Eksplozja C4 w Micach: Dwaj Ukraińcy oskarżeni o sabotaż dla Rosji

upday.com 3 godzin temu
Akt dywersji na torach w Mice wywołał falę niezweryfikowanych informacji w sieci. Dr inż. Jan Szymanowski, biegły sądowy w zakresie broni palnej i materiałów wybuchowych powiedział PAP, iż niewielki ładunek C4 umieszczony pod szyną mógł przeciąć tor, nie pozostawiając widocznych śladów wybuchu. PAP

Ekspert z zakresu materiałów wybuchowych wyjaśnił, dlaczego po sobotniej eksplozji na torach kolejowych w Mice nie było widocznych śladów wybuchu. W sobotę około godziny 21 ładunek wybuchowy przerwał szynę na odcinku około metra na linii Warszawa-Lublin. Prokuratura postawiła zarzuty dwóm Ukraińcom podejrzanym o akty dywersji na rzecz rosyjskiego wywiadu.

Dr inż. Jan Szymanowski, biegły sądowy w zakresie broni palnej i materiałów wybuchowych, zapytany przez PAP o brak śladów eksplozji, wyjaśnił na podstawie zdjęć z miejsca incydentu, iż był to mały ładunek wybuchowy. Ekspert ocenił, iż użyto dwóch ładunków po 300-400 gramów każdy, które założono pod szyną.

Elementy stalowe wytłumiły falę uderzeniową, która mogłaby działać na podkłady i tłuczeń. Cała energia wybuchu poszła w przecięcie szyny. Małe okopcenie świadczy o tym, iż użyto ładunku o wysokim bilansie tlenowym – prawdopodobnie odmiany plastiku, takiego jak Semtex czy C4.

Zarzuty dla dwóch Ukraińców

Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej, poinformował w środę o postawieniu zarzutów dwóm obywatelom Ukrainy: Ołeksandrowi K. oraz Jewhenijowi I. Zarzuty dotyczą dokonania aktów dywersji o charakterze terrorystycznym na rzecz wywiadu Federacji Rosyjskiej przeciwko Polsce. Obaj weszli do Polski przez granicę z Białorusią.

Pierwszy akt dywersji polegał na zamontowaniu na torze obejmy stalowej, która miała doprowadzić do wykolejenia pociągu. Próba okazała się nieskuteczna. Drugi akt zarejestrował monitoring – ładunek C4 zdetonowano przy pomocy urządzenia inicjującego przez 300-metrowy kabel elektryczny.

Polityczny spór o działania policji

Zbigniew Bogucki, szef kancelarii Karola Nawrockiego, oskarżył policję o niekompetencję i domagał się dymisji ministra Marcina Kierwińskiego i obecnych komendantów. Bogucki skrytykował opóźnioną reakcję służb – informacja o eksplozji dotarła do nich w sobotę po godzinie 21, ale działania podjęto dopiero rano.

Marcin Kierwiński bronił działań policji w Polsat News. Minister wyjaśnił: «Patrol policji był na miejscu, bo mieszkanka nie była w stanie wskazać ani miejsca konkretnego, ani kierunku, skąd ten huk był słyszany. Nie stwierdzono tam w okolicy żadnych uszkodzeń i ta informacja została zanotowana w rejestrach policyjnych».

Dezinformacja w sieci

Według raportu Res Futury około 65 procent internautów komentujących akt dywersji wciąż nie akceptuje oficjalnej wersji wydarzeń. W sieci krążą fałszywe narracje: obarczanie winą Ukrainy, przedstawianie incydentu jako tematu zastępczego oraz uznawanie go za element zarządzania kryzysem bez twardych dowodów.

Internauci kwestionowali przerwanie toru przy jednoczesnym braku leja po wybuchu i nienaruszonych betonowych podkładach. Fałszywe narracje są aktywnie rozpowszechniane mimo potwierdzenia przez służby tożsamości podejrzanych.

Uwaga: Ten artykuł został stworzony przy użyciu Sztucznej Inteligencji (AI).

Idź do oryginalnego materiału