"Ukraina będzie robić wiele, żeby swoich obywateli - czy im się to podoba czy nie - ściągać do kraju"

Mikołaj Fidziński
Ukraińcy mają problem z dostępem do usług konsularnych w Polsce. - Rząd Ukrainy na pewno będzie robić wiele, żeby swoich obywateli - czy im się to podoba czy nie - ściągać do kraju - komentuje dla Next.gazeta.pl Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Ukraina czasowo zawiesiła usługi konsularne dla mężczyzn w wieku poborowym przebywających poza granicami kraju, między innymi w Polsce. Ta decyzja związana jest w ustawą o mobilizacji podpisaną niedawno przez prezydenta Zełeńskiego. 

Zobacz wideo Anna Ruzik-Sierdzińska: Potrzebna jest mądra polityka imigracyjna, która uwzględnia potrzeby rynku pracy

Brak dostępu do usług konsularnych oznacza brak możliwości przedłużenia za granicą np. ważności paszportu i prawa jazdy. Brak ważnego paszportu nie pozwala na legalne zatrudnienie na terenie UE. Brak ważnego prawa jazdy uniemożliwi pracę jako kierowca, operator wózków transportowych itd. Jak ruchy Ukraińców mogą wpłynąć na sytuację polskiego rynku pracy? 

To trudne pytanie, zadaję sobie je od kilku dni i szczerze mówiąc - nie wiem. Kluczowe jest to, jak wielu mężczyzn, którzy są aktywni zawodowo w Polsce, ma wygasające dokumenty pobytowe bądź paszporty. Ale publicznie ad hoc takich danych nie znajdziemy. Trzeba by pewnie skrzyżować jednostkowe dane z różnych baz, to kawał analitycznej roboty

- przyznaje w rozmowie z Next.gazeta.pl Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Wskazuje też na inny ważny czynnik: jak długo te przepisy będą działać i jak rygorystycznie będą egzekwowane.

Możliwe, że za pół roku albo rok problem zniknie, a terminy dla części osób dopiero będą nadchodzić. Oczywiście w najtrudniejszej sytuacji są osoby, którym już się kończą dokumenty pobytowe

- zauważa.

"To nie będą jedyne ruchy Ukrainy, tam drenaż ludzki jest bardzo duży"

Oczywiście można gdybać, że utrudnienie dostępu do usług konsularnych sprawi, iż powiększy się szara strefa albo branże najmocniej opierające się na pracy Ukraińców (np. przemysł, transport, budowlanka, handel, HoReCa) będą miały większe problemy z utrzymaniem i pozyskaniem pracowników. Wpływ akurat tej konkretnej decyzji ukraińskiego rządu na razie jest trudny do oszacowania. Niemniej co do zasady wpisuje się w generalny obraz coraz trudniejszej sytuacji polskiego rynku pracy w "dostępie" do rąk do pracy z Ukrainy.

Dane ZUS o liczbie Ukraińców zgłoszonych do ubezpieczeń emerytalnego i rentowych wskazują, że od dwóch lat nie przybywa nam w ogóle mężczyzn - w marcu było ich około 398,5 tys., na koniec 2021 r. prawie 396 tys. Różnica prawie żadna. Owszem, mamy duży przyrost Ukrainek zarejestrowanych w ZUS - z około 231 tys. na koniec 2021 r. do blisko 364 tys. obecnie - ale to głównie echo pierwszej fali uchodźczej z 2022 r. Gdyby porównać obecne dane z tymi sprzed roku, to przyrost liczby kobiet to raptem jakieś 12 tys. W największym skrócie: fala Ukraińców, która zasilała w poprzednich latach nasz rynek pracy, teraz zamieniła się w mały potoczek. 

Andrzej Kubisiak z PIE nie pozostawia wątpliwości. Według niego możemy być raczej pewni, że to nie są jedyne ruchy rządu Ukrainy.

Tam drenaż ludzki jest bardzo duży. Już przed wojną Ukraina miała gorsze perspektywy demograficzne. Do tego mają nadmierne zgony wojenne, do tego prawie 4,5 mln uchodźców. Z perspektywy funkcjonowania państwa na pewno będą robić wiele, żeby swoich obywateli - czy im się to podoba czy nie - ściągać do kraju

- mówi zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Ukraińcy potrzebni i Ukrainie, i nam

Sytuacja jest więc trudna dla wszystkich. Wiele emocji wzbudziła deklaracja ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza, że polski rząd jest chętny wspierać stronę ukraińską w ściąganiu jej obywateli do kraju. - My już dawno sugerowaliśmy, że jesteśmy też w stanie pomóc stronie ukraińskiej w tym, żeby ci, którzy są objęci obowiązkiem służby wojskowej, udali się do Ukrainy - mówił szef MON. Z jednej strony, Ukraina tych ludzi bardzo potrzebuje. Z drugiej, my też. Z trzeciej, inne kraje podobnego wsparcia Ukrainie na razie nie zadeklarowały i część obserwatorów straszy, że Ukraińcy wyjadą, ale nie na wschód, a na zachód.

Niedawne szacunki, które podczas sejmowej debaty przedstawiał wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Duszczyk, wskazywały, że PKB Polski wzrośnie dzięki emigrantom z Ukrainy o 1,2-2 punkty procentowe w ciągu pięciu lat. 

Wkład do budżetu państwa jest znaczący. Nie wyobrażam sobie dzisiaj polskiego rynku pracy bez obywateli ukraińskich. Myślę, że to byłby dla nas bardzo poważny problem z punktu widzenia konkurencyjności gospodarki wielu przedsiębiorstw, które opierają się w pewnej części na pracownikach z Ukrainy

- mówił Duszczyk. 

Podobne wyliczenia jak te przedstawione przez ministra Duszczyka pojawiają się od lat. Przykładowo, z analizy ekonomistów NBP i SGH z 2021 r. wynikało, że w latach 2013-2018 Ukraińcy wypracowali 13 proc. polskiego wzrostu gospodarczego. Ich wkład podnosił w tym okresie polski wzrost gospodarczy o ok. 0,5 pkt proc. rocznie.

Czy Twoim zdaniem zawieszenie usług konsularnych dla Ukraińców w wieku poborowym jest dobrą decyzją?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.