Dyplomatołki

bezkamuflazu.pl 1 tydzień temu

Wczoraj w saudyjskim Rijadzie odbyły się rozmowy amerykańsko-ukraińskie, gdy piszę te słowa trwa jeszcze spotkanie amerykańsko-rosyjskie. Gdy piszę te słowa trwa również wydobywanie spod gruzów osób zasypanych w budynkach mieszkalnych po rosyjskim ataku rakietowym na Sumy. Jak na razie mowa jest o 74 rannych, pośród nich doliczono się trzynaściorga dzieci.

Ten atak w pełni obnaża efektywność działań amerykańskiej dyplomacji, której przedstawiciele robią wszystko, by zasłużyć na określenie „dyplomatołki”. Wciąż słyszymy o postępach i nadchodzących przełomach, a faktycznie widzimy, iż rosja ani myśli kończyć wojnę i zaprzestać swoich terrorystycznych praktyk.

No ale ważne iż putin pomodlił się za zdrowie trumpa, gdy tego ostatniego drasnęła w ucho kula zamachowca…

No więc spotkały się ekipy w Rijadzie, ale przy amerykańskiej niemocy trudno spodziewać się przełomowych decyzji w najbliższym czasie. Jak to ujął w wywiadzie dla „Jedyni Novyny” prezydent Czech Petr Pavel: „Zatrzymanie trwającego od trzech lat konfliktu nie jest łatwe, zwłaszcza gdy nie będzie wystarczającej woli ze strony kraju, który tę wojnę rozpoczął – rosji”.

Dla porządku dodajmy, iż czeski polityk w ubiegłym tygodniu gościł w Kijowie.

Równie sceptyczny pozostaje – cóż za zaskoczenie… – dmitrij pieskow. Sekretarz prasowy putina zrzuca przy tym winę na Ukraińców. Dziś rano, w wypowiedzi dla rodzimych mediów, skarżył się na ukraińskie ostrzały rosyjskiej infrastruktury energetycznej, twierdząc, iż rosja swoje wstrzymała – co jest nieprawdą. Zdaniem pieskowa, jeżeli taka sytuacja się utrzyma, „będzie to powód dla kolejnej rozmowy putina z trumpem”.

Ta zapowiedź rzuca światło na rosyjską strategię negocjacyjną, w ramach której Moskwa zamierza pokazywać Ukrainę w jak najgorszym świetle, licząc na „dyscyplinujące” posunięcia trumpa. najważniejsze w tym ujęciu jest pytanie – komu zaufa prezydent USA?

—–

Tymczasem ukraińskie siły zbrojne wykonały w ostatnich dniach kilka zakończonych powodzeniem misji. Wymieńmy kilka z nich.

Sześć dni temu drony zaatakowały paliwowy terminal przeładunkowy „Kaukaz”, położony w kraju krasnodarskim. Pożaru nie ugaszono do dziś i nie ma na to szansy – strażacy czekają, aż obiekt się wypali. Terminal powstał kilka lat temu, kosztował rosję 350 mln dol.

Przed weekendem pisałem o ataku na bazę sił strategicznych Engels – zdjęcia satelitarne potwierdziły, iż tamtejszy skład amunicji (a w nim spora liczba rakiet Ch-101) poszedł łaskawie z dymem.

Podobny los stał się udziałem systemów obrony powietrznej na Krymie. W niedzielę zniszczono tam kilka wyrzutni i radarów, co prawdopodobnie jest wstępem do kolejnego uderzenia, tym razem na chronione przez OPL obiekty? Jakie? Nie mam pojęcia. Faktem jest, iż Krym zszedł w ostatnich miesiącach z tapetu – po tym, jak rosyjska flota czarnomorska w większości dała nogę z Sewastopola. Nie wróciła, więc może chodzić o jakieś obiekty logistyczne; półwysep przez cały czas pełni istotną rolę jako bliskie zaplecze teatru działań wojennych.

Idźmy dalej. Solidne źródła donoszą o udanym ataku przy użyciu ATACMS-ów. Ukraińcy porazili lotnisko w obwodzie biełgorodzkim, niszcząc cztery śmigłowce – dwa szturmowe Ka-52 i dwa transportowe Mi-8. Pochodzące z USA rakiety – tym razem „zwykłe” Himarsy, ale z głowicami kasetowymi – dosięgły też trzy armatohaubice M-1978 Koksan. To bardzo niebezpieczna północnokoreańska broń o dużym kalibrze (170 mm) i dalekiej donośności (nawet do 60 km; żadna rosyjska armata tak daleko nie strzela).

I na koniec „wisienka na torcie” – w weekend, po 30 godzinach walki, w trakcie której „zmielono” dwa rosyjskie pułki, ZSU odbiły miejscowość Nadija. Znajduje się ona w obwodzie ługańskim, do tej pory w całości zajętym przez rosjan. Ci teraz obawiają się – sądząc po trwożliwych zapowiedziach mil-blogerów – iż operacja na ługańszczyźnie to zapowiedź większych ofensywnych działań Kijowa.

Nie wiem, czy do nich dojdzie, ale wiem, iż język siły i faktów dokonanych jest jedynym narzędziem komunikacji, które rozumieją rosjanie. Ukraińskie wojsko, w przeciwieństwie do amerykańskich „dyplomatołków”, nie próżnuje, co w obecnej sytuacji można uznać za powód do optymizmu.

—–

Szanowni, moje teksty dotyczące Ukrainy powstają także dzięki Waszemu wsparciu. Kilkudniowa awaria platformy patronackiej – do której doszło w minionym tygodniu – sprawiła, iż tego wsparcia jest ostatnio mniej. Damy radę nadrobić?

Tych, którzy wybierają opcję wsparcia „sporadycznie/jednorazowo”, zachęcam do wykorzystywania mechanizmu buycoffee.to.

Osoby, które chciałyby czynić to regularnie, zapraszam na moje konto na Patronite:

To dzięki Wam powstają także moje książki!

A skoro o nich mowa – zapraszam Was do sklepu Patronite, gdzie możecie nabyć moje tytuły w wersji z autografem i pozdrowieniami. Pełną ofertę (wkrótce uzupełnioną o wyprzedane pozycje) znajdziecie pod tym linkiem.

Nz. Ukraińska artyleria podczas strzelań szkolnych, zdjęcie ilustracyjne/fot. SzG ZSU

Idź do oryginalnego materiału