Działania związane z powodzią. Szef MON: będziemy mieć wsparcie m.in. z USA, Francji i Niemiec

rdc.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: Wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz (autor: PAP/Paweł Topolski)


Szef MON podsumował działania związane z powodzią podczas poniedziałkowego briefingu w Tarnowie, gdzie spotkał się z miejscowymi samorządowcami. Wicepremier poinformował, iż do usuwania skutków powodzi i przeciwdziałaniu zagrożeniu powodziowemu wydzielonych jest ok. 24 tys. żołnierzy, a 17 tys. z nich jest zaangażowanych bezpośrednio m.in. w odbudowę i umacnianie wałów, sprzątanie terenu dotkniętego przez powódź, udrażnianie dróg i dezynfekcję budynków, a także pomoc rolnikom.

Te wszystkie działania będą do czasu, kiedy będzie można powiedzieć, iż życie wróciło do normalności. Do lepszego wariantu tych miejsc, które zostały zniszczone, niż to miało miejsce przed zalaniem — zadeklarował wicepremier.

Podkreślił również, iż w związku z powodzią Polska będzie miała wsparcie z innych państw.

Będziemy mieć też wsparcie, żeby zdążyć przed zimą. Przyjeżdżają od 1 do 4 października z misją ekspedycyjną przedstawiciele sił zbrojnych naszych sojuszników i partnerów w Unii Europejskiej: z Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec oraz z Turcji, będą też żołnierze amerykańscy — zapowiedział Kosiniak-Kamysz.

Wicepremier wyjaśnił, iż będzie to przede wszystkim „rekonesans dotyczący wsparcia wojsk inżynieryjnych”. Jak mówił, „grupy rekonesansowe” będą analizowały sytuację i możliwość udzielenia Polsce wsparcia.

My mamy zdolności, możliwości, ale chcemy to zrobić jak najszybciej — podkreślił. — I też niektóre państwa chcą się odwdzięczyć, jak Turcy, za to, iż był postawiony szpital polowy w momencie, gdy doświadczyli trzęsienia ziemi i katastrofalnych jego skutków — zauważył Kosiniak-Kamysz. — Teraz mają wielką ambicję i wolę pomocy, więc trudno też nie uszanować takiego zachowania, za które bardzo serdecznie dziękuję — dodał.

Szef MON oświadczył, iż w każde miejsce, gdzie dzieje się coś niepokojącego, kierowany jest odpowiedni sprzęt.

W operacji Feniks cały czas pozostają w 24-godzinnej dyspozycji cztery śmigłowce. Mogą to być działania zawsze o charakterze ewakuacyjnym, do których są powołane, ale również umacniania wału lub transport żywności i innych produktów, które mogą być potrzebne — wyjaśnił.

Jak przyznał, w tej chwili wykorzystanie śmigłowców jest znacznie mniejsze.

Raczej przebiega w kierunku związanym z obrazowaniem, monitorowaniem, patrolowaniem terenu. Do tego wykorzystujemy również bezzałogowe statki powietrzne. Bayraktar był wykorzystywany już dużo wcześniej, ale też inne statki powietrzne bezzałogowe cały czas są w użyciu, żeby monitorować wały, monitorować sytuację — zadeklarował.

Kosiniak-Kamysz przypomniał, iż w województwie opolskim i dolnośląskim przez cały czas działają mobilne ambulatoria, pacjentów cały czas przyjmują Wojskowy Szpital Uzdrowiskowo-Rehabilitacyjny w Lądku-Zdroju, a także szpital polowy w Nysie, który – jak przyznał - możliwe, iż będzie działać również po wznowieniu pracy przez szpital powiatowy. Według danych resortu szpital polowy w Nysie przyjął już ponad 550 pacjentów.

Widać, jak bardzo była potrzebna ta placówka i ta szybka decyzja o jej ustanowieniu — ocenił szef MON.

Wcześniej minister spotkał się z uczniami z dotkniętej powodzią szkoły w Skorogoszczy (gm. Lewin Brzeski), którzy na zaproszenie gminy Gdów przebywają na „zielonej szkole” w Małopolsce.

To jest gmina bardzo doświadczona. Szkoła w tym momencie jest odbudowywana, jest przywracany stan przez żołnierzy właśnie, a dzieci mogą bezpiecznie tutaj przebywać, nabierać sił. Chcemy, żeby jak najszybciej wróciły do swojej szkoły. Ale dopóki trzeba będzie, samorządowcy deklarują też pomoc i wsparcie — mówił w poniedziałek w Tarnowie Kosiniak-Kamysz.

Idź do oryginalnego materiału