Cmentarzysko opuszczonych pociągów. To miejsce było świadkiem przerażających wydarzeń

g.pl 4 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Facbook.com/Abandoned Russia


Na Syberii, w sercu surowego krajobrazu tundry, rdzewieją radzieckie lokomotywy - świadectwo nieukończonej i brutalnej wizji Józefa Stalina oraz ludzkiej tragedii. Zbudowane rękami przymusowych robotników, dziś są pomnikiem epoki, która przyniosła cierpienie i absurdalne decyzje.
Stoją tam, gdzie kiedyś miały tętnić życiem. Opuszczone lokomotywy i zardzewiałe wagony skrywają historie o cierpieniu, ciężkiej pracy i niewyobrażalnym trudzie. Budowa tej linii kolejowej miała być dowodem na siłę i determinację sowieckiego imperium. Dziś te porzucone pociągi są świadectwem brutalności systemu i ambicji, które pochłonęły setki tysięcy ludzkich istnień.


REKLAMA


Zobacz wideo Coraz więcej Rosjan pozytywnie ocenia Stalina


Droga Umarłych: marzenie Józefa Stalina. Projekt, za którym kryją się niewyobrażalne cierpienia
Droga Umarłych - nazwa poruszająca równie mocno, jak historie, które za sobą niesie. Oficjalnie znana jako Kolej Salekhard-Igarka, czyli Transpolarna Magistrala, to niedokończony projekt Związku Radzieckiego, będący mrocznym świadectwem epoki naznaczonej uciskiem i ludzkim cierpieniem. Biegnąca przez odległe tereny północnej Syberii miała urzeczywistnić szaleńczą wizję Józefa Stalina - połączyć najdalsze zakątki kraju; położony za kołem podbiegunowym Salechard u ujścia rzeki Ob z niemal odciętym od świata i zamieszkanym zaledwie przez garstkę ludzi portem w Igarce, który nie miał żadnego znaczenia strategicznego. Inicjatywa była popisem ambicji sowieckich władz i odpowiedzią na ich obsesję militarną.
Zobacz też: Kultowy wrocławski hotel niedługo zostanie ponownie otwarty. Niegdyś odwiedzały go same gwiazdy
Szlak polarnej kolei miał wykraczać poza granice wyobraźni i infrastruktury tamtych czasów. Budowa rozpoczęła się w 1947 roku, ale pomimo ogromnych nakładów i wysiłku nigdy nie została ukończona. Dziś pozostaje symbolem praktyk, których realizacja pochłonęła niezliczone istnienia. Po śmierci Józefa Stalina w 1953 roku władze Związku Radzieckiego zdecydowały o wstrzymaniu projektu i skończyli jednocześnie przymusową pracę więźniów. Choć do ukończenia brakowało jedynie 65 kilometrów torów, dalsza realizacja przedsięwzięcia została uznana za nieopłacalną.


Józef Stalin i jego szaleńcze ambicje. Obozy pracy i niewolnicza rzeczywistość
W latach 1947-1953 prace nad Transpolarną Magistralą, liczącą 1297 kilometrów, prowadzone były głównie rękami więźniów gułagów. Na każdym odcinku znajdowały się obozy, w których żyło od 200 do 1000 osób. Pracowali w mroźnych warunkach, często bez odpowiedniego wyposażenia, narażeni na głód i choroby. Wielu z nich nigdy nie opuściło tundry. Dziś stalowe wraki, ukryte w gęstwinach, przypominają o tamtych czasach. Lokomotywy, choć rdzewiejące i zapomniane, stały się nieformalnym muzeum historii - pomnikiem nie tyle ludzkiej ambicji, ile jej tragicznej ceny. W surowym krajobrazie Syberii są niemym świadectwem absurdu epoki Józefa Stalina.


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału