Dwa tygodnie temu informowaliśmy o zakłóceniach sygnału GPS nad północną Polską. Problemy te skutkowały m.in. utratą kontroli nad dronami, które nieoczekiwanie zbaczały z kursu lub spadały. Były też problemy w kursowaniu samolotów pasażerskich.
Zdarzyły się tak poważna sytuacje, iż samolot Ryanair z Alicante do Bydgoszczy, musiał wylądować na zapasowym lotnisku w Poznaniu. Powodem były właśnie zakłócenia sygnału GNSS (zalicza się do tego też GPS). Polska Agencja Żeglugi Powietrznej wydała ostrzeżenie i opublikował specjalne rejony występowania tego zjawiska dla dronów i samolotów.
Zakłócenia sygnału GPS są w Polsce od dłuższego czasu. "Rosja w tym macza palce"
Mimo upływu dwóch tygodni sytuacja wciąż się nie poprawiła. Jak pokazuje najnowsza mapa GPSJAM (29 czerwca 2025 roku), północna Polska – szczególnie regiony Pomorza, Warmii i Mazur – przez cały czas znajduje się w strefie silnych zakłóceń sygnału GPS. Obszar ten oznaczony jest na czerwono, co wskazuje na wysoki poziom interferencji (ponad 10 proc.).
Na tle zachodniej czy centralnej Europy Polska wypada bardzo niepokojąco. Zdecydowana większość kontynentu (w tym widoczne na mapie m.in. Niemcy, Czechy czy Austria) ma znikome zakłócenia w sygnale GPS (kolor zielony oznacza 0-2 procent), tymczasem północna połowa naszego kraju należy do najbardziej dotkniętych zakłóceniami obszarów.
Patrząc na mapkę, gwałtownie dochodzimy do wniosku, iż mogą stać za tym rosyjskie służby, które rozstawiają przy granicy (w obwodzie kaliningradzkim, na Białorusi) urządzenia zakłócające lub blokujące sygnał (tzw. jammery). I tym razem to nie jest tylko teoria spiskowa lub przypadek (odkryto to już w zeszłym roku np. w Szwecji).
– Nie ma co do tego wątpliwości, iż Rosja w tym macza palce – powiedział na antenie Polsat News minister Tomasz Siemoniak. – Służby się tym zajmują od dłuższego czasu we współpracy z władzami odpowiedzialnymi za żeglugę powietrzną, za bezpieczeństwo polskiej przestrzeni i nie chcę tutaj mówić o szczegółach, bo te działania nie są jawne, natomiast traktujemy to niesłychanie poważnie – dodał.
Taka sytuacja niesie niestety poważne konsekwencje: problemy z poprawnym wyznaczaniem trasy w nawigacji, zwiększone ryzyko wypadków dronów (prywatnych, ale i np. policyjnych), utrudnienia w lotach nie tylko komercyjnych oraz potencjalne zagrożenia dla infrastruktury krytycznej dla bezpieczeństwa państwa.