Fake newsy w Mołdawii. Pojawia się polski wątek

upday.com 1 tydzień temu

W Mołdawii przed wyborami prezydenckimi nasilają się ataki przy użyciu fake newsów, mające obrzydzić Zachód społeczeństwu i zniechęcić je do eurointegracji. Prokremlowskie konta straszą rzekomym przerzutem bliskowschodnich migrantów z Polski, a plakaty w Kiszyniowie zapraszają, by zaciągać się do "Legii Cudzoziemskiej".


"To kłamstwa. Władze ostrzegały, iż w najbliższym czasie nasili się dezinformacja, żeby podzielić naszych obywateli i ich zastraszyć" - w ten sposób rzecznik rządu skomentował fałszywe publikacje w rozmowie z portalem Stopfals.md.

W mołdawskim internecie kilka dni temu zaczęła krążyć wiadomość, iż "Polska chce odesłać nielegalnych imigrantów ze swojego terytorium do Mołdawii". Rozpowszechniały ją fałszywe konta na Facebooku, powołując się na niejaką "Agencję Informacyjną" (polski portal).

Według politologa Andreia Curararu to jeden z przykładów działań hybrydowych, mających na celu szerzenie dezinformacji korzystnej dla Rosji. "To ludzie zbiegłego z Mołdawii, współpracującego z Moskwą oligarchy Ilana Sora grają na islamofobii z lat 90. w prawosławnym kraju. Większość ludzi zamieszkałych na wsiach nigdy nie widziała osoby innej rasy, dlatego tak skutecznie się tym straszy" - mówi PAP.

To tylko jeden ze strachów, dzięki których łatwo manipulować społeczeństwem. Jak pisze Stopfals.md, po podobne narzędzia siły prorosyjskie sięgały przed wyborami prezydenckimi w Mołdawii w 2016 r., strasząc, iż ubiegająca się o ten urząd, proeuropejska Maia Sandu planuje przyjąć 30 tys. uchodźców z Syrii.

W centrum kampanii dezinformacyjnych są także straszenie wojną, wysokimi cenami gazu, gniewem Rosji czy problemami gospodarczymi. W mołdawskim społeczeństwie, w którym mity rosyjskiego przekazu trzymają się mocno, takie operacje przeprowadza się stosunkowo łatwo. Dla przykładu wielu Mołdawian jest przekonanych, iż bez rosyjskiego rynku ich gospodarka upadnie. Tymczasem do Rosji trafia w tej chwili nie więcej niż 4 proc. mołdawskiego eksportu. To samo dotyczy zależności kraju od gazu - od ponad roku Kiszyniów nie kupuje surowca od Gazpromu, ale strach przed zakręceniem kurka przez ten rosyjski koncern wciąż paraliżuje.

W Kiszyniowie pojawiły się niedawno plakaty zachęcające mieszkańców do wstąpienia do Legii Cudzoziemskiej. Plakaty, po rumuńsku i z błędami językowymi, zachęcają do "zmiany swoich żyć (sic!)". "Po co siły prokremlowskie tego używają? By wywołać skojarzenie »UE równa się wojna«" - napisała na platformie X mołdawska dziennikarka Paula Erizanu. Jak mówią eksperci, chodzi o to, by sugerować, iż wsparcie Paryża dla Mołdawii ma drugie dno, iż kryje się w nim bliżej niesprecyzowany spisek.

"Niedawno Mołdawia podpisała z Francją porozumienie w dziedzinie bezpieczeństwa i od tej pory pojawiła się narracja, iż Francja miałaby wprowadzić swoje wojska do Mołdawii, bo zamierza »okupować Odessę«" - mówi Curararu. Jak dodaje, umowa podpisana z Francją na szczeblu resortów obrony dotyczy wsparcia Paryża w modernizacji i szkoleniu armii.

W październiku w Mołdawii odbędą się wybory prezydenckie, które jednocześnie będą testem dla prozachodniej liderki kraju Mai Sandu i jej polityki zbliżenia z UE. Równocześnie przeprowadzone ma zostać referendum w sprawie wpisania dążenia do UE jako celu strategicznego do mołdawskiej konstytucji. Chodzi o to, by ewentualna zmiana we władzach kraju nie pogrzebała planów eurointegracji.

Siły prorosyjskie nie zasypiają gruszek w popiele i, jak odnotowują analitycy, mobilizują się, by "destabilizować, skłócać i zastraszać".

Jedną z najbardziej aktywnych na tym polu postaci jest wypromowana przez Ilana Sora baszkanka (przywódczyni) Gagauzji Evghenia Gutul, która jeździ do Rosji niemal co drugi tydzień, a w tamtejszych mediach propagandowych głosi, iż "jeśli Mołdawia połączy się z Rumunią, to Gagauzja ogłosi niepodległość i wyjdzie ze składu państwa" - przy czym nikt w Rumunii ani Mołdawii nie planuje unii. Dla Moskwy ważne jest jednak, by przedstawiać Mołdawię jako kraj głęboko podzielony, pełen konfliktów i - oczywiście - potrzebujący wsparcia Rosji.

Źródło: just/ akl/ PAP

Idź do oryginalnego materiału