18+
Uwaga!

Ta strona zawiera treści przeznaczone wyłącznie
dla osób dorosłych

Mam co najmniej 18 lat. Chcę wejść
Nie mam jeszcze 18 lat. Wychodzę

Gdy podlewała róże, czuła zapach palonych ciał. Mówiła, że Auschwitz to "prawdziwy raj na Ziemi"

Na początku 1940 roku, gdy Europa znajdowała się w okowach wojny, do Oświęcimia przyjechał Rudolf Hoess. SS-man miał zostać komendantem nowego obozu koncentracyjnego KL Auschwitz. Wraz z nim przybyła tam jego rodzina - czwórka dzieci i żona. Przenosząc się do willi odebranej Polakom, Hedwig Hoess wkroczyła w świat, w którym życie toczyło się pod dyktando III Rzeszy.

Rudolf Hoess i Hedwig Hensel poznali się w 1929 roku w Brandenburgii. 21-letnie kobieta szybko wpadła w oko starszemu o siedem lat weteranowi I wojny światowej. Hedwig była związana z ruchem wspólnot rolniczych i Związkiem Artamanów, który propagował idee życia zgodnego z naturą i "higieną rasową". Po zaledwie trzech miesiącach znajomości para wzięła ślub. Hedwig była już wówczas w ciąży.

Znalazłem taką żonę, jaką sobie wymarzyłem. Nasze poglądy na życie były zgodne we wszystkich dziedzinach. Uzupełnialiśmy się pod każdym względem

- wspominał Hoess w swoich powojennych wspomnieniach.

Zobacz wideo "Raport Pileckiego" [ZWIASTUN]

On też należał do Związku Artamanów. Ideologicznym spadkobiercą tego ruchu była paramilitarna formacja Schutzstaffel. Po naradzie z żoną Hoess przyjął propozycję aktywnej służby w SS. Był członkiem tej organizacji od 1 kwietnia 1934 roku. Decyzja o wstąpieniu do SS okazała się przełomem w jego życiu. Hoess skończył wówczas ze spokojnym życiem na roli i po raz kolejny włożył mundur. Liczył na szybki awans i znaczące korzyści finansowe. II wojna światowa dała mu to wszystko.  

Hoess chciał stworzyć rodzinie raj na Ziemi. "Mieli ponoć nawet bananowce"

Na początku 1940 roku Hoess objął stanowisko komendanta KL Auschwitz. W podróży do Polski towarzyszyła mu Hedwig oraz czwórka ich dzieci. Nowa praca Rudolfa i przeprowadzka do Oświęcimia była dla Hoessów awansem społecznym. Portal kultura.onet.pl pisze, że według Hedwig Auschwitz było "prawdziwym rajem na Ziemi".

Hoessowie zamieszkali w willi, w której przed wojną mieszkali Polacy. Zanim jednak się do niej przeprowadzili, dostosowali ją do swoich potrzeb. 

Hoess pragnął stworzyć dla rodziny jak najlepsze miejsce do życia. Zbudował wspaniały ogród z fontanną i sadzawką, w której można było się kąpać. Jego żona Hedwig uwielbiała róże - przed domem rosły setki odmian tych kwiatów, często wysyłano je Hitlerowi. W szklarni mieli ponoć nawet bananowce i wiele egzotycznych roślin

- opowiadał Bartek Rainski, koproducent nominowanej do pięciu Oscarów "Strefy interesów".

Hedwig i jej dzieci nie musiały patrzyć na cierpienie więźniów KL Auschwitz, bo od obozowych baraków oddzielał je mur. Choć świat tuż za nim był przesiąknięty śmiercią, dla żony Rudolfa Hoessa życie w Oświęcimiu było bajką. "Wysokie Obcasy" piszą, że Hedwig mawiała, że chciałaby tam żyć i umrzeć, a przeprowadzka była dla niej spełnieniem marzeń. To w Auschwitz urodziła swoje piąte dziecko. Ale mimo pozornego szczęścia i dostatku w rodzinie Hoessów zaczęło się psuć.

Hedwig często była w domu sama, bo jej mąż był zajęty pracą. Nieobecność męża i jego brak zainteresowania intymną częścią małżeńskiego życia pchnęły ją prawdopodobnie w ramiona niemieckiego kapo, który pomagał jej w domowych obowiązkach. Podobno Rudolf nakrył swoją żonę w dość jednoznacznej sytuacji, ale mimo to Hedwig kontynuowała romans. Mąż nie pozostawał jej dłużny i nawiązał intymną relację z więźniarką Eleonorą Mattaliano-Hodys.

Co Hedwig Hoess wiedziała o obozie? "Nie miała problemu, żeby nosić bieliznę Żydówek"

Biorąc pod uwagę skalę okrucieństwa w Auschwitz za czasów Rudolfa Hoessa, trudno uwierzyć, że Hedwig nie wiedziała, co się tam dzieje. Z relacji niektórych świadków wynika, że Hedwig nie tylko była świadoma, ale także dumna z roli swojego męża w akcji "likwidacji Żydów w Europie". Zapach palonych ciał musiał być wyczuwalny w pobliżu domu Hoessów. Hedwig musiała słyszeć krzyki umierających więźniów. Czy w ogóle nie robiło to na niej wrażenia?

Zastanowiło nas to, że Hedwig przestała spać z Hoessem w jednym łóżku, gdy dowiedziała się, że uruchomił komory gazowe. Sugerowałoby to, że być może był w niej jakiś opór wobec jego działań. Z drugiej strony nie miała problemu, żeby nosić bieliznę należącą do zamordowanych Żydówek. Polowała na rzeczy z walizek więźniów - futra, diamenty, suknie czy kosmetyki.

- opowiadał Bartek Rainski.

Wszystko wskazuje na to, że Hedwig Hoess potrafiła znieść to, co dzieje się za murami jej domu i czego dopuszcza się jej mąż. Ubierała swoje dzieci w ubrania po najmłodszych więźniach i tolerowała to, że Rudolf skazuje na śmierć małe dzieci, a potem wraca do domu i czyta bajki własnym pociechom.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.