Dramatyczne spotkanie Putin-Trump w cieniu wojny. Co wiadomo do tej pory?

warszawawpigulce.pl 11 godzin temu

Historyczne spotkanie między Donaldem Trumpem a Władimirem Putinem na alaskańskiej bazie wojskowej zakończyło się spektakularną porażką dyplomatyczną zamaskowaną pozorami sukcesu, gdy obaj przywódcy po niemal trzech godzinach intensywnych rozmów wyszli przed media, aby ogłosić postęp w negocjacjach, ale natychmiast uciekli ze sceny bez udzielenia odpowiedzi na jakiekolwiek pytania dziennikarzy, pozostawiając świat w kompletnej niepewności co do rzeczywistych rezultatów najbardziej oczekiwanego szczytu dyplomatycznego ostatnich lat. Ta zagadkowa konferencja prasowa, podczas której ani Trump ani Putin nie byli w stanie przedstawić żadnych konkretnych ustaleń czy porozumień, może oznaczać, iż przepaść między amerykańskimi a rosyjskimi stanowiskami okazała się zbyt głęboka do zasypania podczas jednego spotkania, mimo całej pompy oraz protokołu, którymi otoczono to wydarzenie.

Fot. Warszawa w Pigułce

Cała maskarada alaskańskiego szczytu, z myśliwcami patrolującymi niebo nad Anchorage, czerwonym dywanem rozłożonym na lodowatej płycie lotniska oraz napisem Pursuing Peace dumnie wyeksponowanym na ścianie sali konferencyjnej, miała stworzyć atmosferę historycznego przełomu w relacjach amerykańsko-rosyjskich, jednak rzeczywistość okazała się znacznie bardziej prozaiczną od spektakularnej scenografii przygotowanej przez organizatorów wydarzenia. Trump, który jeszcze przed spotkaniem zapowiadał, iż opuści rozmowy, jeżeli nie będzie zadowolony z propozycji Putina oraz iż grozi Moskwie poważnymi konsekwencjami w przypadku braku postępów w sprawie zakończenia wojny ukraińskiej, ostatecznie zmuszony był do przyznania, iż żaden konkretny deal nie został zawarty.

Najważniejszym celem, jaki Trump postawił sobie przed rozpoczęciem negocjacji, było osiągnięcie zawieszenia broni w konflikcie ukraińskim jeszcze przed zakończeniem szczytu, jednak ten ambitny plan okazał się całkowicie nierealistyczny wobec skomplikowanej natury konfliktu oraz wobec fundamentalnych różnic w podejściu obu stron do warunków ewentualnego pokoju. Podczas gdy Trump oraz Putin pozowali do zdjęć na alaskańskiej bazie, rosyjskie drony kontynuowały bombardowanie ukraińskich miast, w tym ataki na centralny rynek w Sumach, co stanowiło brutalną demonstrację tego, iż Kreml nie ma zamiaru rezygnować ze swojej agresywnej polityki choćby w momencie, gdy rosyjski przywódca oficjalnie negocjuje pokój na amerykańskiej ziemi.

Te równoczesne ataki rosyjskich sił zbrojnych na ukraińskie cele cywilne podczas trwania pokojowych negocjacji między Trumpem a Putinem ujawniają cyniczną naturę rosyjskiego podejścia do dyplomacji, gdzie rozmowy o pokoju służą przede wszystkim jako przykrywka dla kontynuowania działań militarnych oraz jako sposób na kupowanie czasu potrzebnego do przegrupowania sił zbrojnych. Fakt, iż Putin był w stanie jednocześnie uśmiechać się do kamer na Alasce oraz nakazywać ataki na ukraińskich cywilów pokazuje jego zimnokrwiste podejście do ludzkiego życia oraz jego umiejętność oddzielania działań propagandowych od rzeczywistej polityki militarnej.

Mglistość wypowiedzi obu przywódców podczas konferencji prasowej, podczas której Trump mówił o wielu punktach, co do których panuje zgodność, ale nie był w stanie wymienić żadnego konkretnego przykładu takiej zgodności, może świadczyć o tym, iż rozmowy nie przyniosły żadnych rzeczywistych ustaleń, a jedynie pozwoliły stronom na lepsze poznanie swoich stanowisk oraz na zidentyfikowanie obszarów, gdzie kompromis może być możliwy w przyszłości. Trumpowska deklaracja, iż są jeszcze kilka kwestii do rozstrzygnięcia, z których jedna jest szczególnie istotna, może odnosić się do fundamentalnego problemu integralności terytorialnej Ukrainy oraz do rosyjskich żądań zachowania kontroli nad okupowanymi obszarami.

Szczególnie niepokojące są sygnały płynące z wypowiedzi Trumpa dla Fox News bezpośrednio po szczycie, gdzie amerykański prezydent sugerował, iż negocjował kwestie ustępstw terytorialnych dających Rosji ziemie, których wcześniej nie kontrolowała, oraz potencjalnych amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. Te wskazówki mogą oznaczać, iż Trump rzeczywiście rozważa rozwiązanie konfliktu poprzez rewarding rosyjskiej agresji części ukraińskiego terytorium w zamian za gwarancje, iż Rosja nie będzie atakować pozostałej części Ukrainy, co stanowiłoby precedens międzynarodowo-prawny o katastrofalnych konsekwencjach dla przyszłego bezpieczeństwa mniejszych państw.

Najbardziej dramatycznym sygnałem płynącym z alaskańskiego szczytu jest trumpowska sugestia, iż teraz to Ukraina musi make a deal, co może oznaczać przerzucenie presji z Rosji jako agresora na Ukrainę jako ofiarę agresji, która ma się zgodzić na warunki narzucone przez mocarstwa. Ta zmiana w amerykańskiej retoryce może sygnalizować fundamentalną ewolucję w podejściu Waszyngtonu do konfliktu, gdzie priorytetem staje się szybkie zakończenie wojny za wszelką cenę, choćby kosztem sprawiedliwości oraz ukraińskiej suwerenności.

Prezydent Wołodymyr Zełenski, obserwujący rozwój sytuacji z Kijowa, prawdopodobnie odbiera te sygnały jako ostrzeżenie, iż Stany Zjednoczone mogą wycofać swoje wsparcie dla Ukrainy, jeżeli ukraińskie władze nie wyrażą zgody na warunki, które mogą zostać wypracowane między Trumpem a Putinem bez ukraińskiego udziału. Ta perspektywa pozostawienia Ukrainy sam na sam z rosyjską agresją w przypadku odrzucenia narzuconego porozumienia może zmuszać Kijów do rozważenia ustępstw, które w normalnych warunkach byłyby całkowicie nie do zaakceptowania.

Teatralność całego wydarzenia na Alasce, z jego pompatyczną scenografią oraz medialnym nagłośnieniem, może służyć obu przywódcom jako forma face-saving exercise, pozwalająca im na przedstawienie swoim krajowym odbiorcom wrażenia, iż prowadzą skuteczną dyplomację międzynarodową oraz iż są w stanie wpływać na rozwój globalnych wydarzeń. Trump może wykorzystać obrazy z alaskańskiego szczytu jako dowód na to, iż wypełnia swoje kampanijne obietnice dotyczące zakończenia wojny ukraińskiej, podczas gdy Putin może prezentować swój udział w spotkaniu jako sukces w przełamywaniu międzynarodowej izolacji Rosji.

Jednak rzeczywistość braku konkretnych ustaleń oraz konieczność ucieczki ze sceny bez odpowiadania na pytania dziennikarzy pokazuje, iż obaj przywódcy zdają sobie sprawę z tego, iż ich spotkanie nie przyniosło żadnych rzeczywistych rezultatów oraz iż próba przedstawienia go jako sukcesu może być trudna do utrzymania w dłuższej perspektywie. Dziennikarze, którzy zostali pozbawieni możliwości zadawania pytań, prawdopodobnie będą intensywnie analizować każde słowo wypowiedziane podczas konferencji prasowej w poszukiwaniu wskazówek dotyczących rzeczywistego przebiegu negocjacji.

Międzynarodowa społeczność, która obserwowała alaskański szczyt z mieszaniną nadziei oraz sceptycyzmu, prawdopodobnie odbierze jego niejasne rezultaty jako potwierdzenie obaw, iż żaden z przywódców nie był rzeczywiście gotowy do poczynienia istotnych ustępstw koniecznych dla osiągnięcia trwałego pokoju. Europejscy sojusznicy Stanów Zjednoczonych mogą czuć ulgę z powodu braku konkretnych ustaleń, które mogłyby zostać poczynione ich kosztem, ale jednocześnie mogą być zaniepokojeni sygnałami o ewentualnych ustępstwach terytorialnych na rzecz Rosji.

Ukraińska opinia publiczna oraz władze w Kijowie prawdopodobnie będą analizować każdy sygnał płynący z Alaski w poszukiwaniu oznak tego, czy ich amerykańscy sojusznicy są gotowi do obrony ukraińskich interesów, czy też skłaniają się ku rozwiązaniom kompromisowym, które mogłyby oznaczać częściową kapitulację wobec rosyjskich żądań. Trumpowska sugestia, iż Ukraina musi zgodzić się na deal, może być interpretowana jako ostrzeżenie, iż amerykańskie wsparcie nie jest bezwarunkowe oraz iż ma swoje limity czasowe oraz polityczne.

Praktyczne implikacje alaskańskiego szczytu mogą ujawnić się w najbliższych dniach oraz tygodniach, gdy obie strony będą próbować budować na ewentualnych ustach poczynionych podczas spotkania oraz gdy staną się jasne rzeczywiste intencje obu przywódców co do dalszych kroków w procesie pokojowym. jeżeli rozmowy rzeczywiście przyniosły jakieś konkretne ustalenia, które nie zostały ujawnione podczas konferencji prasowej, ich implementacja będzie wymagać dalszych negocjacji oraz koordynacji między wieloma instytucjami oraz krajami.

Alternatywnie, jeżeli alaskański szczyt był rzeczywiście jedynie spektakularną inscenizacją bez rzeczywistej treści merytorycznej, to jego porażka może prowadzić do dalszej eskalacji konfliktu ukraińskiego oraz do pogorszenia relacji między supermocarstwami, co mogłoby mieć katastrofalne konsekwencje dla globalnego bezpieczeństwa. Historia pokazuje, iż nieudane próby dyplomatyczne często prowadzą do militarnej eskalacji, gdy strony tracą nadzieję na pokojowe rozwiązanie sporów oraz gdy ich przywódcy muszą udowodnić swoją siłę poprzez action militarną.

Ostatecznie, alaskański szczyt może zostać zapamiętany jako przykład tego, jak wielka dyplomacja może być więźniem własnej teatralności oraz jak trudno jest osiągnąć rzeczywiste porozumienia między mocarstwami, których interesy oraz wizje przyszłości są fundamentalnie sprzeczne. Niezależnie od ostatecznej oceny historycznej tego wydarzenia, jego niejasne rezultaty pokazują, iż droga do pokoju w Ukrainie jest znacznie bardziej skomplikowana niż sugerowały optymistyczne prognozy poprzedzające spotkanie, oraz iż osobista dyplomacja prezydencka, choć spektakularna, nie zawsze jest w stanie przezwyciężyć głębokie różnice polityczne oraz strategiczne między największymi mocarstwami świata.

Idź do oryginalnego materiału