Farmus: Lenin – ale jaki?

goniec.net 23 godzin temu

Z dużą przyjemnością czytam odcinki ‘Lenina’ – Ferdynanda Ossendowskiego zamieszczanego od kilku tygodni w Gońcu. To jest książka, której nie wolno nie znać. Każdy Polak powinien znać książkę (a przynajmniej jej fragmenty) i postać autora.
To, iż Ossendowski był całkowicie wymazany z historii literatury polskiej, już teraz nas nie usprawiedliwia. Książka Lenin, a także jej autor, była na absolutnym indeksie komunistów. Praktycznie była niedostępna w PRL-u. Mój ojciec o niej opowiadał, ale ściszonym głosem, tak jak w tej chwili wypowiada się słowo na ‘ż’, też ściszonym głosem. Ten ściszony głos miał, i ma, zapobiec aby nikt niepożądany nie usłyszał, bo mogą być niepożądane konsekwencje i wielkie kłopoty.

Mój ojciec zetknął się z tą książką we Francji, gdzie mieszkał od 1930 roku. Pożyczył ją z czytelni w polonijnym domu w Lille. Tak, tak, takie domy polonijne działały i działają wszędzie tam, gdzie nasi się osiedlą. Musi być: kościół i dom polonijny.
Moje dorastanie w czasach PRL-u było dziwnie okrojone, bo nie tylko nie było wolno mówić o Ferdynandzie Ossendowskim (najpopularniejszy i najpoczytniejszy pisarz polski przedwojennej, którego książki były tłumaczone na wiele języków), ale i o samym Leninie inaczej niż jako o słoneczku – albo coś w tym rodzaju.

O wielu innych komunistach wspominać nie wolno było choćby przyciszonym głosem. O takim np. Lwie (Leonie) Trockim (z domu Lejba Bronstein). O Trockim dowiedziałam się przypadkowo oglądając album meksykańskiego rzeźbiarza Diego Rivera i malarki Fridy Kahlo – oboje lewacy. Skąd wziął się taki album w komunistycznej Polsce? Nie wiem. Wiem, iż był w języku angielskim, pięknie wydany. To z tej książki próbowałam się uczyć angielskiego – bo już czułam pismo nosem, iż to nie języki moich wrogów, czyli niemiecki i rosyjski, będą mi potrzebne, tylko angielski.

W albumie tym była wzmianka o Leonie Trockim. Ten czołowy komunista i ideolog międzynarodówki komunistycznej był w Rosji Radzieckiej czołowym ideologiem, aż do czasu kiedy Stalin postanowił go wymazać z historii i zesłać na banicję. Zmarł w Meksyku w 1940. Wtedy oczywiście nie wiedziałam, w jakich okolicznościach. Został po prostu zamordowany przez nasłanego przez Stalina płatnego zamachowca.

Gdzie Rzym, gdzie Krym? Potwierdza to jeszcze raz, iż niekiedy nie da się uciec. W chwili śmierci Trocki miał 60 lat, a w Meksyku ciągle bardzo silni byli lewacy i komuniści. Co prawda, wojna domowa La Cristero została zakończona, ale masońskie wpływy zostały. Każdy, kto był na pielgrzymce w Meksyku u Naszej Pani z Guadalupe (Our Lady of Guadalupe) prawdopodobnie pamięta wznoszone okrzyki głównie meksykańskich wiernych ‘Viva Cristo Rey’, niech żyje Chrystus Król. To pozostałość po walkach katolików z lewackimi masonami w wojnie religijnej Le Cristero (1926-1929) w Meksyku. Viva Cristo Rey był zawołaniem bojowym podczas wojny Cristeros (1926–1929) w Meksyku.

Symbolizuje on katolicki opór przeciwko antykatolickim prześladowaniom ze strony meksykańskiego rządu. W tamtym czasie było wielu męczenników za wiarę, jak n.p. św. Józef Sánchez del Río, straconych za wiarę gdy miał zaledwie 15 lat.
Skąd takie powiązanie? Bo Ossendowskiego też próbowano wymazać z historii. Mój ojciec opowiadał o książce Ossendowskiego Lenin, czytanej przed wojną we Francji, tak jak opowiadał o swoich podróżach z Paryża do Marsylii i Grenoble w poszukiwaniu pracy. Moi bracia zupełnie nie pamiętają tego, iż mój ojciec opowiadał o książce Lenin Ossendowskiego w Lille we Francji. I to o to chodzi: żeby zapomnieć. A tym samym stać się łatwym obiektem manipulacji. Dlatego pali się niewygodne książki, wydaje jednych a nie innych autorów, uczy historii zgodnie z aktualnie wyznawaną polityką historyczną.
I co my możemy zrobić? Dużo: pamiętać. Co jest (jeszcze) w tej chwili o wiele łatwiejsze niż kiedykolwiek w historii ludzkości. Co jest łatwiejsze szczególnie w naszym kręgu cywilizacyjnym. Ferdynand Ossendowski zmarł w styczniu 1945. niedługo zaczęło go poszukiwać NKWD – prawdopodobnie mieli nakaz pozbycia się nie tylko nieprzychylnych komunizmowi książek, ale i samego autora. Skąd my to znamy?
W roku 1990 wydawnictwo Alfa, ponownie wydało książkę Lenin. Czyli ponad pół wieku trwał powrót do źródeł. A ile takich perełek zostało celowo i bezpowrotnie spisanych na zapomnienie? Kupiłam książkę wydaną w roku 2012 przez witrynę Zysk i S-ka poprzez korzystanie z internetowej sprzedaży i wysyłce do Kanady.

Co więc należy robić? Pamiętać. I pomagać sobie w tym pamiętaniu zbierając, zapisując i gromadząc materiały. Chodzi o to, iż zbyt wielu polityków myśli, iż mamy krótką pamięć i to wykorzystuje. Mój mąż złośliwie mówi, iż sami mają krótką pamięć, dlatego jest im tak łatwo kłamać i pleść bzdury. Moja szwagierka natomiast twierdzi, iż to wina ich interpretacji przeszłości, kiedy to czarne jest szare, a białe ‘szarsze’. Czyli takie opowieści z mchu i paproci, z których można utkać to co wygodnie.

Nasz premier Mark Carney nagle pojechał do Ukrainy, przy okazji zahaczył o Polskę i zatrzymał się w Niemczech. Były to wizyty niezapowiedziane. Trudno mi w to uwierzyć, iż premier jednego z ciągle znaczących państw takich jak Kanada wyjeżdża sobie w rejs bez uzgodnienia po co? O tu dowiaduję się, iż negocjował sprzedaż skroplonego kanadyjskiego gazu do Niemiec. Tylko. Ten gaz Kanada najpierw sprzedaje do USA, a USA z kolei odsprzedaje go do Niemiec. Nic złego w tym nie ma. Tylko premier Kanady powinien o tym wiedzieć, a równocześnie wziąć odpowiedzialność za odmowę sprzedaży skroplonego gazu do Europy, która to biznesowa okazja pojawiła się na początku 2022, kiedy to Rosja napadła na Ukrainę. Wtedy nasz ówczesny premier (też liberał – czyli taki od manipulowania prawdą, tak jak ten obecny) przekonywał nas, iż nie możemy sprzedawać skroplonego gazu do Europy, bo nie ma ani odpowiedniego portu, ani floty do takiej transakcji. Biznesmeni przekonywali, iż się zrobi, bo jest biznes, ale on powiedzie ‘nie’. W międzyczasie Amerykanie kupili od nas skroplony gaz z wieloletnim kontraktem, i teraz odsprzedają go do Niemiec, czyli do Unii Europejskiej. Tak, mam to wszystko udokumentowane, bo wiem, iż możni (i nie tylko) tego świata liczą, iż zapomnę i będą mnie bezkarnie oszukiwać i mamić. Nie dajmy więc się tak łatwo wrobić.
Ostatnim wydarzeniem godnym zapamiętania jest przemówienia prezydenta Karola Nawrockiego na Westerplatte. Posłuchajcie i zapamiętajcie.
To przemówienie jest właśnie o pamięci służącej przywracaniu prawdy.

Alicja Farmus,
Toronto, 1 września, 2025

Idź do oryginalnego materiału