„W wypowiedziach nowego prezydenta USA nie ma docenienia roli NATO, dobrych relacji transatlantyckich, wspólnego świata demokratycznych wartości, gwarancji dla Tajwanu czy Korei Południowej. Są za to oferty dla Putina i żądania przejęcia Kanału Panamskiego czy Grenlandii. Obym się mylił, ale po powrocie Donalda Trumpa do Białego Domu mam wrażenie, iż amerykańskiemu prezydentowi marzy się nowy koncert mocarstw, które w swoim gronie będą decydować o losach świata. Jest jasne, iż relacje transatlantyckie - fundament polityki USA w XX wieku i na początku naszego stulecia - dla Trumpa nie mają znaczenia, a Unia Europejska jest po prostu ekonomicznym rywalem. I choć memicznie brzmi jego stwierdzenie sprzed lat o tym, iż na amerykańskich ulicach pełno jest różnych bmw, audi czy mercedesów, za to nie widzi on chevroletów czy cadillaców na europejskich jezdniach, co jest jawną niesprawiedliwością, to właśnie tak postrzega międzynarodową politykę. O północnokoreańskim dyktatorze Kim Dzong Unie, z którym przed laty negocjował przy jednym stole jako pierwszy w historii urzędujący prezydent USA, Trump już zdążył się wyrazić, iż „dobrze się z nim dogadywał”. Nie zająknął się o gwarancjach bezpieczeństwa dla Korei Południowej ani Japonii, które Pjongjang straszy nuklearnym zniszczeniem.”
Czwartkowy przegląd mediów; Trump chce powrotu w XIX wiek; "Jeżeli coś wygląda jak rosyjski sabotaż, a ofiarami są kraje NATO - to jest to sabotaż"
„W wypowiedziach nowego prezydenta USA nie ma docenienia roli NATO, dobrych relacji transatlantyckich, wspólnego świata demokratycznych wartości, gwarancji dla Tajwanu czy Korei Południowej. Są za to oferty dla Putina i żądania przejęcia Kanału Panamskiego czy Grenlandii. Obym się mylił, ale po powrocie Donalda Trumpa do Białego Domu mam wrażenie, iż amerykańskiemu prezydentowi marzy się nowy koncert mocarstw, które w swoim gronie będą decydować o losach świata. Jest jasne, iż relacje transatlantyckie - fundament polityki USA w XX wieku i na początku naszego stulecia - dla Trumpa nie mają znaczenia, a Unia Europejska jest po prostu ekonomicznym rywalem. I choć memicznie brzmi jego stwierdzenie sprzed lat o tym, iż na amerykańskich ulicach pełno jest różnych bmw, audi czy mercedesów, za to nie widzi on chevroletów czy cadillaców na europejskich jezdniach, co jest jawną niesprawiedliwością, to właśnie tak postrzega międzynarodową politykę. O północnokoreańskim dyktatorze Kim Dzong Unie, z którym przed laty negocjował przy jednym stole jako pierwszy w historii urzędujący prezydent USA, Trump już zdążył się wyrazić, iż „dobrze się z nim dogadywał”. Nie zająknął się o gwarancjach bezpieczeństwa dla Korei Południowej ani Japonii, które Pjongjang straszy nuklearnym zniszczeniem.”