Co z następcą PTS-M, czyli o niewidzialnym grancie z Dęblina
2s14.blogspot.com 7 lat temu
Całkiem niedawno rozpoczęła się astronomiczna wiosna, na którą prawdopodobnie wielu z Was czekało. Jak prawdopodobnie dobrze wiecie, na początku wiosny (a raczej przedwiośnie) czasem dochodziło do podtopień terenów zalewowych, ponieważ roztopiony śnieg zasilał rzeki, podnosząc ich poziom, a im wyższy następował skok temperatury na początku marcu i im więcej śniegu zalegało po zimie, tym większe było ryzyko powodzi. Drugim okresem powodziowym jest przedział czasowy od maja do sierpnia. Wtedy to dochodzi do powodzi opadowych, spowodowanych przez zdarzające się w tym czasie ulewne deszcze. Te powodzie z reguły stanowią większe zagrożenie, ponieważ w przeciwieństwie do roztopów wystarczą kilka dni, żeby doszło do wezbrania rzek i w końcu do ich wylania. Zarówno "powódź tysiąclecia" z 1997 r., jak i wszystkie inne większe powodzie po tym okresie były powodziami opadowymi.
Pewnie się zastanawiacie, po co ja Wam piszę o zjawiskach hydrologocznych, skoro to jest blog poświęcony militariom.
Otóż pewnym symbolem zarówno "powodzi tysiąclecia", jak i np. powodzi z roku 2010 jest to, iż do ratowania ludzi i mienia, który padł ofiarą "wielkiej wody", wykorzystywano gąsienicowe transportery pływające PTS-M. Jest pojazd, który opracowano ponad pół wieku temu (w 1961 i zmodernizowano w 1965). Co więcej, najmłodsze egzemplarze PTS-ów używane w naszym wojsku są starsze od znajdujących się w rezerwie sprzętowej T-72 i T-72M (uważanych powszechnie za złom) i choćby one znajdują się w nie najlepszej kondycji technicznej. Można oczywiście cały czas je remontować, ale to już jest na tyle stara konstrukcja, iż powinno się opracować jej następcę.
Owszem, w 2013 generał Skrzypczak w wywiadzie dla PZ (link będzie na końcu artykułu) stwierdził, iż Wojskowe
Zakłady Inżynieryjne w Dęblinie otrzymały grant od NCBiR w celu opracowania tegoż następcy, ale dla porównania równie pilny projekt następcy BWP-1 o kryptonimie Borsuk rozpoczął się rok później, a na tegorocznym MSPO
zostanie zaprezentowany jego prototyp (nie makieta). Za to dębliński transporter stał się tak samo legendarny jak suwalska Barrakuda. Może to jest wina WZI, a może po prostu braku pieniędzy na opracowanie pojazdu.
Więc powiecie, iż następcę PTS-ów musimy kupić zagranicą. I tu pojawia się problem.
Otóż jedynym obecnym producentem amfibii transportowych o większej ładowności jest rosyjski Omsktransmasz (OTM), a my ze względów politycznych nie powinniśmy pozyskiwać uzbrojenia od rosyjskich producentów. Za to zachodni producenci skierowali się w stronę przegubowych transporterów opancerzonych, a z klasycznych amfibii zostały jedynie AAV i stary już LARC-V. Dlatego też mamy tutaj tylko dwie możliwości - używać PTS-M, dopóki się kompletnie nie rozlecą lub opracować samodzielnie (lub z pewną pomocą zagranicznych podmiotów) własną konstrukcję.
Rosyjski pływający transporter pływający PTS-4
Do tej pory jedynymi nośnikami, na których bazie można było skonstruować transporter pływający, był czołg podstawowy T-72 lub (stare) podwozie od AHS Krab. Rosjanie swoich następców PTS-M opracowali na bazie podzespołów z czołgu T-64 pod oznaczeniami PTS-2 i PTS-3, a całkiem niedawno wprowadzili do służby kolejną amfibię, oznaczoną jako PTS-4, ale skonstruowaną na podzespołach czołgów T-72 i T-80. Mogę podejrzewać, iż do tej pory nasza konstrukcja nie byłaby lepsza, ale wciąż to byłoby coś lepszego od tego, co mamy do tej pory.