Lukpan Achmedjarow, dziennikarz z Uralska poinformował o swoim zatrzymaniu przez policję w Astanie. Dziennikarz uważa, iż jego zatrzymanie ma związek z publikacją na temat Kazachów, którzy mieli zostać zwabieni do pracy w Rosji, a następnie zmuszeni do podpisania umowy z rosyjskim Ministerstwem Obrony w celu uczestnictwa w wojnie na Ukrainie.
„Filmowaliśmy, a teraz mnie zatrzymali. Policja przyjechała i wepchnęła mnie do samochodu, bez wezwania, bez niczego” – oznajmił Achmedjarow. Według dziennikarza policja poinformowała go, iż toczy się przeciwko niemu jakieś postępowanie karne. Gulmira Birżanowa, prawniczka organizacji społecznej Legal Media Center, powiedziała portalowi Vlast.kz, iż Achmedjarow został zatrzymany na podstawie artykułu 274, części 3 Kodeksu Karnego (umyślne rozpowszechnianie fałszywych informacji, które spowodowało poważne szkody dla obywatela, organizacji lub państwa lub inne poważne konsekwencje). „Jest świadkiem mającym prawo do obrony” – dodała prawniczka. Z kolei Departament Policji w Astanie zauważył, iż skarżącą w tej sprawie jest mieszkanka Uralska. 9 kwietnia na profilu Achmedjarowa na portalu społecznościowym Facebooku oraz na jego kanale YouTube „Just Journalism” pojawiły się informacje o 20 mieszkańcach zachodniego Kazachstanu, którzy mieli zostać wywiezieni do pracy w Rosji, rzekomo do zakładu mięsnego w Starym Oskole. Jednak na granicy odebrano im paszporty i wydano tzw. umowy o pracę, czyli umowy o udziale w specjalnej operacji wojskowej. Siostra jednej z ofiar opowiedziała o tym dziennikarzowi.
Tymczasem Konsulat Generalny Kazachstanu w Kazaniu zdementował tę informację. Departament stwierdził, iż mowa jest o 14 obywatelach kraju, którzy opuścili Uralsk, aby pracować w Federacji Rosyjskiej. „Obecnie zbierają oni niezbędne dokumenty, aby pracować dla rosyjskiej firmy Siberia Group, a także przechodzą badania lekarskie. Sprawa jest pod kontrolą dyplomatów” – zapewnił Konsulat Generalny.
Źródło: Fergana Agency
Opracowanie BIS – Biuletyn Informacyjny Studium