Służba Ochrony Państwa zneutralizowała drona operującego nad Belwederem i budynkami rządowymi na ulicy Parkowej w Warszawie. Premier Donald Tusk poinformował w poniedziałek wieczorem o zatrzymaniu dwóch obywateli Białorusi, których policja przesłuchała w związku z incydentem.
Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Duszczyk potwierdził w TVN24, iż osoby sterujące dronem zostały zatrzymane. "Dron latał na terenach, na których nie powinien. Został ściągnięty. Zatrzymano również te osoby, które sterowały tym dronem" - powiedział Duszczyk.
"Te osoby zostały przesłuchane w nocy. Zobaczymy, jakie będą wyniki tych procedur" - dodał wiceminister.
Duszczyk zaznaczył, iż w Belwederze i najbliższych okolicach mieszkają najważniejsze osoby w państwie, więc miejsce to musi być pod specjalnym nadzorem. "Państwo zadziałało ponownie" - ocenił wiceminister.
Różne hipotezy śledztwa
W sprawie zatrzymanych nie można wykluczyć żadnej hipotezy - według Duszczyka to mógł być przypadek, gdy osoby chciały sobie polatać dronem. Mogły też jednak nagrywać reakcje funkcjonariuszy SOP, co wyjaśni postępowanie służb i prokuratora.
W ubiegłym tygodniu, w nocy z 9 na 10 września, polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez rosyjskie drony. Po raz pierwszy w nowoczesnej historii Polski Siły Powietrzne użyły uzbrojenia w przestrzeni powietrznej kraju, zestrzeliwując drony stanowiące bezpośrednie zagrożenie.
Wsparcie sojuszników
Po ostatnim incydencie z rosyjskimi dronami Czechy i Holandia zadeklarowały wysłanie do Polski większej ilości sprzętu wojskowego. W Norwegii i Wielkiej Brytanii wezwano do tamtejszych ministerstw spraw zagranicznych ambasadorów Federacji Rosyjskiej.
Źródła wykorzystane: "PAP" Uwaga: Ten artykuł został zredagowany z pomocą Sztucznej Inteligencji.