Mówcie mi co chcecie, tłumaczcie jak możecie, a ja i tak się boję. Boję się wojny. Nie potrafię się w tym względzie zdobyć na żaden luz. Osobiście nigdy wojny nie przeżyłam (nie licząc komunistycznych represji PRL-u), a jednak. W sytuacji takiej jak ta obecna, iż drony naruszyły przestrzeń powietrzną Polski, każdy głośniej lecący samolot wywołuje we mnie panikę. Wtedy koniecznie muszę do domu. Zostawiam niedokończone zakupy w wózku, byle tylko do samochodu, i jak najszybciej do domu. Kiedy to się zaczęło? Z opowieściami rodziców, krewnych, sąsiadów? Każdy nie wprost, ale przy okazji coś tam wspomniał. Babcia mówiła o koniach w Wielkopolsce, mama o tym iż wplatała w ich ogony wstążki. Kuzyn wspominał żółtą bryczkę i martwił się, czy jest zadaszona, bo skórzana powłoka na budzie bardzo niszczeje w deszczu i śniegu. Martwili się o bryczkę, a nie mówili o stryju zastrzelonym przez Niemców w tej bryczce. Płakali nad rannymi końmi, ale nie nad rannymi. Mówili o jakimś innym i dziwnym świecie, którego nie było, bo został doszczętnie zniszczony. Babcia smutnie powtarzała
– Ale przeżyliśmy…
Nie dodawała, iż nie wszyscy. Początkowo cieszyłam się, iż nie mamy nikogo bliskiego na cmentarzu, dopiero potem dotarło do mnie, iż wszystkie mogiły zostały gdzieś tam, gdzie wracać nie wolno. A może spoczywają gdzieś w nieoznakowanym grobie?
Pierwszy paniczny strach przed wojną ogarnął mnie, gdy jechałam pociągiem na kolonie letnie. Mijaliśmy pociągi załadowane żołnierzami i armatkami. Pewnie na ćwiczenia, ale we mnie ten widok wywołał atak paniki. Dramatycznie i natychmiast zażądałam powrotu do domu. Nikt mnie oczywiście nie posłuchał, ale ja na kolonie, ani żadne takie dłuższe oddalanie się od domu więcej się nie odważyłam.
Wyjeżdżaliśmy do Kanady (tym, którym się udało), bo tu miało być bezpiecznie. Pod parasolem Stanów. A granica z Rosją Sowiecką była tak daleko na północy, iż nikt się tym wtedy nie przejmował.
No i mamy teraz. Miałam jechać na Wszystkich Świętych do Polski. Zapalić świeczkę, symbol, iż pamiętamy, na grobach bliskich. Miałam jechać z córką. A ta zupełnie nie rozumie moich obaw.
– Mamo w razie czego wrócimy najbliższym samolotem do domu, bez względu na koszty – mówi.
Dla niej jest to nie do pomyślenia, iż najbliższego samolotu może po prostu nie być, albo po prostu zabraknie w nim dla nas miejsca, obojętnie za jak wysoką cenę.
To może i dobrze, iż genetyczny ciąg strachu przed wojną został przerwany? Mnie to co prawda nie pomaga – dalej się boję, ale…
Wiadomości, które do nas docierają jeszcze mi napędzają większego stracha. No bo tak: wysyłamy myśliwce F16 i F35 do walki z dronami? To tak jakbyśmy walili armatą w komara.
Na ile ataków dronowych nad Polską starczy nam tych myśliwców, choćby jeżeli jest to międzynarodowa eskadra lotnicza. I dlaczego żaden system monitoringu tych dronów nie przechwycił? Planujemy kopuły antyrakietowe przed atakami nuklearnymi, a nie zaplanowaliśmy kopuł przeciw dronom? A przecież drony to od dawna tania i powszechna broń! Stosowana od operacji Desert Storm w Iraku w 1991.
Technologia dronów jest masowo wykorzystywana w wojnie na Ukrainie, w Strefie Gazy w walce Izraela przeciwko Palestyńczykom. A my co? choćby nie wiemy skąd te drony przyleciały, bo nie mamy wykrywaczy. I co nam pomoże 3-cia najliczniejsza armia NATO (po Stanach i Turcji) jeżeli nie będziemy potrafili uporać się z licznymi (stosunkowo tanimi) dronami. A dlaczego ten atak jest akurat na południowym wschodzie? Nie trzeba speca od wojskowości, żeby wiedzieć, żeby chodzi o to aby, po pierwsze, sprawdzić jak sobie z takim atakiem radzimy, a po drugie, aby odwrócić uwagę od adekwatnego celu. A tym adekwatnym celem jest… Atak na kraje bałtyckie Litwę, Łotwę i Estonię.
Państwa bałtyckie (Litwa, Łotwa i Estonia) łącznie liczą około 6,1 miliona ludności, przy czym Estonia ma około 1,3 miliona, Łotwa około 1,8 miliona, a Litwa około 2,8 miliona mieszkańców. Kraje małe, mało ludne i oddzielone od terytorium NATO jedynie Przesmykiem Suwalskim. Przesmyk Suwalski to 65 km granica Polski z Litwą, oddzielająca Białoruś od obwodu Kaliningradzkiego (Królewiec). Obwód Kaliningradzki jest enklawą Federacji Rosyjskiej. Dziwne to? No dziwne, popatrzcie na mapę, a zdziwicie się jeszcze bardziej. Obwód Kaliningradzki został utworzony w kwietniu 1946 roku, jako rosyjska enklawa. Jest to najbardziej wysunięty na zachód region Rosji graniczący z Polską i Litwą.
Dla przypomnienia Polska jest członkiem NATO od roku 1999, a Litwa od 2004. Dynamika historyczna postawiła nas w innym obozie, ale granice zostały. Czyżby już w 1946 roku, ktoś (Stalin) przewidział znaczenie Kaliningradu, i dlaczego powinien on być rosyjski? Przed II wojną światową miasto Königsberg (dzisiejszy Królewiec po polsku, a Kaliningrad po rosyjsku) należał do III Rzeszy Niemieckiej i było stolicą Prus Wschodnich. Tylko. jeżeli ja o tym newralgicznym punkcie NATO jakim jest Przesmyk Suwalski wiem, to wiedzą wszyscy. I jak to się ma do tajemnicy wojskowej i istotnego zaskoczenia w ataku wojennym? Tego nie tylko ja, ale i choćby specjaliści wojskowi nie wiedzą. Nie zapominajmy także, iż wojnę rozpoczyna się o prowadzi na wielu płaszczyznach i często z dużym wyprzedzeniem.
Prezydent Nawrocki na Westerplatte przypomniał, iż zbrodnie niemieckie zaczęły się dużo wcześniej niż atak na Polskę. Zaczęły się one od ideologii końca 19 wieku o wyższości jednej rasy nad drugą, dominacji bardziej rozwiniętych narodów nad tymi ‘zacofanymi’, od teorii eliminacji słabszych.
Te płaszczyzny wojny, szczególnie te nowe, oparte na internecie i cyberatakach, są bardzo rozległe, wyrafinowane i obezwładniające. A wy dalej im ufacie? Zamieszanie atakiem rosyjskich dronów na Polskę było tak duże, iż trudno było się na początku połapać, kto, co i dlaczego?
To nie tylko u nas taki galimatias. Po okrutnym morderstwie Charlie Kirka (prawicowego działacza nowej fali) także wyszło szydło z worka: każdy bredził coś innego i o Kirku i o jego zabójcy. Oskarżono choćby 77 letniego Kanadyjczyka Michaela Millinsona, który nigdy o Charlie Kirku nie słyszał. Wystarczyło, iż był ‘podobny’ na jakimś internetowym nagraniu, i coś tam pisał w sieci. Miejmy się więc na baczności. Zwodzą nas nie tylko z wojną, ale przede wszystkim manipulując nami, szczególnie tymi, który hasają po Internecie bez opamiętania wierząc, iż nie mają nic do ukrycia. A to akurat nie ma żadnego znaczenia.
Alicja Farmus,
Toronto, 14 września, 2025