Jesień 1660 roku. Wojska Rzeczypospolitej stają naprzeciw potęgi moskiewsko-kozackiej pod Cudnowem, niedaleko Żytomierza. Przez blisko trzy tygodnie ważyły się losy całej wojny. To tu decydowało się, czy Polska pozostanie państwem wolnych ludzi, czy padnie pod ciosami carskiego imperium. Dowódca moskiewski, Wasyl Szeremietiew – „wojewoda kijowski” – pysznił się, iż z marszu zdobędzie Lwów i Kraków. Chełpił się, iż pojmie króla polskiego i w srebrnych kajdanach odprowadzi go przed cara. W swojej pysze posunął się choćby do bluźnierstwa – wskazując na ikonę Chrystusa, miał powiedzieć, iż nie uzna Go za Boga, jeżeli nie pomoże mu „złamać królestwa Lachów”. Słowa te miały się niedługo obrócić przeciwko niemu.