Donald Trump przerwał milczenie w sprawie pomocy Polsce. Po serii rosyjskich prowokacji nad Bałtykiem amerykański prezydent jasno odpowiedział na pytanie dziennikarzy: czy pomógłby Polsce w razie eskalacji?

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce
„Zrobiłbym to” – padła krótka, ale jednoznaczna odpowiedź. Wcześniejsze słowa o „wsparciu po wojnie” wywołały w Polsce niepokój, ale teraz Trump wyjaśnił nieporozumienie.
W tle narastające napięcia – rosyjskie myśliwce nad Estonią, przechwycenia nad Bałtykiem i pytania o gotowość NATO do obrony wschodnich granic. Odpowiedź Trumpa może uspokajać, ale eksperci ostrzegają, iż prawdziwy test nastąpi w momencie rzeczywistej próby sił.
Trump kończy spekulacje jednym zdaniem
Prezydent Stanów Zjednoczonych odpowiedział przed Białym Domem na pytanie dziennikarzy w niedzielę 21 września. Gdy zapytano go wprost, czy w razie eskalacji ze strony Rosji pomógłby Polsce i państwom bałtyckim, Trump odparł krótko: „Zrobiłbym to”.
Słowa padły na trawniku przed Białym Domem, gdy Trump rozmawiał z dziennikarzami przed wylotem do Arizony na uroczystości pogrzebowe Charliego Kirka, zastrzelonego 10 września konserwatywnego komentatora. Poproszony o komentarz do piątkowego naruszenia estońskiej przestrzeni powietrznej przez Rosję, Trump stwierdził: „Nie podoba nam się to”.
Deklaracja amerykańskiego prezydenta przychodzi w momencie, gdy napięcia nad Bałtykiem osiągają najwyższy poziom od miesięcy. W piątek trzy rosyjskie myśliwce MiG-31 naruszyły przestrzeń powietrzną Estonii, pozostając nad terytorium NATO przez 12 minut.
Kontrowersje wokół „pomocy po wojnie” wyjaśnione
Kilka dni wcześniej Trump wywołał niepokój w Polsce, mówiąc w wywiadzie dla Fox News o wsparciu „po zakończeniu wojny”. Słowa te zostały błędnie zinterpretowane jako odnoszące się do Polski, podczas gdy prezydent odpowiadał na pytanie dotyczące Ukrainy.
Marcin Przydacz, szef Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta, ocenił w Polsat News, iż doszło do nieporozumienia. „Myślę, iż doszło do lapsusa, pewnej pomyłki. Pytanie dotyczyło Polski, ale zakończyło się wątkiem ukraińskim” – tłumaczył Przydacz.
Prawdziwy kontekst wypowiedzi Trumpa był inny. Prezydent USA wyjaśnił: „Wspieramy Polskę wywiadowczo, ale kiedy mówiłem o pomocy lotniczej, to chodziło mi o to, iż po wojnie” – przekazał Donald Trump w programie „The Story with Martha MacCallum” w Fox News.
Seria rosyjskich prowokacji nad Bałtykiem
Najnowsza deklaracja Trumpa przychodzi po eskalacji rosyjskich prowokacji w regionie. W piątek 19 września trzy rosyjskie myśliwce MiG-31 naruszyły przestrzeń powietrzną Estonii w rejonie wyspy Vaindloo, pozostając tam przez około 12 minut.
Estoński minister spraw zagranicznych Margus Tsahkna określił ten incydent jako „bezprecedensowy i niezwykle brutalny”. To było czwarte naruszenie estońskiej przestrzeni powietrznej przez Rosję w tym roku, ale najpoważniejsze ze względu na czas trwania i użycie myśliwców bojowych.
W weekend niemieckie myśliwce Eurofighter przechwyciły rosyjski samolot rozpoznawczy Ił-20M nad Morzem Bałtyckim, jak podał „Bild”. Maszyna leciała bez planu lotu i kontaktu radiowego, co wywołało alarm w bazie Rostock-Laage.
Estonia uruchamia artykuł 4 NATO
W odpowiedzi na rosyjskie prowokacje Estonia podjęła bezprecedensową decyzję. Premier Kristen Michal ogłosił, iż jego rząd zwraca się do NATO o konsultacje w ramach artykułu 4 Traktatu Północnoatlantyckiego.
Rzeczniczka NATO Allison Hart potwierdziła skuteczną reakcję Sojuszu. „NATO zareagowało natychmiast i przechwyciło rosyjskie samoloty. To kolejny przykład nieodpowiedzialnego zachowania Rosji oraz zdolności NATO do reakcji” – przekazała w komunikacie.
Szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas ostrzegła, iż „Putin sprawdza determinację Zachodu”. „To już trzecie takie naruszenie przestrzeni powietrznej Unii Europejskiej w ciągu ostatnich dni, co jeszcze bardziej podnosi napięcie w regionie” – zaznaczyła, odnosząc się do wtargnięcia dronów do Polski i Rumunii.
Rosyjskie prowokacje jako test determinacji
Seria incydentów nad Bałtykiem to nie przypadek, ale systematyczne testowanie reakcji NATO. Generał David Deptula ocenił w programie „Dzień na świecie”, iż Putin sprawdza, jak daleko może się posunąć.
„Putin planuje, ale nie wydaje mi się żeby był na to gotowy. On naciska, wywiera presję, żeby zobaczyć, jak daleko można się posunąć. On rozumie tylko język siły, więc NATO musi wyznaczyć linie” – powiedział amerykański generał.
Rosyjskie działania mają charakter eskalacyjny – od naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez drony 10 września, przez prowokacje nad Rumunią, aż po bezpośrednie wtargnięcie myśliwców nad Estonię. Każdy kolejny incydent sprawdza granice tolerancji Zachodu.
Mechanizm obrony NATO w praktyce
Incydenty pokazują, jak w praktyce działa system kolektywnej obrony NATO. W przypadku naruszenia estońskiej przestrzeni powietrznej natychmiast zareagowały włoskie F-35 stacjonujące w ramach misji Baltic Air Policing.
Podobnie podczas ataku dronów na Polskę 10 września w akcji uczestniczyły polskie F-16, holenderskie F-35 i sojusznicze samoloty wsparcia. To pierwszy przypadek w historii NATO, gdy doszło do rzeczywistej walki powietrznej nad terytorium członka Sojuszu.
Amerykańska gwarancja oznacza, iż w przypadku poważniejszej eskalacji Polska może liczyć na pełne wsparcie wojsk amerykańskich. To nie tylko symboliczne wsparcie, ale realne zaangażowanie najpotężniejszej armii świata.
Niemcy i Francja także deklarują wsparcie
Reakcja na rosyjskie prowokacje nie ogranicza się do Stanów Zjednoczonych. Szef niemieckiego MSZ Johann Wadephul zapewnił o „pełnej solidarności ze strony Niemiec” i podkreślił, iż NATO jest „zawsze gotowe do obrony”.
Francuska reakcja była równie jednoznaczna. Prezydent Emmanuel Macron nazwał wtargnięcie rosyjskich dronów w polską przestrzeń powietrzną „nieakceptowalnym”, a kanclerz Niemiec Friedrich Merz potępił „agresywne działanie Rosji w najostrzejszych słowach„.
Szef polskiego MSZ Radosław Sikorski podsumował sytuację: „W zeszłym tygodniu Polska, dziś Estonia. Rosja znów pokazuje, iż nie jest zainteresowana pokojem. Polska deklaruje solidarność z Estonią”.
Deklaracja Trumpa ma fundamentalne znaczenie dla bezpieczeństwa Polski. Po niepewności wywołanej wcześniejszymi wypowiedziami, jasne potwierdzenie amerykańskiego wsparcia stabilizuje sytuację geopolityczną w regionie.
Dla zwykłych Polaków oznacza to przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa. Amerykańska gwarancja nie jest tylko polityczną deklaracją – to konkretne zobowiązanie największej potęgi militarnej świata do obrony Polski w przypadku agresji.
Praktyczne konsekwencje obejmują także kontynuację amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce. Stacjonują tu tysiące żołnierzy amerykańskich, systemy obrony przeciwrakietowej Patriot i rotacyjne jednostki sojusznicze. Deklaracja Trumpa gwarantuje utrzymanie tego wsparcia.