Afera zegarkowa w MON. "Żołnierz dostał ochrzan, że zegarek jest za tani". Kosztował 6 tys. zł

- Żołnierz dostał ochrzan, że zegarek jest za tani - mówi wiceminister Cezary Tomczyk o zegarku za 6 tysięcy złotych, który dostała Agnieszka Glapiak, gdy pracowała w resorcie obrony. Poznaliśmy nowe fakty ws. "afery zegarkowej". Sprawą zainteresowała się też prokuratura.

Za rządów Prawa i Sprawiedliwości Ministerstwo Obrony Narodowej miało pozyskiwać cenne przedmioty, które oficjalnie miały być wręczane jako prezenty dygnitarzom obcych państw. W rzeczywistości trafiały bezpośrednio do osób związanych z władzą - donosi wiceminister Cezary Tomczyk. Najwięcej mówi się o wartym ok. 6 tysięcy złotych zegarku, który otrzymała Agnieszka Glapiak, była szefowa Centrum Operacyjnego MON. W rozmowie z Onetem wiceminister odsłonił nowe fakty dotyczące tzw. afery zegarkowej. 

Zobacz wideo Gorąco w Sejmie! Rutnicki starł się z Błaszczakiem

Afera zegarkowa. "Żołnierz dostał ochrzan, że zegarek jest za tani"

- Żołnierz, który pojechał kupić zegarek dla pani Glapiak, dostał rabat, dlatego, że był to zegarek znacznej wartości - relacjonuje Cezary Tomczyk. - Mówiąc brutalnie (ten żołnierz - red.), został ochrzaniony przez ówczesne władze MON, że pani Glapiak pewnie tego prezentu nie zaakceptuje, bo jest zbyt tani, mimo że to ten sam zegarek - relacjonuje Cezary Tomczyk i dodaje, że żołnierz cieszył się, że Skarb Państwa zaoszczędził 500 złotych.

- Wyobraźmy sobie, jaka jest buta i brak moralności tych ludzi - mówił z przejęciem wiceminister. Z jego informacji wynika, że tego typu zakupów było więcej. Mówi o nawet o kilkudziesięciu różnych "prezentach". Zegarek dla Agnieszki Glapiak był jednak wyjątkowy. - To był najdroższy zakup w historii MON, jeżeli chodzi o potencjalne prezenty dla kogokolwiek - dodawał Tomczyk. 

Prokuratura zbada sprawę zegarka dla Glapiak

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Szymon Banna przekazał Polskiemu Radiu, że prowadzone jest śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez dyrektora generalnego MON, który miał podjąć decyzję o przekazaniu zegarka o wartości 6 tysięcy złotych jednemu z pracowników cywilnych - byłej szefowej Centrum Operacyjnego MON. - Trwają czynności procesowe zmierzające do ustalenia, w jaki sposób zegarek trafił w ręce pracownika cywilnego - mówił prokurator.

Oficjalnie zegarek miał zostać kupiony dla wiceministra obrony Korei Południowej. Został znaleziony w miejscu zamieszkania urzędniczki podczas przeszukania, przeprowadzonego przez Żandarmerię Wojskową na polecenie prokuratury.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.