Eskulap z kielnią

polska-zbrojna.pl 2 godzin temu

W ślad za wzmożeniem inwestycyjnym w koszarach i bazach, decydenci odpowiedzialni za infrastrukturę zaplanowali na ten rok znaczne wydatki na remonty i rozbudowę szpitali resortowych. Niestety, realizacja dużej części z tych zadań uległa opóźnieniu, więc tylko wybrane ośrodki zdrowia skorzystają znacząco z dotacji Ministerstwa Obrony Narodowej.

Jeśli dobrze policzyłem, to Oddział Planowania Inwestycji Zarządu Planowania Rzeczowego (P8) Sztabu Generalnego Wojska Polskiego pod koniec 2024 roku przydzielił na tegoroczne inwestycje w wojskowej służbie zdrowia rekordową kwotę: ponad 720 mln złotych netto. Co oznacza, iż co dziesiąta złotówka z planu inwestycji budowlanych miała wspomóc placówki szpitalne, dla których organem założycielskim jest minister obrony. To bardzo dużo.

Przypomnę, iż po reformach z pierwszych dwóch dekad obecnego stulecia szpitale resortowe znajdują się w Warszawie (dwie placówki), Lublinie, Krakowie, Opolu, we Wrocławiu, w Żarach, Lądku-Zdroju, Busku-Zdroju, Ciechocinku, Wałczu, Szczecinie, Helu, Gdańsku i Bydgoszczy. Od 1 stycznia z 1 Wojskowego Szpitala Klinicznego w Lublinie wydzielony zostanie – istniejący do 30 listopada 2017 roku jako samodzielny podmiot – 108 Szpital Wojskowy w Ełku, mający być zapleczem medycznym dla 16 Dywizji Zmechanizowanej i 1 Dywizji Piechoty Legionów oraz Wojskowego Zgrupowania Zadaniowego Podlasie.

Inwestycje toczyły się w tych ośrodkach oczywiście wcześniej, ale na o wiele mniejszą (poza Wojskowym Instytutem Medycznym) skalę. Środki zarezerwowane na ten rok były iście imponujące – miały zapewnić wykonanie około 50 zadań budowlanych, remontowych i projektowych. Mogły one obejmować na przykład tylko przebudowę części piętra, mieszczącego jeden oddział, ale też wzniesienie nowego budynku dla kliniki. Niekiedy miały nikłą wartość kosztorysową rzędu kilkuset tysięcy, ale czasami rozmach gigainwestycji za ponad 100 mln złotych.

REKLAMA

Coś się jednak w systemie zacięło i aż 23 zadania nie przerodziły się w przetargi. Trzy postępowania publiczne trwają, a kolejne trzy mają jeszcze szansę zostać ogłoszone do końca roku. Z kronikarskiego obowiązku odnotować muszę, iż w martwym punkcie stanęły zadania przewidziane dla 7 Szpitala Marynarki Wojennej (Gdańsk), warte według kosztorysów około 150 mln złotych netto. 4 Wojskowy Szpital Kliniczny z Wrocławia zalega z zadaniami na około 75 mln złotych netto, 109 Szpital Wojskowy w Szczecinie nie „przerobił” projektów wartych 20 mln złotych netto. Ciekawi mnie, jak poradzi sobie 5 Wojskowy Szpital Kliniczny w Krakowie, mający do zagospodarowania ponad 150 mln złotych netto – jeden duży przetarg niedawno uruchomił, z drugim, niestety, zwleka. A koniec roku w zasadzie za miesiąc.

Słyszałem z wiarygodnego źródła, iż problemem w realizacji ambitnych planów dla medyków nie są pieniądze. Domniemywam, iż za tym zjawiskiem musi stać słabość organizacyjna placówek, które po latach posuchy okazują się być może niezdolne do przeprowadzenia skomplikowanego prawnie i technicznie postępowania o zamówienie publiczne, a później do bycia inwestorem i pilnowania, czy majątek skarbu państwa, który im resort powierza, jest rozsądnie pomnażany. Martwię się tym, bo – prawdopodobnie na bazie doświadczeń z walk rosyjsko-ukraińskich – decydenci słusznie postanowili rozbudować zdolności wojskowych szpitali w tak newralgicznych dla sprawności i morale sił zbrojnych dziedzinach, jak zdrowie psychiczne, rehabilitacja i chirurgia, a ponadto przyznali pieniądze na termomodernizację starych szpitali, tak by ich utrzymanie w naszym klimacie kosztowało mniej.

Widząc, jak w wielu placówkach kuleje realizacja ambitnych planów, podpowiadam, iż dobrze idzie ich wdrażanie w największym, stołecznym szpitalu przy ulicy Szaserów. Dyrekcja Wojskowego Instytutu Medycznego w lipcu, sierpniu i wrześniu zawarła trzy umowy na prace budowlane o łącznej wartości przekraczającej 120 mln złotych brutto. Być może pracownicy administracyjni ze szpitali borykających się z inwestycjami powinni udać się do WIM-u na kilkutygodniowe staże, pomagające później poprowadzić przetarg i wielomilionową budowę? To się może przydać bardziej, niż można się tego spodziewać, jeżeli w najbliższych latach pojawią się zadania na rzecz mającej być wskrzeszoną Wojskowej Akademii Medycznej. Żaden rejonowy zarząd infrastruktury ich nie poprowadzi, bo na specyfice inwestycji w sektorze ochrony zdrowia się nie zna, a szpitale – jak opisałem – borykają się z własnymi kłopotami na tyle, iż nie będą w stanie zająć się inwestycjami w Łodzi. Coś z tym zrobić trzeba. Albo usprawnić system, albo odwołać akcję wskrzeszania WAM-u.

płk rez. Artur Goławski , dziennikarz „Polski Zbrojnej” w latach 1995–2012, były rzecznik prasowy DGRSZ, konsultant w branży public relations
Idź do oryginalnego materiału