Cztery minuty lotu zakończone tragedią. Państwowa komisja o katastrofie śmigłowca w Strzegomiu

swidnica24.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Trasa lotu nałożona na zdjęcie satelitarne Google. Okrąg biały – miejsce startu, okrąg czerwony – miejsce wypadku (mat. PKBWL)


Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych zakończyła postępowanie w sprawie katastrofy, do której doszło przeszło dwa i pół roku temu na obrzeżach Strzegomia. W wyniku rozbicia ultralekkiego śmigłowca zginęły wówczas dwie osoby. Zdaniem lotniczej komisji, śmigłowiec został zbudowany i był użytkowany niezgodnie z obowiązującymi przepisami, a ponadto pilotowany był przez osobę nieuprawnioną.

Do katastrofy doszło 30 czerwca 2020 roku w rejonie ulicy Mordechaja Anielewicza w Strzegomiu, niedaleko drogi krajowej nr 5. Na miejsce wypadku skierowano siedem zastępów straży pożarnej, policję oraz pogotowie ratunkowe. – Nie doszło do pożaru, jednak musieliśmy zabezpieczyć teren ponieważ nastąpił dość duży wyciek paliwa. Był to dwuosobowy, ultralekki śmigłowiec. Z niewiadomych przyczyn w dość szybkim tempie spadł na ziemię – informował asp. Paweł Szydłowski z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Świdnicy. W wyniku zdarzenia śmierć poniosło dwóch mężczyzn w wieku 46 i 48 lat.

Wyjaśnianiem okoliczności katastrofy zajęła się świdnicka prokuratura, która 1 lipca 2020 roku formalnie wszczęła w tej sprawie śledztwo. – Ponieważ do zdarzenia doszło w granicach administracyjnych Strzegomia, w pobliżu drogi krajowej nr 5 i ulicy Armii Krajowej, wszczęliśmy śledztwo w sprawie nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, katastrofy zagrażającej życiu i zdrowiu wielu osób, w wyniku której śmierć poniosły dwie osoby – mówił wówczas Marek Rusin z Prokuratury Rejonowej w Świdnicy. Jak wskazywał, do wypadku doszło w rejonie ruchliwej trasy krajowej, a także niedaleko zabudowań.

Na miejscu wypadku wykonano czynności z udziałem biegłego z zakresu medycyny sądowej, przeprowadzono oględziny zwłok pasażera i pilota śmigłowca, a także dokonano oględzin wraku. – W tych oględzinach brali udział członkowie komisji ds. wypadków lotniczych z Warszawy oraz prokurator. Celem tych czynności był przede wszystkim dokładne zbadanie wraku pod kątem ustalenia w przyszłości przyczyny katastrofy, a także zabezpieczenie śladów biologicznych i śladów daktyloskopijnych, abyśmy mogli ustalić, kto był pilotem, a kto był pasażerem – wyjaśniał Rusin. Po wykonaniu tych czynności, zgodnie z procedurami wrak został przekazany Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.

1 z 6
fot. KP PSP w Świdnicy
fot. KP PSP w Świdnicy
fot. KP PSP w Świdnicy
fot. KP PSP w Świdnicy
fot. KP PSP w Świdnicy

W ramach postępowania prowadzonego odrębnie od śledztwa prokuratury, 24 lipca 2020 roku Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych przedstawiła wstępny raport dotyczący katastrofy, w którym znalazły się pierwsze poczynione ustalenia. – W trakcie badania zdarzenia stwierdzono, że pilot-właściciel nie posiadał żadnych oficjalnych kwalifikacji do pilotowania śmigłowca, a wpisany do ewidencji Urzędu Lotnictwa Cywilnego w kategorii „K6E. Eksperymentalna, podkategorii UL-H” śmigłowiec Phoenix UH-22 o znakach rozpoznawczych SP-HBOG to dokonana przez jego właściciela przeróbka certyfikowanego zużytego przeszło 30-letniego śmigłowca Robinson R-22 Beta w celu „przeklasyfikowania” do kategorii ultralekkiej, polegająca na wymianie tapicerki i foteli oraz wymianie oryginalnych łopat wirnika głównego o profilu NACA63-015 na lżejsze kompozytowe o profilu NACA0012, pozbawione jakichkolwiek oznakowań wytwórcy i wyprodukowane przez firmę nie posiadającą certyfikatu producenta lotniczego – wskazano we wstępnym raporcie.

Trasa lotu nałożona na zdjęcie satelitarne Google. Okrąg biały – miejsce startu, okrąg czerwony – miejsce wypadku (mat. PKBWL)

Na konkluzję postępowania prowadzonego przez PKBWL trzeba było czekać dwa i pół roku. Oto co ustalono. – W dniu 30 czerwca 2020 roku o godz. 20:16, właściciel śmigłowca Phoenix UH-22 o znakach rozpoznawczych SP-HBOG wystartował z miejsca stałego bazowania w miejscowości Stawiska w celu wykonania lotu rekreacyjnego do oddalonego o kilka kilometrów miasta Strzegom. Na pokładzie śmigłowca znajdował się także pasażer – znajomy właściciela. W trakcie przelotu, w odległości ok. 5 km od miejsca startu wystąpiły narastające trudności z zachowaniem kierunku i równowagi śmigłowca w locie – według świadków śmigłowiec chwiał się i kołysał, a towarzyszyły temu nienormalne odgłosy pracy zespołu napędowego. Właściciel nie zdołał opanować śmigłowca, który utracił równowagę i o godz. 20:20 zderzył się z ziemią. Właściciel i pasażer ponieśli śmierć na miejscu wypadku, a śmigłowiec uległ całkowitemu zniszczeniu – stwierdzono w podsumowującej prowadzone badanie uchwale komisji.

W toku postępowania stwierdzono, iż 46-letni właściciel maszyny nie posiadał uprawnień do pilotowania śmigłowców i posiadał jedynie świadectwo kwalifikacji pilota ultralekkiego statku powietrznego. Z kolei 48-latek, który również podróżował śmigłowcem, posiadał uprawnienie do pilotowania samolotów ultralekkich. Sam śmigłowiec został wyprodukowany w 1989 roku i po raz pierwszy zarejestrowano go w Wielkiej Brytanii. W czerwcu 2017 roku został on sprzedany na części do Polski, we wrześniu 2019 roku uzyskał świadectwo przeglądu zdatności do lotu jako „pojazd ultralekki” Phoenix UH-22 „bazujący na technologii Robinson R-22”, natomiast w grudniu 2019 roku został wpisany do ewidencji Urzędu Lotnictwa Cywilnego w kategorii eksperymentalnej i podkategorii „ultralekki śmigłowiec”. Zdaniem komisji śmigłowiec został zakwalifikowany do wspomnianej kategorii z naruszeniem przepisów, ponieważ „jego przeróbki nie miały związku z celami badawczymi, eksperymentalnymi albo naukowymi ale ich celem było zmniejszenie masy certyfikowanego śmigłowca w celu umożliwienia jego zakwalifikowania jako urządzenie latające”.

Drążek sterowy (skoku okresowego) z widocznym ołowianym obciążeniem przymocowanym taśmą (fot. PKBWL)

Kluczową z przywołanych przeróbek miała okazać się wymiana łopat wirnika śmigłowca z metalowych na kompozytowe – węglowo-kevlarowe. – Łopaty wirnika głównego wymienione zostały 24 czerwca 2020 roku. Po wymianie, w dniu 29 czerwca 2020 roku, wykonano ich wyważanie i torowanie. Dzień później tj. 30 czerwca 2020 roku doszło do wypadku (…) Przed wymianą łopat, na śmigłowcu występowały podwyższone wibracje przenoszące się na układ sterowania. Właściciel nie usunął przyczyn wibracji. Zamiast tego, przy pomocy taśmy izolacyjnej, przymocował do drążka sterowego ołowianą sztabę, która miała je tłumić – wskazano w dokumencie PKBWL. Modyfikacja dokonana przez właściciela została uznana za przeróbkę poważną, która wymaga spełnienia konkretnych przepisów. Zdaniem komisji nie zostały one spełnione, zaś wykonawca modyfikacji „nie miał uprawnień do wykonywania działalności w tym zakresie”.

Ostatecznie Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych postanowiła odstąpić od dalszego badania okoliczności katastrofy, ponieważ: „1) statek powietrzny w chwili zdarzenia był używany przez osobę nieuprawnioną; 2) statek powietrzny został zbudowany i był użytkowany niezgodnie z obowiązującymi przepisami„. PKBWL wydała przy tym zalecenia dotyczące bezpieczeństwa. Wobec stwierdzenia, iż śmigłowiec został wpisany do rejestru Urzędu Lotnictwa Cywilnego „bez należycie przeprowadzonej oceny jego zdatności do lotu”, prezesowi ULC zalecono przeprowadzenie analizy i przygotowanie projektu zmiany przepisów. Zakwalifikowanie śmigłowca do kategorii eksperymentalnej uznano za naruszenie przepisów, wobec czego zalecono przeprowadzenie kontroli innych maszyn z tej kategorii. Prezes ULC ma również opracować wytyczne dotyczące budowy i modyfikacji statków powietrznych, ponieważ w trakcie badania ujawniono „przypadki niewłaściwej interpretacji przepisów” w tym zakresie.

Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych powiadomiła o podejrzeniu naruszenia przepisów prokuraturę i prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego.

1 z 4

Michał Nadolski
[email protected]

Idź do oryginalnego materiału