REKLAMA
Pokazać siłę, żeby odstraszyć- Tak czy inaczej jest to akt jednoznacznie wrogi i wymagający zdecydowanej odpowiedzi, bo inaczej tylko zwiększymy szansę na powtórkę - uważa oficer. Zaznacza przy tym, iż samo wtargnięcie Rosjan nie było specjalnym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę dotychczasowe incydenty z pojedynczymi rosyjskimi dronami i rakietami, oraz brakiem wyraźnej odpowiedzi na nie. - Teraz przy poważniejszej skali naruszenia procedury ewidentnie zadziałały i dobrze. Maszyny polskie i sojusznicze były w powietrzu, intruzów wykryto i część zestrzelono - mówi płk Lewandowski.Oficer zaznacza, iż to jaka będzie teraz odpowiedź, to pytanie do polityków. Jednak jego zdaniem z punktu widzenia militarnego opcje są bardzo ograniczone. - Po pierwsze to oczywiście przerzucić do Polski, ale też Litwy i Rumunii dodatkowe siły lotnictwa z innych państw NATO, aby być jeszcze lepiej gotowym na takie sytuacje - mówi płk Lewandowski. - Jednak przede wszystkim uważam, iż to dobry moment na pokazanie siły - dodaje.Drugim militarnym krokiem, jaki można podjąć i jaki jego zdaniem należy podjąć, to ogłosić zestrzeliwanie przez NATO dronów i rakiet rosyjskich jeszcze nad zachodnią Ukrainą, zanim dolecą do granicy. - Oczywiście w uzgodnieniu i współpracy z Ukraińcami. Kilkadziesiąt kilometrów w głąb ich kraju. Niech będzie choćby kilka. Chodzi głównie o pokazanie woli zdecydowanego działania po stronie NATO - mówi płk Lewandowski. - Brak zdecydowanej odpowiedzi nie pomoże naszemu bezpieczeństwu - dodaje.Oficer dodaje, iż jego zdaniem Kreml pozostaje niezainteresowany bezpośrednią konfrontacją z NATO. Czyli w tej chwili nie chce wojny. Testowanie jedności sojuszu, prowokowanie, to już co innego. - No i oczywiście to próba rozbijania naszej polskiej jedności wewnętrznej, wywoływania emocji, nakręcania sporów politycznych - mówi płk Lewandowski.