Czym dla Polski jest Kongres 60 Milionów? O Polonii, filantropii i soft power

instytutsprawobywatelskich.pl 2 dni temu

Ze Zbigniewem Klonowskim rozmawiamy o działaniach Kongresu 60 Milionów, znaczeniu soft power w polityce międzynarodowej, a także perspektywach rozwoju filantropii w Polsce.

(Wywiad jest zredagowaną i uzupełnioną wersją podcastu Czy masz świadomość? pt. Kongres 60 Milionów – Polonia, geopolityka i soft power).

Zbigniew Klonowski

Współtwórca i prezes zarządu grupy kapitałowej TRIAS SA, która funkcjonuje na polskim rynku od 25 lat, a od kilku lat z sukcesem prowadzi ekspansje na rynkach europejskich i amerykańskim. W skład grupy wchodzą między innymi TRIAS AVI, VES, TRIAS International, DIGISERVICE i CWK Operator. Od 2014 roku przewodniczący Rady Nadzorczej Virtual Power Plant Sp. z o.o., a od 2017 rok – współtwórca i przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Kongresu 60 Milionów, Globalnego Zjazdu Polonii, którego misją jest integracja polskich środowisk biznesowych zogniskowanych w kraju oraz poza jego granicami. Członek Rady Fundacji W4UA. Wiceprezes Zarządu Polskiego Stowarzyszenia Rozwoju Infrastruktury Sportu i Rekreacji oraz członek Rady Fundacji Przyjaciół Planetarium i Muzeum Mikołaja Kopernika. Absolwent Wydziału Handlu Zagranicznego Uniwersytetu Gdańskiego oraz studiów podyplomowych MBA na GFKM i University of Strathclyde w Glasgow.

Rafał Górski: Czy zgadza się Pan z tezą, iż bez soft power, zwanej dyplomacją publiczną lub obywatelską, nie można prowadzić skutecznej polityki międzynarodowej w XXI w? Czy miękka siła jest bardzo ważnym uzupełnieniem siły militarnej i ekonomicznej Polski? Czy Kongres 60 Milionów jest miękką siłą polskiego państwa?

Zbigniew Klonowski: Odpowiadając na pierwsze pytanie, na pewno jest to trudne. Natomiast odwróciłbym perspektywę i zwrócił uwagę, iż dzięki soft power jesteśmy w stanie dużo łatwiej realizować swoje cele. Analogicznie, łatwiej nam wykonać zadania, do których wcześniej jesteśmy przygotowani.

Czy Kongres 60 Milionów wpisuje się w soft power? Zdecydowanie tak, mimo iż jego główne tezy mówią o budowaniu relacji między 60-milionową diasporą Polaków na świecie, to jednym z głównych tematów przewijających się od siedmiu lat podczas spotkań jest promocja Polski, budowanie silnej pozycji kraju i ugruntowywanie jego dobrego imienia. Naszym celem jest również uświadamianie zagranicznych partnerów na temat tego, jak Polska wygląda dzisiaj, kim jesteśmy jako Polacy i co osiągnęliśmy.

Mimo, iż Kongres koncentruje się na gospodarce, to zdecydowanie wpisuje się w soft power.

W jego poprzednich edycjach nie brakowało takich tematów jak media polonijne, promocja Polski z wykorzystaniem możliwości dotarcia do obywateli innych państw czy do władz innych państw poprzez Polaków zamieszkałych za granicą.

Jako Polonia w Stanach Zjednoczonych do niedawna utrzymywaliśmy dużo lepszą pozycję, ale przez ostatnie dwie dekady zaniedbaliśmy te działania. Sytuacja związana z wojną w Ukrainie spowodowała, iż Polska stała się rozpoznawalna wśród państw zaangażowanych w ten konflikt, które wyrażają duży szacunek dla tego, co Polacy zrobili dla Ukrainy. Z perspektywy polityki nie powinniśmy unikać możliwości wykorzystania tego, ponieważ silna Polska jest w stanie lepiej pomagać i budować swoją pozycję na świecie.

Kongres 60 Milionów to nowatorska inicjatywa, która zupełnie nie przypomina dotychczasowych działań podejmowanych w zakresie sieciowania Polonii i organizacji polonijnych. Nie jest to kolejna próba powołania organizacji związkowej czy też tworzenia następnego konwentu, który zrzeszając niewielki procent środowisk polonijnych walczy o prawo do reprezentowania całości przede wszystkim na arenie politycznej. Czy jesteśmy świadkami rewolucji w podejściu do tematyki polonijnej i to od razu w skali globalnej?

Kongres powstał w wyniku dyskusji Polaków zamieszkałych w kraju i Polonii amerykańskiej, poczynając od trójki współzałożycieli, poprzez osoby, które po kolei dołączały do tego grona.

Głównym motorem napędowym jego organizacji była potrzeba stworzenia platformy z innowacyjnym podejściem do mówienia o Polsce.

Nie uzurpowałbym prawa do przywództwa w tym temacie właśnie dlatego, iż Kongres jest inkluzywną platformą, która nie zamierza realizować żadnych celów konkurencyjnych dla organizacji, które istnieją.

Z obserwacji relacji na linii Polska – Stany Zjednoczone wynika, iż największa Polonia, która jest właśnie w USA, ma zarazem najbardziej utrudniony dostęp do Polski, chociażby ze względu na różnicę czasu. 90% Polonii amerykańskiej, deklarującej polskość w sercu, nie mówi już w języku polskim. To pierwszy z elementów, który zauważyliśmy i wówczas ustaliliśmy, iż Kongres musi odbywać się w języku angielskim.

Wiele wydarzeń organizujemy dla Polonii w celu podtrzymywania tradycji, ale istotna dla nas jest również nowoczesność i jakość, dlatego staramy się realizować kongresy w prestiżowych miejscach i na wysokim poziomie. O sukcesie Kongresu świadczy także rosnąca z roku na rok liczba uczestników.

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

Wzmocnij kampanie obywatelskie Instytutu Spraw Obywatelskich

Przekaż swój 1,5% podatku:

Wpisz nr KRS 0000191928

lub skorzystaj z naszego darmowego programu do rozliczeń PIT.

Jak Pan ocenia aktywność organizacji pozarządowych w działaniach polonijnych? Czy Polonia opiera się silnie na tzw. trzecim sektorze, wykorzystując możliwości, jakie tego typu organizacje posiadają w zakresie działania na rzecz poprawy sytuacji środowisk polonijnych w kraju zamieszkania, czy też w kontekście rozwoju współpracy z Polską? Czy spotyka Pan w swojej działalności interesujące programy i projekty, które przedstawiciele Polonii realizują dzięki NGO’s, np. na obszarze kultury, pomocy społecznej, rozwoju przedsiębiorczości, współpracy międzynarodowej?

Takich organizacji pozarządowych jest bardzo dużo. Funkcjonują w Miami, w Nowym Jorku, w Chicago, w Los Angeles, gdzie zajmują się promocją polskiej kultury i historii. Robią dużo dobrego.

Tworząc Kongres, chcemy dążyć do tego, żeby organizacje pozarządowe również miały tam miejsce do spotkań.

Uważam, iż nie wykorzystujemy maksymalnie możliwości tych organizacji ze względu na to, iż jako państwo brakuje nam spójnej polityki będącej wyznacznikiem dla wszystkich, działających na styku Polska-Polonia – dla przedsiębiorców, NGO’sów, artystów, sportowców. Brakuje kierunku rozwoju, któremu moglibyśmy podporządkować nasze działania i maksymalizować efekty, budując soft power w bardziej przemyślany sposób. Te organizacje i Polonia od wielu lat oczekują, iż Rząd Polski zakomunikuje im jaka jest nasza strategia i rola Polonii i co mogą zrobić dla swojego kraju.

Czy polskie organizacje pozarządowe również biorą udział w działaniach Kongresu 60 Milionów? Czy Państwo jako założyciele tej międzynarodowej platformy przewidzieli w jej obrębie także miejsce dla polskich stowarzyszeń i fundacji? o ile tak to jaką rolę pełnią organizacje społeczne w Państwa działaniach?

Kongres to dwa dni spotkań, więc nie wszystkie tematy warte poruszenia udaje się w ciągu tak krótkiego czasu omówić. Z największymi NGO’sami jak Fundacja Kościuszkowska, Copernicus czy Instytut Polski w Miami podjęliśmy rozmowy w kilku aspektach. Pierwsze to działanie, czyli jak możemy się wspierać nawzajem i wymieniać dobrymi praktykami. Na mnie ogromne wrażenie zrobiło to, iż polskie organizacje pozarządowe czerpią wiedzę z doświadczeń amerykańskich. Jako przykład podam fundacje polonijne, które jako amerykańskie podmioty prawne poddają się corocznemu audytowi i pokazują, jaki procent środków trafia bezpośrednio do tych, którym pomagają.

Każdy darczyńca może zobaczyć, iż ze stu przekazanych organizacji dolarów czy złotówek, dziewięćdziesiąt trafiło bezpośrednio na cel, który wskazał darczyńca.

Kolejny aspekt to budowanie naszej świadomości jako donatorów. Donacja to jeden z istotnych elementów wsparcia, który polega na dobrowolnym przekazywaniu przez obywateli środków na sport, rozwój kultury, promocję w celu kształtowania pozycji naszego kraju i polepszania dobrostanu obywateli. W Stanach Zjednoczonych jest ona dużo bardziej rozpowszechniona niż w Polsce. Jest to jeden z elementów, który moglibyśmy zaczerpnąć i stosować, a działanie donacji widać chociażby na przykładzie diaspory żydowskiej, która często jest postrzegana jako jedna z najsilniejszych na świecie.

Instytut Spraw Obywatelskich realizuje w tej chwili projekt z zakresu budowania kapitału żelaznego. Idea kapitałów żelaznych rozumiana jest jako stabilne źródło finansowania, niezależne od funduszy państwowych i dotacji europejskich, które wspierają jedynie wybrane działania. Wiemy, iż organizacje polonijne często są również uzależnione od finansowych środków pozyskiwanych z dotacji zarówno w Polsce (a tych dla Polonii jest niestety niewiele), jak też od dofinansowania z funduszy publicznych w kraju zamieszkania (co z kolei może ograniczać niezależność). Czy Pana zdaniem kapitały żelazne stanowią realną szansę „usamodzielnienia” organizacji pozarządowych działających w Polsce i poza jej granicami?

To nie jest kwestia realnego uniezależnienia, ponieważ większość tych organizacji ma jednak programy pomocowe i promocyjne dofinansowywane ze środków publicznych.

Każde działanie wymaga nakładów pracy, czasu, finansów, żeby mogło być skuteczne.

Jeżeli chcemy ufundować stypendium, w którym milion dolarów rocznie będzie przeznaczone na szkolenie młodzieży czy wsparcie edukacji, to w Polsce nasze podejście skupione jest na zdobyciu tego miliona z grantów, a potem – jak to mówią – „będziemy się martwić”.

W Stanach Zjednoczonych podejście instytucji, które mają już kapitał żelazny, skupia się na powiększeniu go o piętnaście milionów, tak by zysk wynosił około miliona dolarów rocznie. Wówczas dany program ma szansę trwać w długim okresie, finansując się jedynie z tych środków. Jest to przykład niezależności, ponieważ jako organizacja nie jesteśmy zmuszeni do ulegania naciskom związanym ze zmianą władzy czy koniunktury, a długoterminowe cele organizacji mogą być realizowane poprzez zbudowany kapitał żelazny.

Jestem zwolennikiem tego podejścia i edukacji naszych polskich organizacji, które go jeszcze nie stosują. Trzeba o tym bardzo poważnie myśleć, bo to daje duży komfort pracy. Żeby się nie okazało, iż włożyliśmy dużo pracy w zdobycie grantów, rozwinęliśmy jakieś działanie, ale musimy ich zaprzestać, bo w kolejnym roku brakuje środków.

Z czego według Pana wynika to, iż w Stanach Zjednoczonych filantropia jest tak rozwinięta, a w Polsce dopiero raczkuje?

Od 1989 roku Polacy wykonali ogromny skok gospodarczy, co jest zauważalne wśród amerykańskich inwestorów, którzy postrzegają nas jako jeden z najbardziej pracowitych narodów.

Różnica polega na tym, iż w Polsce dopiero pierwsze czy drugie pokolenie zaczyna budować kapitał rodzinny, który w Stanach Zjednoczonych funkcjonuje od kilku pokoleń w dużej grupie rodzin.

W kraju, w którym prowadzenie biznesu jest tradycją rozwijaną przez pokolenia łatwiej jest myśleć o filantropii niż w państwie, w którym dopiero zaczęliśmy budować potencjał gospodarczy i musimy się tego nauczyć. Dlatego w Polsce warto propagować filantropię, ponieważ bez dobrych przykładów trudno będzie ją upowszechnić.

W trakcie jednego z paneli dyskusyjnych w Stanach Zjednoczonych na temat biznesów rodzinnych jeden z panów w podeszłym wieku wspomniał, iż w jego konstytucji rodzinnej zapisano, by w ramach fundacji przeznaczać sto milionów dolarów rocznie na określone cele. Biznesem zajmują się jego kuzyni i menadżerowie, natomiast on ma za zadanie znaleźć możliwości realizacji wspomnianych celów.

Oprócz filantropów, w Stanach Zjednoczonych istotną rolę pełnią wspomniani donatorzy, którzy wpłacają 10, 20 czy 100 dolarów na daną fundację czy inicjatywę i włączają się w filantropię. W Polsce zbieranie środków na pomoc przez podmioty biznesowe jest coraz bardziej popularne. Przypomnijmy, iż Wielka Aukcja Charytatywna Top Charity 2024 była numerem 1 w Europie. Omenaa Mensah i Rafał Brzoska zebrali od biznesu rekordowe 46 mln zł na cele charytatywne. Po prostu jesteśmy na wcześniejszym etapie rozwoju biznesu, który potęguje majątek i to przerodzi się również w stałą filantropię.

Zapraszamy na staże, praktyki i wolontariat!

Dołącz do nas!

Jakie zadania stawia sobie Kongres 60 Milionów na najbliższe lata? Czy macie konkretne cele i priorytety, które zamierzacie zrealizować, powiedzmy do 2030 roku? Czy możemy liczyć na to, iż Polonia z roku na rok będzie się stawała coraz bardziej widoczna na świecie?

Nad tym głównie pracujemy. Mam nadzieje, iż kolejne edycje Kongresu będą przez cały czas budowały siłę Polonii, ponieważ jako organizator widzę, jakie efekty, relacje i działania powstają po takich spotkaniach. Naszą główną myślą przewodnią, bez konkretnego celu do zrealizowania w 2030 roku, jest, abyśmy przez cały czas pozostawali na tyle innowacyjni, czujni i wrażliwi na zmieniające się otoczenie i potrafili tak dostosowywać formułę Kongresu, aby wzbudzała zainteresowanie wśród osób, które widzą wspólne przedsięwzięcia i potem je realizują.

Jakiego ważnego pytania, związanego z Kongresem 60 Milionów, nikt Panu do tej pory nie zadał i jaka byłaby na nie odpowiedź?

Jedno z pytań niezadawanych publicznie, które po części było komentarzem, a po części pytaniem, szczególnie zapadło mi w pamięć. To było przed Kongresem w Buffalo.

Jedna z osób bardzo zaangażowanych w sprawy polonijne w trakcie przyjęcia podeszła do mnie z pytaniem w stylu: Ile jeszcze wytrzymacie? I stwierdziła, iż życzy nam jak najlepiej, ale realia są takie, iż tego typu przedsięwzięcia mają powodzenie przez maksymalnie trzy edycje, a potem upadają. Po pięciu latach w Miami, ta sama osoba powiedziała: „Gratuluję, jesteście długodystansowcami” i przyznała, iż dawno nie widziała wydarzenia polonijnego, które by utrzymywało taki poziom i rozwijało się w tak długim okresie. A mówimy zaledwie o pięciu latach. Teraz to już siedem lat i osoby uczestniczące w kolejnej edycji 2025 w Miami mówiły, to był najlepszy Kongres i chcemy aby kolejne były lepsze od poprzednich.

Dziękuję za rozmowę.

Idź do oryginalnego materiału