CIA a chrześcijaństwo. Szczególnie prawosławie i katolicyzm.

dakowski.pl 2 miesięcy temu

CIA a chrześcijaństwo. Dragana Trifković, dyrektor Centrum Studiów Geopolitycznych w Belgradzie w rozmowie z Konradem Rękasem dla kanału “Wbrew Cenzurze”.

7 października 2024konserwatyzm.pl/cia-a-chrzescijanstwo

Poligon Jugosławia

Konrad Rękas: Dragano, oboje interesujemy się geopolitycznymi aspektami obecnej sytuacji na świecie dostrzegając, jak w badaniach naukowych i debacie publicznej pomija się pewien najważniejszy czynnik. O ile bowiem powszechnie uznaje się rolę geopolityki, opisuje ekonomiczne przyczyny wojen i zmagań politycznych, o tyle równie często zapominamy o czymś o wiele większym, o wiele głębszym niż polityka czy choćby meta-polityka. Zapomnieliśmy o ideologicznym i religijnym kontekście wielu konfliktów. Tymczasem śledząc intensywny wzrost neoliberalnej agendy antychrześcijańskiej w ciągu ostatnich czterech dekad moglibyśmy narysować ciągłą linię między wydarzeniami w byłej Jugosławii, kolejnymi akcjami i agresjami skierowanymi przeciw narodowi serbskie a eskalacją, do której doszło na Ukrainie. Sukcesywnie rośnie liczba frontów globalnej ideologicznej wojny antychrześcijańskiej, zwłaszcza antyprawosławnej.

Badałaś dogłębnie sytuację prawosławnych w Kosowie, zaatakowanych przez albańskich terrorystów i NATO. Czy dostrzegasz podobieństwa między tamtą akcję wymierzoną w prawosławie na Bałkanach a antychrześcijańską praktyką kijowskiego reżimu?

Dragana Trifković: Tak, na pewno. To dobry sposób na rozpoczęcie naszej rozmowy. Jest aż zbyt wiele podobieństw, zaczynając od wojny w Jugosławii, która zaczęła się przecież jeszcze przed agresją NATO w1999 roku. Do wojny tej doszło, gdy globalne struktury przestały potrzebować strefy buforowej, którą Jugosławia stanowiła w czasach zimnej wojny. Przestała być potrzebna, więc została zniszczona. Wybuchł konflikt, będący przygotowaniem do kolejnych, na całym świecie, w tym w Rosji i na Bliskim Wschodzie. Dlaczego tak uważam? Ponieważ właśnie w trakcie wojny w Jugosławii Samuel Huntington opublikował swoją słynną książkę o konflikcie cywilizacji, sprowadzającą się do programowania starć trans-wyznaniowych i trans-etnicznych. Jugosławia była więc tylko poletkiem doświadczalnym, stanowiąc mikrokosmos religii i narodów: katolików w Chorwacji, muzułmanów w Bośni, muzułmanów w Kosowie, muzułmanów albańskich i prawosławnych Serbów. To był świetny trening dla globalistów, którzy potem powtórzyli swoją strategię na Bliskim Wschodzie, a teraz między Ukrainą a Rosją.

Jednak nowożytna agresja przeciw prawosławiu pozostało starsza. Jej początki mogliśmy zaobserwować już podczas II wojny światowej i zwłaszcza w okresie Zimnej Wojny, kiedy siły Zachodu starały się zmieć i ukształtować umysłowość społeczeństw pod rządami komunizmu. Do tego celu amerykańskie służby specjalne wykorzystywały także swój coraz większy wpływ na Patriarchat Konstantynopolitański. Przejęcie nad nim kontroli przez CIA zostało potwierdzone w opublikowanych dokumentach. Jedno z centrów prawosławia jest manualnie sterowane przez anglosaskie tajne służby. Centów historycznych, dodajmy, ale już nie współczesnych, w związku z korupcją, w wyniku destrukcyjnej działalności prowadzonej przez Patriarchat przeciw Cerkwiom na Bałkanach, na Kaukazie, w Azji Środkowej, w państwach bałtyckich i oczywiście na wszystkich byłych terytoriach Związku Radzieckiego, w tym zwłaszcza na Ukrainie. Nakłada się to na wspomniany przez Ciebie konflikt między Wschodem a Zachodem. Mamy linię frontu, mamy konflikt militarny, ale to, co słabiej widoczne, to wojna psychologiczna, wojna religijna i duchowa, a dopiero w efekcie wojna medialna i ekonomiczna. To bardzo ważne, by dostrzegać właśnie ten wymiar globalnego konfliktu, dlatego dziękuję za ten wywiad.

Tak jak z Serbskiego Kościoła Prawosławnego po 1989 roku próbowano oderwać jego kosowską część, tworząc nową Cerkiew, podobnie na terytoriach byłego Związku Radzieckiego powtarzają się próby podziału prawosławia, którym towarzyszą działania na rzecz stworzenia nie tylko nowych państw, ale i nowych narodów. To właśnie dla nich tworzy się kościoły zastępcze, kontrolowane przez nowe, prozachodnie struktury państwowe. Tak postąpiono na Ukrainie, ale wcześniej także w Czarnogórze, Macedonii (obecnie Północnej), dziś także w Kosowie, Bośni i Chorwacji.

Wróćmy więc do początków, do okresu po drugiej wojnie światowej, gdy pierwszy szef CIA, stworzył doktrynę walki ze Wschodem. Nazywał się Alan Dulles i w jego koncepcji ważne miejsce zajmowała walka z Kościołem prawosławnym, postrzeganym jako przeszkoda dla globalizacji, przede wszystkim ze względu na siłę ducha wiernych. Już wtedy był to także istotny element walki z Rosją. Ta strategia nabiera w tej chwili coraz większego znaczenia wraz z przenoszeniem się centrum światowego prawosławia właśnie do Rosji, która znajduje się dziś na pierwszej linii wojny z NATO na Ukrainie, broniąc tym samym także tradycyjnych wartości duchowych przed satanizmem. To właśnie satanizm jest bowiem ideologicznym motywem struktur globalistycznych. Widać to było wyraźnie choćby podczas ostatnich igrzysk olimpijskich.

W tym kontekście wspomnieliśmy Dullesa, przypomnijmy więc innego amerykańskiego stratega, Zbigniewa Brzezińskiego, który wprost deklarował, iż tak jak po upadku Związku Radzieckiego zniszczony został komunizm, tak teraz nadszedł czas, aby zniszczyć prawosławie. Oni choćby nie ukrywają, iż walczą z prawosławiem, jako główną przeszkodą dla globalizacji. Wierni prawosławni nie mieszczą się w budowanym nowym wspaniałym świecie.

Jan Paweł II – święty agent Waszyngtonu?

KR: Wspomniałaś o negatywnej roli Patriarchatu Konstantynopolitańskiego – sądzę, iż po niesławnym tomosie legalizującym na Ukrainie sektę Poroszenki nie ma już żadnych wątpliwości co do wpływu CIA na politykę Konstantynopola. To bardzo ważna obserwacja także z punktu widzenia chrześcijan z Zachodu, w tym zwłaszcza Polaków. Podobną operację przejęcia struktur kościelnych przeprowadzono bowiem wobec katolicyzmu, lokującym w nim silną agenturę CIA i innych zachodnich służb wywiadowczych. W efekcie np. podczas wojny w Jugosławii wielu katolików, zamiast połączyć siły z prawosławnymi przeciw liberalizmowi, satanizmowi, przeciw całej tej antycywilizacji śmierci – dało się użyć do rozbicia Jugosławii i wzięło udział w walce przeciw narodowi serbskiemu. Bardzo negatywną rolę odegrał w tej kwestii Watykan i personalnie Jan Paweł II, wciąż zwłaszcza w Polsce cieszący się ogromnym kultem i szacunkiem.

DT: To, niestety, prawda. Oznacza to także, iż CIA kontroluje zarówno Kościół katolicki, jak i Patriarchat Konstantynopolitański, wykorzystując obie te struktury do własnych celów. Patriarchat Konstantynopolitański utracił już atrybuty religijne, stając się po prostu przybudówką Centralnej Agencji Wywiadowczej. Służby używają zatem struktur kościelnych, duchowieństwa, tworzą własne proxi-kościoły, w ścisłym powiązaniu z kontrolowanymi przez siebie strukturami politycznymi. Tak jest na Ukrainie, gdzie wspomniany Petro Poroszenko zainicjował powstanie proxi-Kościoła prawosławnego, co zostało wzmocnione w ostatnich tygodniach, gdy Rada Najwyższa praktycznie zdelegalizowała kanoniczny Ukraiński Kościół Prawosławny. Widać więc dokładnie jak koordynowane są działania polityczne i religijne między strukturami państwowymi na Ukrainie a Patriarchatem Konstantynopolitańskim.

I tu również dostrzec można udział Kościoła katolickiego, który uświadomiłam sobie podczas ostatniej konferencji o obronie prawosławia, którą organizowaliśmy w Bułgarii. Nasi przyjaciele z Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego opowiedzieli tam o planach zjednoczenia fałszywego proxi-Kościoła Prawosławnego Ukrainy z tamtejszym Kościołem grekokatolickim., podległym Watykanowi. Miałoby to nastąpić już w 2025 roku, tysiąc siedemset lat od pierwszego soboru nicejskiego, soboru powszechnego z czasów przed schizmą i podziałem chrześcijaństwa. Okazją do takiego fałszywego zjednoczenia miałyby być uroczystości Wielkanocy, w przyszłym roku obchodzone tego samego dnia przez katolików i prawosławnych. Doszłoby więc do fałszywego pojednania, z udziałem i błogosławieństwem Patriarchatu Konstantynopolitańskiego. W rzeczywistości jednak byłoby to działanie szatańskie, skoordynowane z globalizmem, kolejna manipulacja, trenowana na poligonie ukraińskim.

W procesach tych znacząca jest rola Watykanu. Współczesny Kościół rzymski i sam papież Franciszek są zaangażowani we wspieranie agendy LGBT i globalizmu pomimo ich jawnie antychrześcijańskiego charakteru. Decydują jednak wpływy polityczne, w tym także rola służb specjalnych.

Kosowa i Ukraina – ta sama wojna

KR: To rzeczywiście szczególnie trudny moment dla prawosławia, nie tylko zresztą na Ukrainie. Tam jednak sytuacja stała się krytyczna po przyjęciu ustawy 8371, faktycznie umożliwiającej delegalizację kanonicznego Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego i pozwalającej reżimowi w Kijowie na zakazanie jakiejkolwiek formy działalności religijnej na Ukrainie, która jest uważana za sprzeczną z polityką państwa. To sytuacja prawna bez precedensu, jednak w pełni akceptowana przez popierającą bezkrytycznie Kijów część społeczności międzynarodowej. Musimy też jednak zrozumieć, iż rozmawiamy o zjawiskach znacznie starszych niż choćby rosyjska operacja na Ukrainie. Wracając do historycznych analogii, pamiętam ze swojego pobytu w Serbii jeszcze w latach 90-tych, iż terror antyserbski w Kosowie zaczął się właśnie od ataków na prawosławne świątynie. UÇK podpalało cerkwie, niszcząc historyczne ślady serbskości Kosowa i Metochii i zadając bolesne rany światowemu dziedzictwu kulturowemu. Jednocześnie zaś był to już początek wojny, atakowano bowiem sanktuaria, które od stuleci uważane były za bezpieczne schronienia dla miejscowej ludności serbskiej. Podobnie to wygląda dziś, gdy nazistowskie bojówki na polecenie władz w Kijowie atakują prawosławne cerkwie Ukrainy.

DT: Tak, na Ukrainie mamy do czynienia z terrorystycznym atakiem na Kościół. Jestem w stałym kontakcie z wiernymi, księżmi i biskupami Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego. Z pierwszej ręki znam między innymi przeżycia metropolity Longina (nb. z pochodzenia Rumuna) brutalnie pobitego przez nazistów. Rzeczywiście przypomina to sytuację w Kosowie, gdzie zaczęło się od terroru ze strony UÇK, organizacji terrorystycznej nazywającej się Armią Wyzwolenia Kosowa, który następnie został usankcjonowany polityką samozwańczego państwa kosowskich Albańczyków. Podobnie na Ukrainie policja i organy bezpieczeństwa czynnie wspierają ataki na kanoniczny Kościół wprost pomagając ekstremistom z Prawego Sektora w zawłaszczaniu świątyń, przepędzaniu księży, biciu wiernych. Skoro byłeś w Kosowie tuż przed bombardowaniami NATO doskonale rozumiesz o czym mówię, to jest ten sam klimat przyzwolenia na terroryzm, jaki objawiała albańska administracja w Kosowie. Tam zresztą albańskie ataki na Serbów miały miejsce już wcześniej, także w czasach Tito. Globaliści to wykorzystali doskonale rozumiejąc, iż Serbowie nie są zainteresowani udziałem w ich planach. Zbyt silny jest serbski duch, taką siłę dają nam nasza historia i tradycja. A przecież przeszłość ma zostać wymazana, zafałszowana, tak, jak robi się m.in. na Bliskim Wschodzie.

Dlatego właśnie na naszej sofijskiej konferencji uwypukliłam podobieństwa w sytuacji prawosławia w Kosowie i na Ukrainie. Warto podkreślić, iż w Kosowie wciąż znajdują się siły międzynarodowe, UNPROFOR ze strony ONZ, a także KFOR, czyli struktura NATO. Po bombardowaniu Serbii podpisywaliśmy porozumienia z Zachodem, najpierw w Kumanowie, a następnie na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ, na bazie rezolucji 1244, w myśl której to właśnie Narody Zjednoczone i NATO przyjęły na siebie odpowiedzialność za pokój na terytorium Kosowa i Metochii, w tym zobowiązały się do ochrony kościołów i całej ludności serbskiej na tych terenach. I w niczym nie przeszkodziło Albańczykom w organizacji pogromów, takich jak w 2004 roku, kiedy to albańscy terroryści spalili ponad 150 zabytkowych cerkwi, pochodzących z okresu między XIII a XVII wiekiem i przy całkowitej bierności zachodnich, zwłaszcza niemieckich żołnierzy. Znam przykład z kosowskiego klasztoru świętego Archanioła, przed którym stał niemiecki czołg. Terroryści przyszli do Niemców z pytaniem czy mogą się przesunąć, bo zamierzają spalić monastyr, a niemieccy żołnierze bez próby protestu po prostu odjechali!

Międzynarodowe struktury, w tym ONZ i NATO nie służą więc utrzymywaniu pokoju, ale przeciwnie, czynnie prowokują i uczestniczą w konfliktach mających na celu umocnienie agendy globalizmu. Od II wojny światowej używają w tym celu zarówno przemocy, jak i korupcji i niestety obie te metody są skuteczne, choć nie tracę nadziei, iż z Bożą pomocą uda nam się wreszcie stawić im skuteczny opór.

Na razie toczy się wojna, ta sama na Ukrainie i w Kosowie, płoną kościoły, cierpią wierni i prześladowani są duchowni. Walka toczy się też o pamięć i tożsamość. Wiele serbskich, prawosławnych kościołów i monastyrów w Kosowie, jak np. Liewka. zostało nazwanych… odwiecznie albańskimi i / lub katolickimi. Świątynie, ziemie należące do Serbskiego Kościoła Prawosławnego kosowskie władze przekazują nowym, politycznie uległym tworom, jak albański Kościół katolicki. Nasi duchowni są deportowani, usuwani z Kosowa znowu, z pełnym poparciem struktur międzynarodowych, których przedstawiciele nie mogą się nachwalić jaką to udaną młodą demokracją jest samozwańcza republika. Tymczasem w dzisiejszym Kosowie nie ma mowy o demokracji, to ten sam terroryzm, tylko udający struktury państwowe.

Globaliści, islamiści, banderowcy…

KR: Skądinąd to mniej znany aspekt formowania tożsamości albańskiej na początku XX wieku, gdy poza islamem bardzo mocno wykorzystywano komponent katolicki, inspirowany wówczas tak Watykanu, zwłaszcza poprzez niektóre zakony, w tym szczególnie franciszkanów, jak i przez Wiedeń. Paradoksalnie jednak wizja albańskiej tożsamości katolickiej, opartej w pewnym momencie na figurach Skanderberga (zresztą etnicznie Serba), Jana Pawła II czy Matki Teresy z Kalkuty (nb. Włoszki.?? md] ) współgra w istocie z neoliberalną agendą globalistyczną, nie służy więc rekatolicyzacji Albanii, ale jej podporządkowaniu interesom anglosaskiego imperializmu.

Chciałbym jednak wrócić do jeszcze jednego wątku, poruszonego na sofijskiej konferencji, podczas niej wysłuchaliśmy ważnych świadectw głosów prawosławnych hierarchów, metropolity Zaporoża Łukasza, umieszczonego przez kijowski reżim w areszcie domowym oraz arcybiskupa Teodozjusza Hanny, reprezentującego Jerozolimski Kościół Prawosławny, cierpiący wraz ze swoimi palestyńskimi wiernymi w związku z syjonistyczną agresją i ludobójstwem dokonywanym w Strefie Gazy. Te dwa głosy dobitnie podkreślają hipokryzję tak zwanej zachodniej opinii publicznej, która z jednej strony wiele mówi o wolności na Ukrainie i obowiązku jej obrony, o walce z terroryzmem w Palestynie, a jednocześnie całkowicie ignoruje, iż i Kijów, i Tel Awiw odbierają ludziom wolność wyznania i praktyk religijnych. Syjonistyczna agresja przeciw Palestyńczykom nie ogranicza się przecież do Hamasu, działalności terrorystycznej czy w ogóle zbrojnego oporu, ale dotyka ogółu społeczności, której znaczna część wyznaje przecież chrześcijaństwo, przede wszystkim w obrządku wschodnim. Mamy więc do czynienia z czystką etniczną, z ludobójstwem motywowanym rasizmem. To nie żadna wojna z prawdziwym czy urojonym islamizmem, ale wojna także z chrześcijaństwem. Spod propagandy praw człowieka, akcji antyterrorystycznych, walki o wolność zawsze w końcu wyziera chęć zniszczenia chrześcijaństwa.

DT: Ludobójstwo, którego syjoniści dopuszczają się na narodzie palestyńskim przypomina pod tym względem poprzednie akcje przeciw chrześcijanom w Syrii i Iraku. Tak, ich sprawcy też mieli wiele do powiedzenia o wolności i prawach człowieka, by jednocześnie wykorzystywać terrorystów do mordowania ludności cywilnej, prześladowania religii i niszczenia tradycji. Wszyscy pamiętamy, jak w Syrii to Hezbollah bronił chrześcijan atakowanych przez Państwo Islamskie, czyli organizację o podobnej genezie i charakterze, jak np. Armia Wyzwolenia Kosowa. To często choćby te same struktury, badałam m.in. kwestię powiązań między ekstremistami z Kosowa a Al-Kaidą w tamtym czasie, kiedy to Kosowo odwiedził m.in. Bin Laden. Państwo Islamskie jest zaś tylko kolejną odsłoną tej samej prowokacji, w której uczestniczą również reżim syjonistyczny, Stany Zjednoczone i ich tajne służby oraz kontrolowane przez nie struktury państwowe i polityczne. To prawdziwe oblicze globalnego Zachodu. A z drugiej strony mamy ludność cywilną, mamy historię, mamy tradycję, mamy atakowane kościoły, które niszczą jednocześnie opowiadając o wolności i prawach człowieka.

To całkowita hipokryzja, którą widać dziś zupełnie wyraźnie. Wcześniej łatwiej było ukrywać prawdę, zbywać ją opowieściami o teoriach spiskowych. W rzeczywistości jednak to już nie są choćby teorie. To praktyka, to codzienność wojny z historią, tradycją i religią. Bo bez nich, gdy ludzie je tracą – można ich łatwiej kontrolować. A iż łatwiej jest kontrolować miliard niż siedem miliardów, więc dąży się też do depopulacji. Dziś to już chyba coraz bardziej jasne dla wszystkich. Dlatego właśnie, z naszymi doświadczeniami, jeszcze z lat 90-tych mogliśmy tak gwałtownie rozpoznać co jest szykowane dla Ukrainy, co tam się naprawdę dzieje i jakie scenariusze są realizowane.

KR: Sądzę, iż to najważniejszy wniosek z naszej dyskusji i naszych obserwacji. Śledząc poszczególne nici sieci globalizmu rozpoznajemy liczne powiązania, jak choćby między kaukaską częścią Państwa Islamskiego a banderowskim neonazizmem na Ukrainie. Kiedy z kolei przenosimy wzrok na Albanię widzimy tam obozy szkoleniowe terrorystów, dawnych Mudżahedinów Ludowych, wykorzystywanych następnie w Syrii i Iraku. Aktywność terrorystyczna, polityczna i propagandowa na całym świecie łączy się i zawsze wszystkie tropy łączą się z ośrodkami decyzyjnymi Anglosasów i syjonistów, zaś chrześcijaństwo, w szczególności prawosławie znajduje się na liście celów do zniszczenia. I choć nie tracimy wiary w ostateczne zwycięstwo, w tym w powrót Kosowa do Serbii i w pokonanie nazizmu na Ukrainie, to równocześnie nie możemy ignorować rozlewaniem się kolejnych zagrożeń na cały już niemal świat.

W Polsce, do które przesiedliło się co najmniej 3 i pół miliona Ukraińców obserwujemy rozpychanie się struktur prox-Kościoła stworzonego przez Poroszenkę, a w tej chwili podtrzymywanego przez Zełeńskiego. Sekta ta domaga się przywilejów kosztem Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, funkcjonuje niezależnie, dokonując w istocie kolonizacji religijnej, a więc i ideologicznej, i politycznej. Tylko od nas zależy czy sprostamy wyzwaniu i przeciwstawimy się temu kolejnemu zagrożeniu dla wiary i tradycji.

DT: Atakują nas fałszywy kościół i fałszywa wiara. Musimy się przeciwstawiać i obronić, bo przecież gdy Bóg jest nami któż mógłby nam sprostać? Mówimy tylko prawdę i tylko Prawdzie dajemy świadectwo, musimy zatem zwyciężyć, nie chodzi bowiem tylko o jedną religię czy naród, sprawa jest wspólna dla wszystkich ludzi, którzy do Prawdy dążą, w Europie, w Azji, na Bliskim Wschodzie, w Afryce, obu Amerykach, choćby w Stanach Zjednoczonych, gdzie przecież też nie brak ludzi uczciwych, którzy dostrzegają jakie zło jest czynione na świecie. Musimy pozostawać w kontakcie, rozmawiać, pracować razem i razem przeciwstawić się temu złu.

KR: I o to właśnie chodzi. Mocno wierzymy, iż prawda nas chroni, iż prawda nas wyzwoli i iż prawda i tylko prawda nas uratuje.

Idź do oryginalnego materiału