Cwikła: Rosja i Ukraina sądzi żołnierzy za "zbrodnie". Gdy nie było demokracji, nikt nie sankcjonował "prawnie" więzienia czy zabijania jeńców tylko za to, iż byli po drugiej stronie

kontrrewolucja.net 2 lat temu
Demokracja to rak i to złośliwy. Wojna na Ukrainie, którą zaatakowała Rosja. Czy komuś się to podoba czy nie, władze obu państw twierdzą, iż rządzą demokratycznie, tj. z woli ludu. I oczywiście dla ludu. W efekcie, zwykli ludzie walczący po obu stronach mają niemal zagwarantowane, iż w razie dostania się do niewoli zostaną ogłoszeni „zbrodniarzami”. Następnie, w świetle prawa strony, do której trafią, pójdą do więzienia a może i na rozstrzelanie.
fot. ilustracyjne/fot. YT/Forces News

Obie strony rzucają toporną propagandę – Rosjanie piszą o powszechnym nazizmie Ukraińców i używania dzieci jako żywych tarcz. Z kolei kijowskie władze piszą a to o bohaterskiej śmierci kilku obrońców, których potem okazało się, iż jednak się poddali i było ich kilkudziesięciu, a to znowu o ludobójstwie, do którego jednak nie chcą powołania żadnej międzynarodowej komisji, w przeciwieństwie do ogłoszonej jako rzekomy sprawca strony. No ale wiadomo – wszystko dla ludu.

Teraz z kolei Kreml zapowiada, iż ukraińscy obrońcy Mariupola będą sądzeni. I to choćby formalnie nie przez Rosję, a sądownictwo DRL. Żołnierze ukraińscy poddali się na rozkaz swojego dowództwa.

Tylko reżimy opierające się na demokratycznej ideologii mogły wpaść na pomysł, aby sądzić i skazywać żołnierzy wroga, którzy wykonywali rozkazy i nie popełnili zbrodni wojennych. Rosja urządza pokazówkę, w której ucierpią ludzie, którzy byli żołnierzami – kwestią drugorzędną jest, czy to byli ochotnicy czy poborowi. jeżeli ci drudzy, to tym większa zbrodnia ideologii demokratycznej, choć i ochotników nie należy skazywać, skoro walczyli otwarcie na wojnie.

Oczywiście, wcześniej podobne manewry robiła Ukraina. W zalewie topornej propagandy pt. „gdzie nie pojawią się Rosjanie, tam są zbrodnie” – już pomijając kwestię, iż było jednocześnie dużo przekazów, iż Kreml posyła w znacznej liczbie nie tylko Rosjan, ale też Czeczenów czy szeroko rozumianych Azjatów – media przecież informowały o szybkich procesach „zbrodniarzy”. W sumie kilka w mediach poświęcono choćby na przedstawienie zarzutu, co skazany żołnierz miał zrobić. Wiwatowano tylko, iż „osądzono i skazano zbrodniarza”. A kto pytał, jaką zbrodnię konkretnie popełnił, ten stawał się legendarną „ruską onucą”.

Oczywiście, te zdarzenia dotyczą turańszczyzny, bo zarówno Rosja jak i Ukraina należą do tego prymitywnego kręgu cywilizacyjnego. Ale patrząc, jak relacjonowały to media chociażby w Polsce nie mam wątpliwości, iż w razie jakiejś wojny choćby nie totalnej podobnie będzie u nas. Miałeś pecha, iż z poboru trafiłeś do armii strony, która przegrywa i trafiłeś do niewoli? Najpewniej ogłoszą cię „zbrodniarzem”, żeby wielkie media miały pierdyliardowy materiał rzekomo udowadniający, iż ty i twoje stronnictwo – z którym nie masz wspólnego nic, poza tym, iż znajdowałeś się na kontrolowanym przez nich terenie – to zbrodniarze.

W dawnych czasach oczywistością było, iż władza to władza, a lud to lud. Nie było tworzonej iluzji równości między tymi dwoma stanami. I choć lud walczył za władzę – w sposób jawny przymuszany – to mało kto wpadłby na pomysł, aby lud pokonanej strony sądzić i w świetle niby-prawa skazywać. Wiadomo było, iż lud z obu stron po prostu chce zrobić, co rządzący mu nakazują i wrócić do domu do swoich spraw. Wojna się skończyła? Przeżyłeś? Wracasz do domu.

Tymczasem teraz – w imię demokratyzmu i znacznego rozwoju tej ideologii w mentalności społeczeństw, a więc i związanej z tym totalności – konflikt między dwoma rządami przedstawia się nie tylko jako wojnę między narodami, ale wręcz cywilizacjami. A przypominam, iż oba państwa należą do tego samego kręgu. Koniec wojny często jest początkiem kolejnego dramatu dla zwykłych ludzi, którzy po prostu wykonywali rozkazy. I o ile nie wykonywali rozkazów ściśle zbrodniczych, powinno się im dać spokój. jeżeli zaś zarzuca się komuś zbrodnię czy też współudział w niej, należy – jak zawsze zresztą, choć w naszej epoce cywilizacyjnego upadku nie jest to niestety oczywistość – wszcząć proces, postawić zarzuty, udowodnić winę i obalić tezy obrony. Tymczasem, sądząc po doniesieniach o jedno- czy dwudniowych procesach żołnierzy strony przeciwnej, raczej ciężko przyjąć, iż był to proces inny, niż pokazowy. jeżeli w ogóle się naprawdę odbył, choć to już inna sprawa.

Na koniec przypomnę smutny fakt. Od ubiegłego wieku jest powszechnie wiadome, iż „zbrodniarzem” zostaje zawsze strona pokonana, a strona zwycięska jest oczyszczana ze wszystkich zarzutów. Nie inaczej prawdopodobnie będzie w tym przypadku. Szkoda tylko tylko żołnierzy niskiego szczebla, z obu stron, których trybunały wrogiej strony skarzą dla celów propagandowych i którzy stracą swoje życie. Czy to w przenośni, trafiając do więzienia na 15 lat czy też dosłownie. Ludzi, których wysłano mimo, iż tego nie chcieli i próbowali po prostu przeżyć, jak to na wojnie.

Idź do oryginalnego materiału