Czy w Internecie wszystko wolno?

radiokielce.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: Platformy społecznościowe są głównym miejscem seksualnego krzywdzenia dzieci


Pomoże walczyć z dezinformacją czy ograniczy wolność słowa? Rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy, która pozwoli walczyć z hejtem, a także umożliwi blokować nielegalne treści w Internecie.

Minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski przekonywał, iż ustawa daje szansę na obronę przed rosyjską dezinformacją, a także nielegalnymi treściami w internecie, pojawiły się jednak także głosy krytyki ze strony prawicy. Dariusz Matecki, poseł PiS, ustawę określił wprowadzaniem cenzury do Internetu.

Dr Aleksandra Kusztal, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach przybliża, iż państwa członkowskie UE są zobowiązane do walki z nielegalnymi treściami w Internecie, jednak nie jest im narzucona konkretna forma realizacji dyrektywy.

– Nie mówimy tu o cenzurze, a więc eliminowaniu treści kontrowersyjnych czy problematycznych, ale o treściach, które wyczerpują znamiona przestępstwa. Co więcej, w ustawie pojawiło się kryterium zabezpieczające, które mówi o tym, iż nie mogą być usuwane treści ograniczające debatę publiczną bądź zaburzające proces wyborczy. To ważne kryterium stanowiące pewnego rodzaju zabezpieczenie. Obawa, iż będą usuwane z jednej strony treści skrajnie konserwatywne, bądź skrajnie liberalne, jest nieuzasadniona – ocenia.

Ekspertka zauważa, iż pewną słabością projektu ustawy jest to, iż decyzja o usunięciu treści w Internecie będzie decyzją administracyjną, a nie sądową oraz to, iż nie uwzględniono procedury odwoławczej.

Zdaniem doktor Magdaleny Piłat-Borcuch, socjologa ocena ustawy jest poniekąd dyskusją nad granicami wolności słowa względem bezpieczeństwa w sieci.

– Ten projekt odpowiada na realne zagrożenia, które generuje Internet. Mam tu na myśli takie patologiczne zjawiska jak cyberprzemoc, pornografia dziecięca czy nawoływanie do nienawiści i oszustwa. W tym kontekście państwo realizuje swoją funkcję ochronną, tym bardziej, iż najczęściej ofiarami takich przestępstw padają najbardziej wrażliwe kategorie społeczne, a więc dzieci i osoby starsze – ocenia.

Socjolog zauważa, iż projekt niesie za sobą też pewne ryzyko, ponieważ jako narzędzie do walki z nielegalnymi treściami może stać się elementem kontroli narracji w przestrzeni publicznej.

– Granica między cenzurą a bezpieczeństwem po prostu bywa płynna – mówi.

Jak informuje Polska Agencja Prasowa zmiany są podyktowane dostosowaniem polskiego prawa do przepisów unijnych. Do tej pory to same platformy społecznościowe decydowały, co według nich jest legalne, a co nie. Projekt z kolei uprawnia osoby fizyczne i m.in. prokuraturę, policję, Krajową Administrację Skarbową i Straż Graniczną do złożenia wniosku o wydanie nakazu zablokowania nielegalnej treści. Procedurze tej mogą podlegać treści dotyczące 27 czynów zabronionych kodeksem karnym, zawierające m.in.: groźby karalne, namowę do popełnienia samobójstwa, pochwalanie zachowań o charakterze pedofilskim, propagowanie ideologii totalitarnych, a także nawoływanie do nienawiści i znieważanie na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych. Procedurze będą też podlegać treści stanowiące oszustwa komputerowe.

Nakaz usuwania danej treści będzie wydawał prezes UKE oraz w przypadku platform wideo KRRiT. Autor spornej treści będzie miał dwa dni na przedstawienie swojego stanowiska od otrzymania stosownego zawiadomienia od usługodawcy internetowego. Od decyzji nie będzie przysługiwać odwołanie, ale autor treści będzie mógł wnieść sprzeciw do sądu powszechnego. W sytuacjach, gdy platforma internetowa błędnie usunie treści, które uzna za nielegalne, prezes UKE lub przewodniczący KRRiT będą mogli wydać nakaz ich przywrócenia.


Idź do oryginalnego materiału