"Władimir Putin chce wywołać niepewność, zamieszanie i podziały na Zachodzie" – czytamy w czwartek (11.09.2025) w niemieckim dzienniku "Sueddeutsche Zeitung". Dzień wcześniej rosyjskie drony wielokrotnie naruszyły polską przestrzeń powietrzną, a cześć z nich została zestrzelona.
Komentator gazety Nicolas Richter zauważa, iż z jednej strony Moskwa grozi użyciem broni atomowej, z drugiej prowadzi działania hybrydowe przeciwko państwom NATO, sięgając po sabotaż, szpiegostwo i dezinformację. "Ta mieszanka działań wojskowych na niskim poziomie, terroryzmu i przestępczości pozostaje poniżej progu otwartego konfliktu zbrojnego, ale dowodzi, iż Moskwa postrzega Europejczyków jako przeciwników, a choćby wrogów. Teraz Kreml zdecydował się na eskalacje hybrydowej wojny" – czytamy.
Nowa faza
Zdaniem Richtera konfrontacja między Zachodem a Rosja wchodzi w nową, bardziej niebezpieczną fazę, bo Putin gotów jest – poprzez coraz intensywniejsze prowokacje – podjąć większe ryzyko.
"Putin wydaje się coraz bardziej tracić respekt przed Zachodem; w stosunkach z NATO bada granice tego, na co może sobie pozwolić. Przyczyna tego leży również w Waszyngtonie: podczas gdy poprzedni prezydent USA Joe Biden zapewniał, iż będzie bronił 'każdego cala' terytorium NATO, jego sukcesor Donald Trump zrelatywizował to zobowiązanie".
Autor komentarza pisze, iż Putin prawdopodobnie nie jest zainteresowany otwartą wojną z NATO, to byłoby zbyt ryzykowne. Ale rosyjski przywódca nauczył się, iż może wiele osiągnąć niedużym kosztem.
"Być może wysłał więc drony do Polski, aby przeanalizować konsekwencje. Jak zareaguje Warszawa? A przede wszystkim: jak zareaguje Trump? Być może Putin liczy na to, iż Zachód nie będzie w stanie uzgodnić poważnego ostrzeżenia. Być może liczy na to, iż Trump okaże się obojętny. Wówczas osłabione NATO znalazłoby się w jeszcze trudniejszej sytuacji".
Potrzebna zdecydowana odpowiedź
Komentator gazety dodaje, iż jeżeli Pakt Północnoatlantycki chce uniknąć eskalacji, musi teraz w jednoznaczny sposób pokazać Putinowi granicę.
"Polski rząd zareagował słusznie, niszcząc rosyjskie drony (po raz pierwszy w przestrzeni powietrznej NATO). Słuszne jest również to, iż Warszawa szuka porozumienia z sojusznikami. NATO będzie musiało przyznać, iż jest słabo przygotowane do wojny, jaką prowadzi Putin".
Rosyjskie ataki stały się codziennością, ale nie mogą być codziennie akceptowane – czytamy.