Dron w Osinach
Prokuratura w Lublinie potwierdziła, iż szczątki drona, który spadł i eksplodował w Osinach (woj. lubelskie) w nocy z wtorku na środę, wskazują na obecność materiałów wybuchowych. Prokurator okręgowy Grzegorz Trusiewicz podkreślił, iż istnieje „bardzo wysokie prawdopodobieństwo, graniczące z pewnością”, iż doszło do eksplozji. Na polu kukurydzy powstał krater o średnicy 5–6 metrów i głębokości około 50 cm, będący centrum wybuchu.
Nieoficjalne informacje PAP sugerują, iż mógł to być wojskowy dron-wabik – bez głowicy bojowej, ale z niewielką ilością materiałów wybuchowych. realizowane są analizy, które mają wyjaśnić, czy maszyna uległa awarii i spadła, czy też eksplodowała jeszcze w powietrzu.
Wskazuje się również, iż dron mógł nadlecieć z terytorium Białorusi lub Ukrainy i ze względu na niski pułap lotu oraz specyficzną konstrukcję był trudny do wykrycia przez systemy radarowe.
W mediach opublikowano fotografie fragmentów urządzenia odnalezionych na polu. Według informacji „Rzeczpospolitej” dron odpowiedzialny za eksplozję to model Shahed 131 lub 136, używany przez rosyjskie siły zbrojne w działaniach przeciwko Ukrainie.
Reakcja polskich władz
W odpowiedzi na całe zdarzenie Radosław Sikorski na platformie X napisał:
Kolejne naruszenie naszej przestrzeni powietrznej ze Wschodu potwierdza, iż najważniejszą misją Polski wobec NATO jest obrona naszego własnego terytorium. Będzie protest MSZ wobec sprawcy.
Z kolei Władysław Kosiniak-Kamysz podczas konferencji potwierdził, iż dron jest rosyjski.
Po raz kolejny mamy do czynienia z prowokacją ze strony Rosji, z rosyjskim dronem. Postawiłem zadanie przed dowódcą operacyjnym rodzajów sił zbrojnych przygotowania raportu w sprawie tej rosyjskiej prowokacji.
Z kolei obecny na konferencji zastępca Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Dariusz Malinowski opowiedział więcej o specyfikacji maszyny, która eksplodowała:
Z naszej oceny wynika, iż był to tak zwany wabik, który nie przenosił głowicy bojowej, ale posiadał głowicę samodestrukcyjną. Natychmiast poderwano śmigłowce w celu sprawdzenia, czy w rejonie nie wystąpiły dodatkowe wybuchy bądź miejsca charakterystyczne dla katastrof lotniczych lub uderzeń dronami. Takich miejsc nie potwierdzono.