Czciciel Maryi, przyjaciel Krzyża. Św. Ludwik Grignion de Montfort

pch24.pl 1 rok temu

Francuz Święty Ludwik Maria Grignion de Montfort (1673–1716) – autor Traktatu o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny – był jednym z największych czcicieli Maryi w historii Kościoła. Wyniesienie go na ołtarze umożliwiły cudowne uzdrowienia pięciu zakonnic z założonego przezeń Zgromadzenia Córek Mądrości. Szóstym potrzebnym do tego cudem był nagły i niewytłumaczalny powrót do zdrowia ich dziesięcioletniej uczennicy.

Obydwa cuda kanonizacyjne związane były z bardzo ciężkimi powikłaniami gruźliczymi. Jedno z nich dotyczyło siostry Gerardy od Kalwarii z klasztoru Córek Mądrości w angielskiej miejscowości Romsey. Zakonnica cierpiała na ciężką gruźlicę wrzodowo- -serowaciejącą. Choroba objęła otrzewną w okolicach miednicy, wytworzyła dwie przetoki, z których sączyła się ropa, a także zaatakowała obydwa płuca (gravissima tuberculosi ulcero- -caseosa pelviperitonaeali cum duabus fistulis sanie manantibus nec non pulmonari bilaterali fuit attacta). Stan chorej był bardzo ciężki, a lekarze nie mieli pomysłu, jak ją z tego wyleczyć. Siostra Gerarda przyjęła namaszczenie chorych i czekała na śmierć. W trudnej sytuacji ona sama i prawdopodobnie także jej współsiostry wezwały na pomoc swojego duchowego ojca i założyciela – bł. Grigniona de Montfort. Lekarz badający chorą rankiem 8 kwietnia 1927 roku stwierdził, iż jest umierająca. Wieczorem stało się jednak coś niebywałego – chora nagle wyzdrowiała, a dwa dni później mogła wrócić do zakonnych zajęć. Ba! Czuła się ponoć choćby lepiej niż… przed zachorowaniem. Badający ją trzy lata później lekarze, będący nie tylko katolikami, potwierdzili, iż była już całkiem zdrowa.

Nie było już nadziei

W czerwcu 1934 roku zachorowała inna siostra z tego zgromadzenia – Maria Teresa od Nawiedzenia z klasztoru w Saint Laurent-sur-‑Sevre (Francja). Zapadła na ciężkie gruźlicze zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. To choroba, która nieleczona, w każdym przypadku kończy się śmiercią, a leczona często pozostawia po sobie paskudne pamiątki. Pacjentka była obciążona genetycznie, bowiem z gruźlicą zmagała się już od wczesnego dzieciństwa. To, iż choroba zaatakowała jej układ nerwowy, potwierdziło trzech lekarzy. Wszyscy byli też jednomyślni – siostry nie da się już uratować. Nie dawali absolutnie żadnej nadziei. I tym razem siostry wzięły sprawy w swoje ręce. Padły na kolana, by prosić Boga za przyczyną bł. Ludwika Marii o uzdrowienie cierpiącej. Cud wydarzył się wieczorem 24 czerwca – siostra Maria Teresa nagle dołączyła do modlących się – przemówiła normalnym, mocnym głosem, a dolegliwości zaczęły znikać. Dwa dni później siostra Maria Teresa czuła się już całkowicie zdrowa.

Dzięki tym właśnie cudownym uzdrowieniom możliwa była kanonizacja bł. Ludwika Grigniona de Montfort, której (choć cuda zatwierdzono już w 1939 roku) dopiero po II wojnie światowej, w 1947 roku, dokonał Pius XII.

Cztery cuda do beatyfikacji

Wcześniej – w przypadku procesu, który zakończył się w 1888 roku beatyfikacją francuskiego kapłana przez Leona XIII – wzięto pod uwagę cztery inne cuda. W 1845 roku siostra Emmanuela została uzdrowiona z paraliżu kręgosłupa; w lipcu 1869 roku – siostra Saint-Lin z przewlekłej choroby szpiku kostnego; w marcu 1870 roku Reine Mallé, dziesięcioletnia uczennica Córek Mądrości – z gruźliczego zapalenia stawów biodrowych, którego efektem było zwichnięcie prawej nogi, a w kwietniu 1873 roku, siostra St-Gabriel, która miała zniszczone płuca, torbielowaty guz w brzuchu, a na dodatek chore serce.

Wielki cudotwórca

W tym, iż pod uwagę wzięto cuda, jakich doświadczyły zakonnice i wychowanka zgromadzenia, nie ma bynajmniej żadnego kruczka. Najprawdopodobniej powodem było po prostu to, iż – w tych trudnych dla francuskiego Kościoła czasach – w klasztorach znacznie łatwiej je było udokumentować i zweryfikować. Wertując biografie Świętego Grigniona de Montfort, napotykamy zresztą całe mnóstwo opisów innych nadzwyczajnych łask i uzdrowień doznawanych w większości przypadków przez ludzi świeckich. Niektórych uzdrowień doznano jeszcze za życia maryjnego apostoła (co w sposób oczywisty wykluczało je jako cuda brane pod uwagę w procesach beatyfikacyjnym i kanonizacyjnym), a wielu innych niedługo po jego śmierci, a przed rewolucją francuską, która zatarła wiele śladów i uniemożliwiła dokładniejsze ich zbadanie. Tak było pewnie między innymi z niewidomym, który odzyskał wzrok po tym, jak kapłan – wzorem samego Chrystusa – przetarł mu oczy poślinionym palcem, i dzieckiem uzdrowionym po nałożeniu przezeń rąk.

W XVIII i XIX wieku Grignion de Montfort uznawany był bowiem za wielkiego cudotwórcę, a wyproszone za jego przyczyną uzdrowienia obejmowały całą gamę schorzeń. Niewidomi odzyskiwali wzrok, głusi słuch, niemi mowę. Sensacją było odzyskanie zdolności mówienia przez dziesięcioletnią Marie Greslard z Bretanii, której język zniszczyła ospa. Stało się to, po odprawieniu nowenny, w 1763 roku. Równie spektakularne było uzdrowienie Madaleine Langlois z diecezji Angers z trwającej osiem lat ciężkiej i bolesnej choroby skóry, które wydarzyło się 25 marca 1806 roku, kiedy wraz z rodzicami dziewczyna modliła się, a potem dotknęła grobowca księdza Ludwika Marii. Licznych uzdrowień doznawali paralitycy, epileptycy, chorzy psychicznie i opętani.

Sutanna, drzazga, but

Wypraszając łaski za wstawiennictwem Grigniona de Montfort, posługiwano się często najrozmaitszymi należącymi do niego i mającymi z nim styczność przedmiotami, m.in. kawałkiem sutanny, fragmentem jego… buta, drzazgami z trumny, mlekiem, w którym moczono… pył zebrany z grobowca, wodą, w której trzymano jego… ząb. Jedna z łask wydarzyła się, kiedy w czasie odmawiania nowenny ubrano dziecko w koszulkę, którą dotknięto grobu księdza Grigniona, inna po użyciu wody, w której wymoczono należącą do kapłana bieliznę. Dobrze ukazuje to obecną w tamtych czasach wielką wiarę w moc relikwii, które stosowano jednak prawie zawsze w połączeniu z żarliwymi modlitwami.

Mało tego, opisywano także cuda niezwiązane z uzdrowieniami. Było wśród nich także – dokonane jeszcze za życia Grigniona pomnożenie mąki. Przytaczano również dowody na to, iż francuski czciciel Maryi był obdarowany wieloma nadzwyczajnymi charyzmatami: ekstazami, darem przewidywania przyszłości, wiedzą o rzeczach ukrytych i tajemnicach ludzkich serc.

Narodzony, by sławić Maryję

„Przez Najświętszą Maryję Pannę przyszedł Chrystus na świat, przez Nią też chce On panować w świecie” – pisał Święty Ludwik Maria Grignion de Montfort we wstępie do swego słynnego, ukrytego – jak twierdzi wielu – przez samego szatana na długie lata i odkrytego dopiero w 1842 roku, Traktatu o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny. A kilka zdań później dodawał: „Zaprawdę musimy zawołać ze świętymi: De Maria nunquam satis! Maryję nie dość sławiono, nie dość wychwalano, czczono, kochano. Nie dość Jej służymy. Należy się Jej więcej chwały, czci, miłości i nabożeństwa”.

Autor tych słów – jeden z największych mariologów i czcicieli Maryi, oddany Jej w niewolę miłości, urodził się w Montfort we francuskiej Bretanii. Był drugim z 18 (!) dzieci adwokata. Po zakończeniu podstawowej edukacji 12-letni chłopiec podjął naukę u jezuitów w Rennes, a następnie studiował teologię w słynnym seminarium Saint-Sulpice w Paryżu.

Pragnął uczyć wieśniaków

Wyprawiając go do Paryża, rodzice chcieli ofiarować mu konia, żeby odbył na nim tę podróż. Odmówił. Matka dała mu wówczas nowe ubranie, a ojciec sporą sumę pieniędzy. Młody człowiek wykorzystał jednak pierwszą nadarzającą się sposobność, żeby pozbyć się tego balastu – rozdał pieniądze potrzebującym i wymienił się z pewnym nędzarzem posiadaną odzieżą.

Już wtedy pałał wielką miłością do Chrystusa – a zwłaszcza do jego Najświętszej Matki Maryi. Chciał się jej poświęcić, by – jak pisał w liście do przełożonego – „jako prosty kapłan uczyć wieśniaków i zachęcać grzeszników do nabożeństwa do Świętej Dziewicy”. Mając 27 lat – w cudowny sposób uzdrowiony z chorób, na które cierpiał – został kapłanem i kapelanem szpitala-przytułku w Poitiers. Kierowany jednak przemożnym pragnieniem uczenia wieśniaków katechizmu, wierząc, iż jest to szczególna misja, którą powierzył mu sam Bóg, przezwyciężając przeciwności i kłody rzucane mu pod nogi przez wielu biskupów, za papieską aprobatą został misjonarzem ludowym przemierzającym północno-zachodnie diecezje Francji (okolice Poitiers, Bretanię, okolice Nantes, Wandeę). Podczas misji głosił budujące kazania, zwalczał jansenizm, nawoływał do odnawiania przyrzeczeń chrzcielnych, do uczestnictwa w procesjach i liturgii, wznosił kalwarie, a także zapisywał chętnych do założonych przez siebie pobożnych bractw (Bractwa Różańca Świętego, Milicji Świętego Michała, Przyjaciół Krzyża, 44 Dziewic oraz Bractwa Pokutników). Wspomagał biednych i nawracał. Dawał również wiernym dobry przykład ascetycznym stylem życia i podejmowanymi surowymi pokutami w intencji nawrócenia grzeszników. Zwano go „dobrym ojcem z Montfort”.

Wiele lat później święty nazwany został także „ojcem wojennej Wandei”. Wywarł bowiem ogromny wpływ na mieszkańców tej francuskiej prowincji, którzy niezwykle bohatersko bronili swej wiary przed barbarzyńskimi antykatolickimi poplecznikami rewolucji francuskiej.

Montfortianie i Córki Mądrości

Święty Ludwik był założycielem misjonarskiego zgromadzenia montfortianów, czyli Towarzystwa Maryi (Societas Mariana Montfortiana) i – w 1703 roku wraz z Marią Ludwiką Trichet, później siostrą Marią Ludwiką od Jezusa – Córek Mądrości (według planów siostry miały się opiekować chorymi oraz nauczać na poziomie szkolnym, zwłaszcza osoby ubogie).

Przez Maryję do Jezusa

Święty Ludwik Maria był nie tylko wielkim propagatorem nabożeństw do Najświętszej Maryi Panny (m.in. modlitwy różańcowej), ale także do Najświętszego Serca Jezusa. Pragnął, aby wszyscy „oddawali się Jezusowi Chrystusowi, wcielonej Mądrości, przez ręce Maryi”.

Nawoływał ludzi, by stawali się prawdziwymi chrześcijanami – „przyjaciółmi Krzyża”, których można rozpoznać po czterech znakach – adekwatnościach chrześcijańskiej doskonałości: mocnej woli stania się świętym, wyrzeczeniu („niech zaprze się samego siebie”), cierpieniu („niech weźmie swój krzyż”) i działaniu („…i naśladuje mnie”).

Maryjny apostoł zmarł wyczerpany intensywną działalnością apostolską i dręczącymi go chorobami. W chwili śmierci miał zaledwie 43 lata.

Inspirował papieży

Duchowość Świętego Ludwika Marii Grigniona de Montfort, a szczególnie nauka zawarta w jego Traktacie… wywarła wielki wpływ na wielu papieży, m.in. Leona XIII (zainspirowany nią napisał 12 encyklik o różańcu) i Jana Pawła II. Podobnie jak żyjący ponad 400 lat wcześniej francuski święty, Karol Wojtyła zawsze podkreślał wielką rolę Maryi w Bożym planie zbawienia świata. Słynne Totuus Tuus (Cały Twój) Montforta stało się jego biskupim i papieskim mottem. W encyklice Redemptoris Mater Ojciec Święty wspomniał Świętego Ludwika Marię Grigniona de Montfort, „który zachęca chrześcijan do poświęcenia się Chrystusowi przez Maryję, widząc w nim skuteczny sposób wiernego realizowania w życiu zobowiązań chrztu świętego”.

Święty Ludwik Maria został kanonizowany w 1947 roku przez Piusa XII, ale dopiero w 1996 roku wpisano go do powszechnego kalendarza Kościoła. w tej chwili podejmowane są starania o ogłoszenie go Doktorem Kościoła. Relikwie Świętego Grigniona de Montfort znajdują się w tej chwili w miejscu jego śmierci – w kościele w Saint-Laurent-sur-Serve.

Tekst pochodzi z albumu „Cuda Wielkich Świętych”, Henryk Bejda.

Publikacja dzięki uprzejmości Wydawnictwa Fronda

Idź do oryginalnego materiału