r., tę samą propozycję, którą ekipa prezydenta Roosevelta odrzuciła w celu ustanowienia amerykańskiej hegemonii.
Zanim wyjaśnię, jak to nowe Bretton Woods miałoby działać, pozwolę sobie odnieść się do niektórych zastrzeżeń, które najprawdopodobniej zostaną podniesione – zwłaszcza na Zachodzie. Wielu będzie twierdzić, iż Chiny nie mogą być podstawą żadnego międzynarodowego systemu finansowego, ponieważ nakładają kontrole kapitałowe. Czyżby zapomnieli, iż Bretton Woods (zarówno faktyczny system, jak i propozycja Keynesa dotycząca ICU) opierało się – całkiem rozsądnie – na kontroli kapitału? Inni będą protestować, iż aby być w centrum dużego międzynarodowego systemu handlowego i monetarnego, kraj musi mieć deficyt handlowy, aby inni mogli mieć z nim nadwyżkę handlową. Czyżby zapomnieli, iż pierwotnym celem Bretton Woods było utrzymanie nadwyżek handlowych USA? Najwyraźniej te zastrzeżenia odzwierciedlają bardziej uprzedzenia oponentów niż jakąkolwiek poważną analizę ekonomiczną.
Przejdę teraz do tego, jak to Nowe Bretton Woods mogłoby funkcjonować jako prawdziwy międzynarodowy system oparty na braku hegemonii i wzajemnych korzyściach. Aby przeciwdziałać tendencji rynkowego systemu handlowego do generowania rosnącej nierównowagi, Keynes zalecał zastąpienie każdego systemu, w którym „…proces dostosowania jest obowiązkowy dla dłużnika i dobrowolny dla wierzyciela”[1], takim, w którym przymus dostosowania spada symetrycznie na dłużników i wierzycieli. Oto jak mógłby wyglądać taki system.
Kraje uczestniczące utrzymują własne waluty i banki centralne. Wszystkie przepływy handlowe i kapitałowe między krajami są denominowane we wspólnej cyfrowej jednostce rozliczeniowej; nazwijmy ją Kosmos. Bank centralny każdego kraju prowadzi rachunek rezerwowy w Kosmosie we wspólnej instytucji (np. istniejącym Nowym Banku Rozwoju), która emituje Kosmos na podstawie przejrzystej cyfrowej księgi rozproszonej i algorytmu, który dostosowuje całkowitą podaż Kosmosu w uzgodniony wcześniej sposób w stosunku do wielkości światowego handlu, umożliwiając również automatyczny składnik antycykliczny, który zwiększa globalną podaż Kosmosu w czasach ogólnego spowolnienia [gospodarczego].
Rynki walutowe funkcjonowałyby tak jak obecnie, a kurs wymiany między Kosmosem a różnymi walutami zmieniałby się w taki sam sposób, w jaki zmieniają się specjalne prawa ciągnienia MFW, tj. dolar, euro, jen itp. Różnica polegałaby oczywiście na tym, iż w ramach Nowego Bretton Woods wszystkie płatności między uczestniczącymi krajami przechodziłyby przez konto Kosmos w ich bankach centralnych.
Jak dotąd nic, co zostało zaproponowane, nie łagodzi podstawowej tendencji do budowania nierównowagi w systemie (duże deficyty i nadwyżki handlowe). Nowe rozwiązania instytucjonalne pozwalają jednak na dwie najważniejsze interwencje, które nie tylko ograniczą nierównowagę, ale także uwolnią ogromny potencjał wzajemnego rozwoju. Nazywam te dwie interwencje „opłatą [wyrównawczą]” (The Levy) i „kosztem” (The Charge). Oto czym one konkretnie są i jak funkcjonują.
Opłata: Opłata z tytułu nierównowagi handlowej, która ma być pobierana corocznie z rachunku Kosmos każdego banku centralnego proporcjonalnie do deficytu lub nadwyżki na rachunku obrotów bieżących i wpłacana do Wspólnego Funduszu Rozwoju Common Development Fund (CDF) prowadzonego przez wielostronną instytucję emitującą Kosmos
Koszt: Prywatne instytucje finansowe mają płacić opłatę „surge” do tego samego wspólnego funduszu, CDF, proporcjonalnie do każdego gwałtownego wzrostu przepływów kapitałowych z kraju – przypominającego wzrost cen za korki, które firmy takie jak Uber pobierają od swoich klientów w okresach największego natężenia ruchu.
Celem opłaty jest zachęcenie rządów państw z nadwyżką do zwiększenia wydatków krajowych i inwestycji przy jednoczesnym systematycznym zmniejszaniu międzynarodowej siły nabywczej państw z deficytem. Rynki walutowe odzwierciedlą to poprzez szybsze dostosowanie kursów wymiany do nierównowagi na rachunku obrotów bieżących i wyeliminowanie znacznej części przepływów kapitałowych, które w tej chwili wspierają chronicznie niezrównoważony handel. Opłata będzie automatycznie karać spekulacyjne, stadne napływy i odpływy kapitału, nie dając jednak biurokratom pola do manewru ani nie wymagając sztywnej kontroli kapitału.
Dzięki temu wspólnemu funduszowi nowego Bretton Woods, CDF, kraje uczestniczące nagle dysponują dodatkowym globalnym państwowym funduszem majątkowym (oprócz istniejących funduszy Nowego Banku Rozwoju) bez potrzeby wspomagania kapitałowego. Fundusz ten spełnia jednocześnie dwa cele: równoważy globalny handel i generuje nowe zasoby dla sprawiedliwego przejścia na zieloną gospodarkę w skali globalnej.
Czy jest to wykonalne? Z pewnością tak. Chiny dysponują technologią, w szczególności wiedzą specjalistyczną w zakresie wysoce wyrafinowanych cyfrowych systemów płatności. Reszta świata pilnie potrzebuje systemu handlowego, który generuje stabilność i wzajemne korzyści, a nie nierównowagę i wyzysk. Mamy również doświadczenie instytucjonalne z międzynarodowymi systemami rozliczeniowymi.[2] To, czego brakuje światu, to proces polityczny, który może połączyć wszystkie te elementy.
Czy nie byłoby pyszną ironią, gdyby terapia szokowa Donalda Trumpa, która według niego ma na celu przywrócenie równowagi światowej gospodarki, pomogła zmotywować Chiny do podjęcia wyzwania, aby zrobić to we współpracy z krajami na całym świecie, nie tylko BRICS, w celu zbudowania multilateralnego systemu, który Keynes proponował w 1944 roku, ale który został odrzucony, aby Stany Zjednoczone mogły dominować na świecie przez kolejne osiem dekad?
[1] See J.M. Keynes: Activities 1940-44: Shaping the post-war world 8th August, 1941, p.28, ‘The Clearing Union’, Cambridge University Press, 1980
[2] Np. rachunek Target2 Europejskiego Banku Centralnego, który obciąża deficyty bilansu płatniczego w strefie euro.
Koniec tłumaczenia.
Szczerze mówiąc nie mam zbyt dobrej opinii o Varoufakisie, ale doceniam jego zaangażowanie w rozwiązanie dylematu rozliczeń handlu międzynarodowego. Niestety jego pomysł jest typowym przykładem problemu, przed którym stoi świat: braku myślenia oderwanego od obecnego systemu monetarnego i obecnego rozumienia pieniądza. To jest główny problem państw BRICS!! Ludzie wykształceni w obecnym systemie nie są w stanie tego problemu rozwiązać. Po prostu nie potrafią myśleć inaczej! Moim ulubionym przykładem jest Biblia. Mojżesz tak długo „pałętał” się po pustyni, aż wymarło pokolenie skażone myśleniem niewolników. Do Ziemi Obiecanej weszli ludzie wolni. Niestety, gdy wymrą obecni „specjaliści”, to na ich miejsce przyjdą nowi, tacy sami. Nowy Mojżesz nic tu nie zdziała! Sam Varoufakis jest tego przykładem! Proponuje on pozostawienie rynków walutowych. Jest to typowe niewolnicze neoliberalne przekonanie, iż rynki wszystko najlepiej załatwią! Rzeczywistość pokazuje jednak, iż to, co się na tych rynkach dzieje, nie ma nic wspólnego z gospodarką i wręcz uwłacza zdrowemu rozsądkowi! Rynki działają na korzyść spekulantów, a nie na korzyść państw i społeczeństw!!
Ale przejdźmy wreszcie do pomysłu Varoufakisa. Szczerze mówiąc długo zastanawiałem się nad mechanizmem jego funkcjonowania i mam same pytania bez odpowiedzi. Zupełnie nie rozumiem jak niby miałoby funkcjonować ustalanie kursów walut wobec Kosmosu. Varoufakis porównuje to do Specjalnych Praw Ciągnienia SPC (ciągnienia za co?) MFW. Ale one są powiązane z koszykiem walut i kurs SPC jest wypadkową kursów walut składowych. Kosmos miałby być jednostką wzorcową, nie powiązaną z żadną inną jednostką. Poza tym byłby on niedostępny dla spekulacji rynkowych, gdyż znajdowałby się jedynie na kontach w bankach centralnych. Rynki mogłyby oczywiście wyznaczać kursy lokalnych walut wobec Kosmosu, ale banki centralne nie miałyby obowiązku ich przestrzegać. No, chyba, iż taki obowiązek by im narzucono…
O ile pomysł opłaty wyrównawczej (The Levy) jest względnie zrozumiały, to koszt (The Charge) zupełnie nie trzyma się kupy. Kosmos ma być walutą wyłącznie do rozliczeń międzypaństwowych. W takim razie prywatne instytucje finansowe nie miałyby do niego dostępu i jakim cudem miałyby cokolwiek wpłacać w tej walucie!?
Pytania można mnożyć, ale nie są one w chwili obecnej takie ważne. Opis nowej jednostki rozliczeniowej jest zbyt krótki, mało przejrzysty i najwyraźniej jeszcze nie do końca przemyślany.
Ważne jest, iż taki pomysł w ogóle się pojawił i to na portalu chińskim. Varoufakis ma rację, iż jedynym krajem, który mógłby zreformować światowy system rozliczeń są Chiny i najwyraźniej chodziło głównie o uświadomienie Chińczykom tego faktu, niż o jakiś konkretny projekt. Można mieć jedynie nadzieję, iż pomysł ten będzie kamyczkiem, który uruchomi lawinę innych pomysłów.
Nie spodziewam się, żeby w najbliższych latach możliwe było wprowadzenie jakiegoś alternatywnego dla dolara systemu rozliczeń międzynarodowych. Pozycja dolara wprawdzie gwałtownie słabnie, ale i on, i USA są na razie zbyt silne by reszta świata mogła sobie pozwolić na taką niesubordynację. Trzeba poczekać na dalsze ich osłabienie, by zminimalizować ryzyko wybuchu wojny nuklearnej. Ale koniecznie trzeba już dziś zastanawiać się nad pomysłami alternatywnymi i analizować je, by mieć w zanadrzu gotowy projekt, gdy nadejdzie okazja do jego wprowadzenia.
Moim zdaniem skupianie się na międzynarodowej walucie rozliczeniowej jest ważne, ale kilka ona pomoże w sytuacji wojen handlowych i gospodarczych. W chwili obecnej szanse na rozwój mają jedynie takie giganty jak Chiny, Rosja, Indie czy Brazylia, a choćby w ich wypadku nie jest to łatwe. Stąd łączenie sił w inicjatywy takie jak BRICS, by wespół-zespół przeciwstawiać się zachodniej dominacji. Przykład naszego kraju pokazuje, iż taki rozwój jest szalenie trudny, jeżeli nie niemożliwy, gdyż niszczona jest każda rodząca się konkurencja dla przemysłu zachodniego. Paradoksalnie najlepszą okazją do rozwoju gospodarczego naszego kraju był okres sankcji w latach 80-tych. Ale ówczesny system gospodarczy i polityczny nie pozwolił na wykorzystanie tej szansy. Dzisiaj Rosja korzysta z tej okazji. Żaden kraj nie rozwinął się bez początkowej izolacji własnego rynku. Zachodnie sankcje same stworzyły dla Rosji tę okazję i gdyby nie dywersyjna polityka szefowej rosyjskiego banku centralnego i brak rąk do pracy, rozwój gospodarczy Rosji byłby dziś jeszcze szybszy. Paradoksalnie rosyjscy przedsiębiorcy bardziej obawiają się zniesienia sankcji niż ich przedłużania!
Tak na marginesie: jakiś czas temu dostałem od znajomego ten link z pytaniem czy przypadkiem nie wiem, kto jest autorem tych (retorycznych) pytań. Fullford (nie jest to dla mnie wiarygodne źródło informacji) pisze jedynie „Polish intellectual”. Niestety także nie wiem kto to mógł być. Jest w naszym kraju jeszcze garstka ludzi, którzy zasługują na miano intelektualisty, ale przeciętny Kowalski nigdy o nich nie słyszał, bo w mediach głównego ścieku i niestety także w większości alternatywnych, nie ma miejsca dla intelektu. Ale pytania są warte upowszechnienia, więc je tu przytaczam. Może ktoś wie, kto jest ich autorem.
1) Czy Rosjanie wykupywali za grosze perły polskiego przemysłu?
2) Czy to wina Rosjan, iż pozbyliśmy się naszego przemysłu włókienniczego, chemicznego, farmaceutycznego, budowlanego, elektronicznego, wydobywczego, metalurgicznego, obronnego, transportowego, telekomunikacyjnego, stoczniowego i wielu innych?
3) Czy to Rosjanie kupowali polskie fabryki za kilka procent ich rzeczywistej wartości, aby je zamknąć, zwolnić ludzi i wywieźć sprzęt za granicę?
4) Czy to Rosjanie kupili polskie banki i czy w tej chwili rosyjskie banki wysysają Polaków z ich ciężko zarobionych pieniędzy w tej neokolonii zwanej III RP?
5) Czy to Rosjanie zabronili nam dotować stocznie?
6) Czy to Rosjanie kazali nam zasypywać szyby kopalniane, aby już nigdy nie mogły były używane?
7) Czy to Rosjanie zniszczyli nasze rolnictwo i rybołówstwo?
8) Czy to Rosjanie kazali wprowadzać i podwyższać kryminalnie wysokie podatki, a nie pozwalają ich obniżać?
9) Czy Rosjanie wprowadzili do naszego kraju pięćdziesiąt hipermarketów, które nie płacą ani grosza do Skarbu Państwa?
10) Czy Rosjanie zmuszają nas do płacenia stu miliardów składek członkowskich rocznie?
11) Czy Rosjanie niszczą, a następnie planują wykupić polską kolej?
12) Czy Rosjanie chcą sprywatyzować nasze lasy?
13) Czy Rosjanie wykupują nasze wodociągi i elektrownie?
14) Czy Rosjanie i ich korporacje mają prawie darmowe koncesje na wydobycie wszystkiego, co ma nasza polska ziemia?
15) Czy Rosjanie niszczą polską armię?
16) Czy Rosjanie roszczą sobie prawo do decydowania o naszej przyszłości, często z pogwałceniem naszej Konstytucji i ustaw uchwalonych w naszym kraju?
17) Czy Rosjanie wysyłali naszych żołnierzy na bezsensowne wojny w Iraku i Afganistanie?
18) Czy Rosjanie wysyłają naszych żołnierzy do Libii, Czadu czy Mali, aby walczyli o ich roszczenia do tamtejszych złóż złota i ropy naftowej?
19) Czy wszyscy polscy politycy pielgrzymują do Rosjan, by przytakiwać pod murami Kremla, obiecując strategiczne partnerstwo szefom rosyjskiego wywiadu?
20) Czy Rosjanie są w posiadaniu patentów na GMO i zmuszają nas do wprowadzania tej trucizny?
21) Czy Rosjanie zmuszają nas do kupowania szczepionek przeciwko świńskiej lub ptasiej grypie?
22) Czy Rosjanie rozpylają chemikalia nad naszymi głowami i wzruszają ramionami na fakt, iż światowa populacja pszczół umiera z tego powodu?
23) Czy Rosjanie szaleją w naszym kraju, roszcząc sobie prawa do wszystkiego, co im się w nim podoba?
24) Czy rosyjskie paszporty upoważniają do „odzyskiwania” kamienic lub gruntów ornych?
25) Czy po naszym kraju grasuje GRU z żołnierzami uzbrojonymi w karabiny maszynowe, z wycieczkami młodych Rosjan, którym pokazuje się miejsca „egzekucji Rosjan” i „polskich morderców”?
Zaiście retoryczne pytania, ale nie ma w naszym kraju szans, by dotarły one do przeciętnego obywatela.