Jak Iran "sprzeda" światu atak Izraela? Eskalacji konfliktu nie chce nawet Rosja

REKLAMA
Jaka tym razem będzie odpowiedź Iranu na atak Izraela? Według Konstantego Geberta Irańczycy mają tu "duży problem PR-owy". - Im bardziej będą podkreślali, jak duże są zniszczenia i że konieczna jest reakcja, tym bardziej będą pokazywać swoją bezbronność - mówił w TOK FM dziennikarz.
REKLAMA

Izrael w nocy z czwartku na piątek odpowiedział na atak Iranu, trafiając w teren lotniska w irańskim mieście Isafaha. W prowincji Isfahan znajduje się kilka irańskich obiektów nuklearnych, w tym Natanz, będący centralnym elementem irańskiego programu wzbogacania uranu. Wymiana ciosów pomiędzy Izraelem i Iranem trwa od 1 kwietnia, kiedy to Izrael przeprowadził atak rakietowy na budynek irańskiego konsulatu w Damaszku, stojący zaraz obok irańskiej ambasady. 

REKLAMA
Zobacz wideo

Jak Iran odpowie tym razem? W ocenie Konstantego Geberta to zależy od tego, w jaki sposób Irańczycy "sprzedadzą" to, co stało się w Isafahan. - Im bardziej będą podkreślali, jak duże są zniszczenia i że konieczna jest reakcja, tym bardziej będą pokazywać swoją bezbronność, a im bardziej będą to minimalizowali, tym bardziej będą podbudowywać stanowisko, że nie należy reagować. Mają więc duży problem PR-owy - komentował współpracownik "Kultury Liberalnej" w "Poranku Radia TOK FM".

To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty "taniej na zawsze". Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>

Odwet Izraela. Co zrobi Iran?

Czego natomiast, po przeprowadzonym przez siebie ataku, spodziewa się Izrael? Jak ocenił Roman Imielski - na podstawie informacji z dziennika "Haaretz" w Izraelu paniki, przynajmniej na razie, nie ma. - Władze ogłosiły, że na razie nie ma potrzeby schodzić do schronów, ale zaleciły zachowanie ostrożności. Nie spodziewają się więc raczej wielkiej odpowiedzi - stwierdził wicenaczelny "Gazety Wyborczej".

Izraelski dziennik analizował też, jakie jest prawdopodobieństwo, że wymiana ciosów z Iranem skończy się wielką wojną. - Sam Iran nie jest w stanie tego rozpętać, bo wie, że by przegrał. W różny sposób może próbować destabilizować Izrael. Jest sfokusowany tylko na to, żeby mieć bombę atomową, którą można na Izrael zrzucić. Ale problem polega na tym, że przyjaciele Iranu też specjalnie tej wielkiej wojny nie chcą. Nawet Rosja. Bo to odciągnęłoby Rosję od tego, co dzieje się w Ukrainie, a Rosjanie ciągle mają swoje wojska lądowe w Syrii - tłumaczył Imielski.

REKLAMA

"Arsenał rakietowy Hezbollahu to irańska polisa ubezpieczeniowa"

Przypomnijmy - w nocy z soboty na niedzielę system przeciwrakietowy Izraela zwany Żelazną Kopułą zdołał przechwycić 99 proc. pocisków wysłanych przez Iran, co wyraźnie pokazuję izraelską przewagę. Jednak - jak zwrócił uwagę Konstanty Gebert - Iran jest w stanie temu zaradzić.

- Pozostaje faktem, że Iran produkuje tych pocisków tak dużo, że jest w stanie zastąpić jakość ilością. Hezbollah, który jest kontrolowany przez Iran, dostał 120 -150 tys. rakiet i znaczna ich część jest sterowalna. Arsenał rakietowy Hezbollahu to irańska polisa ubezpieczeniowa, bo jeżeliby doszło do bezpośredniej, systematycznej wymiany ciosów, to Izrael ataku 150 tys. rakiet nie przeżyje, bo nie ma tylu antyrakiet. Jeżeli Hezbollah uruchomiłby cały swój arsenał, to znaczyłoby, że do wojny musi wejść USA. USA tego nie chce, ale przede wszystkim Teheran tego nie chce - mówił w TOK FM publicysta.

REKLAMA
Wojna Izraela z Iranem jest na rękę Rosji?
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory