Na Ukrainie są silne podziały polityczne i to mogło mieć wpływ na dyplomatyczny zgrzyt na linii Kijów-Warszawa – uważa Gość Radia Lublin dr Jakub Olchowski, z Katedry Bezpieczeństwa Międzynarodowego UMCS i Instytutu Europy Środkowej w Lublinie.
Poszło o wypowiedź szefa prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcina Przydacza, który w telewizyjnym wywiadzie mówił o obronie interesów polskiego rolnika w kontekście zakazu importu ukraińskiego zboża do Polski. – Ukraina otrzymała bardzo dużo wsparcia od Polski, warto by było, żeby zaczęła doceniać, jaką rolę przez ostatnie miesiące, lata dla Ukrainy pełniła Polska – powiedział Przydacz.
Zdaniem Olchowskiego, choć te słowa nie powinny paść publicznie, to nie do końca obciążałby ministra Przydacza odpowiedzialnością. – To prezydent Zełenski publicznie powiedział, iż należałoby jednak te emocje ostudzić. To nie jest przypadek, to nie jest zgrzyt między Warszawą a Kijowem. Niestety Ukraińcy są bardzo mocno podzieleni politycznie i mimo tego, iż trwa wojna, owszem przez pierwsze miesiące była solidarność, jedność wokół prezydenta, jednak oni teraz znowu sobie skaczą do gardeł. Ta scena polityczna jest mocno spolaryzowana jak widać.
Wczoraj (01.08), ukraińskie MSZ zaprosiło do siebie ambasadora Polski w Kijowie Bartosza Cichockiego. Wieczorem, polski MSZ poinformował o zaproszeniu na dzisiaj (02.08) ambasadora Ukrainy w Polsce Wasyla Zwarycza. Jednak w związku z jego nieobecnością w W-wie, do MSZ przyjdzie dziś jego zastępca.
RMaJ / opr. AKos
Fot. RL