Dwóch Ukraińców dla GRU: Sabotaż kolejowy w Polsce

upday.com 1 godzina temu
Śledczy badają uszkodzone tory kolejowe po wybuchu na linii kolejowej w Mika koło Garwolina (Zdjęcie symboliczne) (Photo by WOJTEK RADWANSKI/AFP via Getty Images) Getty Images

Polskie służby zidentyfikowały dwóch Ukraińców jako głównych podejrzanych w sprawie sabotażu kolejowego niedaleko Życzynia w powiecie garwolińskim. Jewhenij Iwanow (41 lat) i Ołeksandr Kononow (39 lat) działali na zlecenie rosyjskich służb specjalnych. Obaj wjechali do Polski z Białorusi, używając paszportów wystawionych na inne nazwiska.

Premier Donald Tusk określił sytuację jako "być może najpoważniejszą od wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej" w kontekście bezpieczeństwa państwa. W Sejmie ogłosił zidentyfikowanie podejrzanych i skontaktował się z prezydentem Ukrainy w sprawie dostępu do baz danych skazanych osób.

Sąd we Lwowie skazał Iwanowa w maju tego roku za sabotaż, po czym uciekł on na Białoruś. Według ustaleń służb rosyjski oficer GRU Jurij Syzow zwerbował go już w styczniu 2024 roku.

Zwolnieni zatrzymani

Prokuratura zwolniła trzech z czterech początkowo zatrzymanych Ukraińców, których służby określiły jako pomocników sabotażystów. Jak podaje "Stan Wyjątkowy", prokuratura wyjaśniła: "Zgromadzony materiał dowodowy nie dał podstaw do przedstawienia im zarzutów dotyczących udziału w aktach dywersji z 15–16 listopada 2025 r. Po przesłuchaniu w charakterze świadków prokuratura zwolniła trzy z czterech osób".

Jeden z czterech otrzymał zarzut ukrywania dokumentów, w tym rosyjskich paszportów. Źródło w prokuraturze podkreśliło: "Nikt z tej czwórki nie brał świadomie udziału w dywersji. Podkreślam — świadomie [...]".

Decyzja prokuratury wywołała niezadowolenie w służbach specjalnych pod kierownictwem Tomasza Siemoniaka. Źródło w służbach tłumaczyło: "Ci goście mieli kontakty z dwoma podejrzanymi, którzy wjechali z Białorusi. Musieli być zatrzymani. Zdobyliśmy cenne informacje. Szukamy dalej, bo wiemy, iż ci dwaj mieli tu pomocników".

Szczegóły incydentu

W sobotę późnym wieczorem policja otrzymała zgłoszenia o eksplozji w okolicach wsi Mika, ale nie znalazła śladów. W niedzielę rano, przed godziną ósmą, maszynista pociągu Kolei Mazowieckich zgłosił uszkodzenie torowiska w okolicach Życzynia.

Kilkanaście pociągów przejechało przez uszkodzony tor między wybuchem a wykryciem. Wcześniej przejechał tam pociąg PKP InterCity jadący z prędkością 150 km/h, którego maszynista zgłosił kontroli ruchu problemy z torem i ostrzegł kierowcę Kolei Mazowieckich.

Spór polityczny

Tusk przedstawił w Sejmie "dekalog" zawierający pięć zasad: zakaz powtarzania rosyjskiej propagandy, zakaz podważania zaufania do polskich służb, zakaz sabotażu legislacyjnego, nakaz wspierania jedności europejskiej oraz jednoznaczne stanięcie po stronie Ukrainy.

"Stój po stronie Ukrainy bez żadnego »ale«. Każde takie »ale« działa na rzecz Rosji" — powiedział premier w Sejmie.

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zaatakował nienazwanego wprost prezydenta za antyunijne wypowiedzi podczas obchodów święta Niepodległości 11 listopada. Prezydent stwierdził wówczas: "część polskich polityków gotowa jest do tego, aby po kawałku oddawać polską wolność, niepodległość i suwerenność obcym instytucjom, trybunałom, obcym agendom Unii Europejskiej".

Sikorski odpowiedział ostro w Sejmie: "Z upoważnienia Prezesa Rady Ministrów oświadczam, iż gdy wypowiada się Pan w duchu antyunijnym, to nie reprezentuje Pan stanowiska Polski, a jedynie swoje i swojej kancelarii".

Kontrowersyjne reakcje

Skrajna prawica wykorzystuje sprawę do szerzenia antyukraińskich teorii. Jak podaje "Stan Wyjątkowy", Leszek Miller sugerował, iż Ukraińcy sami mogą stać za atakami: "Nikt nie ma większego praktycznego doświadczenia w wykrywaniu, analizowaniu i organizowaniu wybuchów na torach kolejowych niż Ukraińcy [...]".

Według "Stan Wyjątkowy", Grzegorz Braun z partii Korona określił incydent jako "[...] kolejną antypolską prowokację, która podżegacze wojenni starają się wykorzystać do eskalacji napięcia [...]".

ABW zatrzymała łącznie 55 osób w ostatnich sprawach szpiegowskich i sabotażowych związanych z rosyjskimi operacjami w Polsce. Służby wydaliły 28 osób z Polski i aresztowały ośmiu za rozpoznanie obiektów strategicznych.

Uwaga: Ten artykuł został stworzony przy użyciu Sztucznej Inteligencji (AI).

Idź do oryginalnego materiału